Kapitan Antoni Ledóchowski. Tworzył podstawy polskiego szkolnictwa morskiego

Wśród prekursorów oświaty morskiej II Rzeczypospolitej znaleźć można postacie nietuzinkowe. Jedną z nich był kapitan żeglugi wielkiej Antoni Ledóchowski, zwany przez wychowanków z sympatią Tosiem.

Pełna tytulatura jego nazwiska była o wiele dłuższa i bogatsza: Antoni Maria Józef Maksymilian hrabia Halka-Ledóchowski.

Widniejący w nazwisku element "Halka" - to przydomek rodowy, dziedziczony po rycerzu zwanym Halką (krewnym księcia kijowskiego Włodzimierza Wielkiego, pośredniku swego hegemona w kontaktach ze światem chrześcijaństwa, współsprawcą chrztu Rusi Kijowskiej, uhonorowanym już w X stuleciu za wierność oraz waleczność herbem Szaława).

Arystokrata ten wywodził się z rozgałęzionego i wpływowego rodu, legitymującego się łacińską dewizą "Avorem respice mores" ("Bacz na obyczaje przodków").

Reklama

W drzewie genealogicznym Ledóchowskich znaleźć można wybitnych duchownych i osoby zakonne (prymasa Polski kardynała Mieczysława, generała jezuitów Włodzimierza, założycielkę zakonu urszulanek Serca Jezusa Konającego świętą Julię Urszulę i twórczynię Stowarzyszenia Sióstr Misyjnych, przełożoną zgromadzenia klawerianek, błogosławioną Marię Teresę), wojskowych (ojciec Antoniego, Mieczysław, dosłużył się w armii austro-węgierskiej stopnia pułkownika, Ignacy Hilary był generałem w Powstaniu Listopadowym, Ignacy Kazimierz generałem dywizji II RP, odznaczonym polskim Orderem Virtuti Militari, austriackimi orderami Żelaznej Korony i Leopolda, francuskim Orderem Legii Honorowej, Jan adiutantem księcia Józefa Poniatowskiego, posłem na Sejm Królestwa Polskiego, emigrantem politycznym), dostojników (Stanisława - wojewodę wołyńskiego, marszałka generalnego konfederacji tarnogrodzkiej, marszałka "sejmu niemego", marszałka Trybunału Koronnego, kandydata na króla Polski, Antoniego Bartłomieja - dworzanina króla Stanisława Augusta, posła na Sejm Czteroletni, kawalera orderów Orła Białego, Świętego Stanisława, austriackiego Leopolda).

Antoni Ledóchowski, urodzony 9 czerwca 1895 r. w Drahotuszu na Morawach (w tamtejszym garnizonie stacjonował wonczas jego ojciec; matką była Franciszka, też z domu Ledóchowska zresztą), wybrał karierę zgoła odmienną od zacnych antenatów. Po ukończeniu nauki w elitarnym gimnazjum jezuitów w Chyrowie wstąpił w 1913 r. do Szkoły Kadetów Marynarki Wojennej w Puli, gdzie kształcił się na wydziale nawigacyjnym.

Uzyskawszy dyplom i stopień podporucznika marynarki wojennej służył przez całą I wojnę światową w morskim garnizonie Pula w Chorwacji, będącym główną bazą marynarki wojennej cesarstwa rządzonego przez Franciszka Józefa.

Stacjonował na hulkach "Feuerspeier" i "Custozza", pływał na torpedowcach i krążowniku "Seida", aż w 1918 r. awansował na porucznika przydzielonego do załogi pancernika "Prinz Eugen". Jego bezpośrednim zwierzchnikiem był wtedy późniejszy regent Węgier admirał Miklos Horthy. Te lata zaważyły na jego całym życiu młodego oficera.

Zaraz bowiem po zwolnieniu Polaków z przysięgi na wierność cesarzowi Austrii, Ledóchowski zameldował się w Wojsku Polskim. Pisał o tym okresie z niejaką ironią: "Aczkolwiek nie mieliśmy ani jednej obracającej się w wodzie morskiej śruby, posiadaliśmy pięciu admirałów".

Awansowany z miejsca na kapitana marynarki i przydzielony do Referatu Szkolnictwa Sekcji Marynarki Wojennej Ministerstwa Spraw Wojskowych, skierowany został do Szkoły Morskiej w Tczewie. Stanął tam przed niełatwym - i najważniejszym - zadaniem: stworzenia podstaw programowych i naukowych.

