10 stycznia 2003 r. Powołanie komisji do zbadania afery Rywina

​Sejm powołał pierwszą w dziejach III RP komisję śledczą, która miała się zająć wyjaśnieniem afery związanej z wizytą producenta filmowego Lwa Rywina w redakcji "Gazety Wyborczej" i z jego rozmową z Adamem Michnikiem.

Rywin wybrał się do trzęsącej ówczesną sceną polityczną Polski "GW", aby złożyć ofertę w imieniu "grupy trzymającej władzę", że za 17,5 mln dolarów powstanie korzystna dla spółki Agora (właściciela gazety) ustawa, która umożliwi jej zakup telewizji Polsat. Rywin wskazywał, że przychodzi w imieniu premiera Leszka Millera, który sam pieniędzy nie chce, ale liczy na życzliwość "GW". Dla siebie Rywin napomknął o stanowisku prezesa Polsatu.

Korupcyjna propozycja Rywina padła w trakcie jego rozmowy z Adamem Michnikiem 22 lipca 2002 r., jak też kilka dni wcześniej w ofercie złożonej prezes Agory Wandzie Rapaczyński. Michnik rozmowę potajemnie nagrał, ale z jej ujawnieniem gazeta zwlekała aż do 27 grudnia 2002 r., kiedy opublikowany na jej łamach został artykuł "Ustawa za łapówkę, czyli przychodzi Rywin do Michnika". Przyczyn zwłoki nigdy nie wyjaśniono, tłumacząc, że tyle trwało dziennikarskie śledztwo (choć artykuł znaczących śladów przeprowadzenia dochodzenia nie zawierał).

Reklama

Tuż po nagraniu rozmowy, Michnik doprowadził do konfrontacji w kancelarii premiera Millera z Rywinem. Redaktora naczelny "GW" sugerował, że za misją producenta filmowego stał Robert Kwiatkowski, ówczesny prezes TVP. W sprawę wtajemniczeni też zostali Jerzy Urban, redaktor naczelny tygodnika "NIE" i prezydent Aleksander Kwaśniewski.

2 września 2002 r. dokładny przebieg rozmowy Rywina z Michnikiem, w kpiarskiej formie, przedstawili w tygodniku "WPROST" Robert Mazurek i Igor Zalewski. Następnego dnia o wyjaśnienie afery odpytała ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka Monika Olejnik "W kropce nad i..." w TVN, a minister obiecał wszcząć dochodzenie. O sprawie, przed grudniową publikacją "GW", pisały jeszcze "Rzeczpospolita" i "Życie Warszawy", a Janina Paradowska z "Polityce" zamieściła wywiad z premierem Millerem, z którego - na prośbą Adama Michnika - wypadły autoryzowane już  wypowiedzi szefa rządu na temat afery Rywina.

Przez ten czas nic więcej się nie dzieje, poza... przyjęciem przez rząd i skierowaniem do sejmu poprawki do ustawy o radiofonii, korzystnej dla Agory.

10 stycznia 2003 r. powołana została przez sejm komisja do zbadania ujawnionych w mediach zarzutów dotyczących przypadków korupcji podczas prac nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji. Szefem dziesięcioosobowej komisji został Tomasz Nałęcz (Unia Pracy), a w jej składzie znaleźli się także Bogdan Lewandowski, Ryszard Kalisz, Stanisław Rydzoń, Jerzy Szteliga (wszyscy SLD), Jan Rokita (PO), Zbigniew Ziobro (PiS), Bohdan Kopczyński (LPR), Piotr Smolana (Samoobrona) i Józef Szczepańczyk (PSL). W trakcie prac, Kalisza zastąpiła Anita Błochowiak (SLD), a Smolanę - Renata Beger, którą jeszcze wymienił Jan Łączny (też z Samoobrony). O to miejsce zabiegał dla siebie lider Samoobrony Andrzej Lepper, ale sejm nie dał mu szansy dołączenia do komisji.

Ostanie posiedzenie komisji odbyło się 5 kwietnia 2004 r. 24 września sejm przyjął sprawozdanie z prac komisji w wersji przygotowanej przez Zbigniewa Ziobrę, które wskazywało na istnienie "grupy trzymającej władzę" i postulujące postawienie przed Trybunałem Stanu Leszka Millera i Aleksandra Kwaśniewskiego - do czego nigdy nie doszło.

Lew Rywin skazany został na 2 lata więzienia i 100 tys. zł grzywny za złożenie korupcyjnej propozycji.

"Wielomiesięczne prace komisji, a w szczególności relacjonowane przez media zeznania świadków występujących przed jej obliczem, okazały się wstrząsem dla sporej części opinii publicznej" - pisał prof. Antoni Dudek w "Historii politycznej Polski 1989-2012". "Prace komisji sejmowej ujawniły całą pajęczynę nieformalnych powiązań, istniejących na styku świata polityki i biznesu. Za sprawą analizowanych przez posłów billingów rozmów telefonicznych, wysyłanych wiadomości tekstowych oraz zawartości komputerowych dysków, udało się odtworzyć nie tylko nieprawidłowości w procesie przygotowywania projektu ustawy o radiofonii i telewizji, ale i specyficzną atmosferę panującą w postkomunistycznej elicie władzy".

Afera Rywina doprowadziła do katastrofalnego spadku notowań Leszka Millera i upadku jego rządu. Pokłosiem Rywingate jest trwałe odsunięcie SLD od władzy w Polsce. Złamany został również monopol przekazu medialnego, narzucany z pozycji "GW".

Komisja była za to szansą wypłynięcia na szerokie wody dla Jana Rokity i Zbigniewa Ziobry, którzy zaczęli odgrywać czołowe role w swoich partiach. Wybory 2005 r. zakończyły się zdecydowaną wygraną PiS i PO oraz całkowitą marginalizacją SLD.

Komisja od sprawy Rywina przeszła do historii nie tylko, jako merytorycznie najlepsza ze wszystkich powołanych przez sejm, ale również ze względu na ogromna liczbę bon motów, które jej uczestnicy wprowadzili do języka polityki, jak i do mowy potocznej.

Aleksander Kwaśniewski, odmawiając stawiennictwa, zasłaniał się sformułowaniem, że może też "zaśpiewać i zatańczyć, tylko po co". "Pan jest zerem" - zwrócił się Leszek Miller do Zbigniewa Ziobry, przyciskany zbyt dociekliwymi pytaniami. O "korytarzach poziomych i pionowych" i kolorowych skarpetkach, jako znaku rozpoznawczym "pedałów" rozprawiała posłanka Błochowiak.

"Pani poseł, proszę mi wybaczyć, ale uważam, że owies uderzył pani do głowy" - tak Bogdan Lewandowski zwrócił się do Renaty Beger.

Został jeszcze zwrot "... lub czasopisma", kluczowy dla tamtych wydarzeń element ustawy o radiofonii, przywoływany jak mantra, gdy mówi się o majstrowaniu prawem pod konkretne zamówienie.

NH

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy