Kryzys po zamachu na Gabriela Narutowicza w 1922 roku
Po śmierci Gabriela Narutowicza w grudniu 1922 roku marszałek sejmu Maciej Rataj przejął obowiązki głowy państwa i szybko doprowadził do utworzenia pod przewodnictwem gen. Władysława Sikorskiego nowego rządu oraz wyboru prezydenta. Został nim kandydat PSL "Piast" - Stanisław Wojciechowski.
Głosowały na niego te same ugrupowania, które wybrały Gabriela Narutowicza. W ten sposób zażegnano kryzys polityczny, ale nie zdołano zaradzić nasilającym się trudnościom społeczno-ekonomicznym.
Od pierwszych dni wolności narastały kłopoty gospodarcze, wynikające w dużym stopniu ze zniszczeń wojennych i funkcjonowania w przeszłości poszczególnych regionów kraju w odmiennych systemach gospodarczych. Zresztą trudności ekonomiczne przeżywały również inne kraje, m. in. Niemcy.
Najdotkliwszym problemem była inflacja. Początkowo miała umiarkowany charakter, np. w grudniu 1918 r. w obiegu znajdowało się 9 mld marek polskich, w dwa lata później prawie 50 mld, ale w grudniu 1922 r. aż 793 mld marek. Inflacja dezorganizowała życie gospodarcze, spadała wartość realna pracy, szerzyła się drożyzna, kurczył się rynek wewnętrzny i zmniejszał się eksport produktów przemysłowych i rolnych. Rodziło to niepokoje i konflikty społeczne.
Starał się temu zaradzić rząd Władysława Sikorskiego. Ówczesny minister skarbu, Władysław Grabski opracował nawet trzyletni plan uzdrowienia gospodarki m. in. poprzez równoważenie budżetu państwa, zahamowanie spadku kursu marki polskiej, rozpoczęcie wielkich inwestycji modernizujących gospodarkę.
Udało się nawet rozpocząć w kwietniu 1923 r. budowę portu morskiego w Gdyni, by uniezależnić się od restrykcyjnych działań władz Wolnego Miasta Gdańska wobec handlu polskiego (tym bardziej, że Niemcy od początku celowo utrudniały wymianę handlową z Polską, by osłabić ją politycznie).
Jednakże rząd Sikorskiego nie miał szerszego poparcia politycznego w sejmie i społeczeństwie. Narodowa demokracja nie kwapiła się do poparcia polityki reformatorskiej rządu. Podobnie zachowywali się piłsudczycy. Posiadając znaczne wpływy w wojsku i policji wyczekiwali tylko na dogodną chwilę, by rozprawić się ze swym głównym konkurentem politycznym. Nie stronili nawet od policyjnych prowokacji. Sytuacja rządu stawała się niepewna.
------
Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 2000