Świadectwo skali trudności tej misji dał wybitny marynarz i literat kpt. ż. w. Karol Olgierd Borchardt: "Nie mieliśmy ani jednego podręcznika z dziedziny nautyki, nie istniało też słownictwo morskie. To wszystko należało stworzyć z niczego. Antoni Ledóchowski rozpoczął swą pracę od tworzenia polskiego słownictwa nautycznego. Dzisiaj do tej samej pracy Ministerstwo Żeglugi powołuje potężne komisje, zbierające się okresowo dla rozpatrzenia poszczególnych zagadnień terminologicznych. Zadaniu, które wykonuje dziś sztab naukowców, musiał sprostać były Fregattenleutnant z austriackiego pancernika »Prinz Eugen«. Zaczął od tłumaczenia nautyki Stupera. Tłumaczenie to zostało powielone litograficznie, jednocześnie opracował budżet przyszłej szkoły morskiej, a w 1920 r. przeprowadził pierwsze egzaminy wstępne, które odbyły się w Warszawie. W grudniu 1920 kapitan Ledóchowski rozpoczął pracę wykładowcy w nowo utworzonej Państwowej Szkole Morskiej w Tczewie".

W Tczewie Ledóchowski wykładał astronomię i nawigację - a równolegle, w miarę potrzeb, prowadził szkolenie na kursach podchorążych Marynarki Wojennej w Toruniu. Rzec zatem można, iż cała kadra oficerska (zarówno nawigatorzy jak i inżynierowie służby maszynowej marynarki handlowej oraz wojennej II RP) została przygotowana do zawodu m.in. przez niego właśnie.

Ledóchowski cieszył się powszechnym szacunkiem i sympatią. jak pisał kpt. Borchardt: "Nie zdarzyło się, by kiedykolwiek nota niedostateczna z jego przedmiotów wywołała uczucie niechęci do kapitana. (...) Osoba jego nie mieściła się w ramach krytyki czy żartu lub sądu uczniowskiego. Był nietykalny. Jedyna familiarność w stosunku do osoby kapitana przejawiała się w nazwaniu go jego spieszczonym imieniem. Żaden uczeń mówiąc o nim nie wymówił imienia Antoni. Zawsze i wyłącznie - Tosio".

Kapitan Ledóchowski pracował w szkolnictwie morskim do wybuchu II wojny światowej. Od 1920 do 1930 w Tczewie, od 1930 - w Gdyni. Poza astronomią i nawigacją wykładał także matematykę i fizykę. Piastował funkcję profesora - kierownika Wydziału Nawigacyjnego. Był autorem wysoko cenionych, prekursorskich na polskim gruncie, podręczników, w tym: "Astronomia żeglarska" (wznawiana później pod tytułem "Astronawigacja"), "Tablice nawigacyjne", "Kurs nawigacji", "Kompas żyroskopowy", "Radiogoniometria", "Logi mechaniczne", "Sondy dźwiękowe", "Dewiacja kompasu".

W tczewskim okresie brał udział - jako oficer nawigacyjny - w szkolnych rejsach żaglowca "Lwów", po przeniesieniu uczelni do Gdyni zajmował się wyłącznie pracą dydaktyczną i naukową. Mieszkał tam we własnej willi, położonej w letniskowej dzielnicy miasta - Orłowie.

Po wybuchu wojny nazwisko kapitana znalazło się na liście najgroźniejszych wrogów Rzeszy. Aresztowany i osadzony w obozie koncentracyjnym Stutthof, Ledóchowski odzyskał wolność dzięki staraniom rodziny, dysponującej wpływami wśród arystokracji całej Europy. Aby zejść z pola widzenia Gestapo, wyjechał do należącej do jego matki Lipnicy Murowanej pod Bochnią, gdzie włączył się czynnie w akcję tajnego nauczania (prowadził zajęcia z matematyki i fizyki).

Lata 1944 i 1945 spędził w Krakowie. Utrzymywał się wtedy z pracy w charakterze urzędnika.

Do dawnych obowiązków powrócił najszybciej, jak tylko się dało: w kwietniu 1945 r. przybył do Gdyni w składzie grupy operacyjnej, mającej zorganizować administrację morską. Wspólnie z kpt. ż. w. Konstantym Maciejewiczem reaktywował Państwową Szkołę Morską. Gdy ruszyła, objął stanowisko szefa Wydziału Nawigacyjnego.

Domu w Orłowie nie zastał - jego willę podpalili żołnierze radzieccy.

Po dwóch latach pracy w PSM, kiedy jej Wydział Nawigacyjny przeniesiono do Szczecina, Ledóchowski wyjechał na Pomorze Zachodnie. Miejsca na nowej uczelni jednak nie zagrzał: obwołany wrogiem klasowym, został zwolniony z pracy na uczelni. Na szczęście otrzymał zezwolenie na pozostanie w strefie nadgranicznej. Żył w tym czasie z pracy fizycznej.

Na nic zdała się obrona kpt. Maciejewicza, który napisał w oficjalnej prośbie, iż "Obywatel Ledóchowski pochodzi wprawdzie z rodu hrabiowskiego, lecz jego uczciwe zapatrywanie się na życie i wyzysk społeczny jeszcze przed wojną doprowadziły do zerwania stosunków z rodziną. Całe życie żyje wyłącznie z własnej pracy". Odpowiedź brzmiała srogo: "Komunikujemy, że ob. Ledóchowski Antoni pod względem fachowym mógłby się nadawać do pracy jako ekspert dla kompensacji kompasów na statkach, lecz pod względem społeczno-obywatelskim absolutnie nie powinien być dopuszczony do tego rodzaju prac".

Kapitan znalazł więc zajęcie w Urzędzie Morskim - został... kierownikiem motorówki, przeznaczonej do kontrolowania stanu oznaczeń toru wodnego w Zalewie Szczecińskim. Wieść o haniebnym potraktowaniu wybitnego, cieszącego się nadzwyczajnym autorytetem, wychowawcy morskiej kadry oficerskiej rozeszła się szybko - do dziś wspominany jest w Szczecinie zwyczaj, jaki się w tym czasie narodził: że wchodzące do portu polskie statki handlowe pozdrawiały honorowym salutem swych syren motorówkę, na której cierpiał poniżenie wychowawca ich kapitanów i oficerów...

Z zajęciem poniżej kwalifikacji Ledóchowski rozstał się po Październiku 1956 r. Zrehabilitowany i przyjęty do pracy w Polskiej Żegludze Morskiej, przez 6 lat pływał jako kapitan oceanicznych statków. Pożegnalny rejs pełnomorski odbył w 1962 r. na mostku kapitańskim przedwojennego jeszcze parowca "Poznań", jednego z pierwszych statków handlowych II Rzeczypospolitej.

Po odejściu ze służby miał szczęście: dawne zapisy już nie obowiązywały, dzięki czemu mógł podjąć pracę w Państwowej Szkole Rybołówstwa Morskiego w Szczecinie - był w niej wykładowcą astronawigacji.

Na emeryturę przeszedł ostatecznie w 1969 r.

Zmarł 22 sierpnia 1972 r. Jego pogrzeb zgromadził niezliczone rzesze ludzi morza i mieszkańców Szczecina - a żegnający w Alei Zasłużonych Cmentarza Centralnego przyjaciela kpt. Maciejewicz w ostatnich słowach nad grobem wypomniał mu, że jako młodszy wiekiem powinien oddać mu pierwszeństwo w odejściu na wieczną wachtę (Maciejewicz notabene, zmarły niespełna miesiąc później, spoczął w sąsiedniej mogile). Epitafium na miejscu spoczynku "Tosia" głosi: "Nestor szkolnictwa morskiego. Tczew - Gdynia - Szczecin".

O kapitanie Antonim Halka-Ledóchowskim nie zapomniano. Jego imię nadano ulicom w Szczecinie i Gdyni, został też patronem szkoły podstawowej w Szczecinie i planetarium Wydziału Nawigacyjnego Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni, a ponadto - co dla oficera marynarki było szczególnym honorem - statku szkolnego Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie. M/s "Kapitan Ledóchowski", zwodowany 10 sierpnia 1974 r. i ochrzczony przez wdowę po wielkim wychowawcy, Zofię, pływał w czarterze Polskiej Żeglugi Morskiej i Polskich Linii Oceanicznych na linii śródziemnomorskiej, zapędzał się do Ameryki Południowej i na morza antarktyczne.

Pod polską banderą m/s "Kapitan Ledóchowski" eksploatowany był w latach 1975-1988, potem służył armatorom chińskim, aż w 2012 r. został skierowany do stoczni złomowej.

Waldemar Bałda

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: II Rzeczpospolita
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL