11 maja 1918 r. Bitwa pod Kaniowem

Dowodzący II Korpusem Polskim generał Józef Haller został zmuszony do poddania swoich żołnierzy. Polakom, walczącym z przeważającymi siłami niemieckimi, zabrakło amunicji.

Przypomnijmy, że na znak protestu przeciwko niekorzystnym dla walczącej o niepodległość Polski postanowieniom traktatu brzeskiego, m.in. na mocy którego kosztem ziem polskich utworzono Ukraińską Republikę Ludową, II Brygada Legionów Polskich przebiła się na wschód przez front rosyjsko-austriacki, gdzie - po połączeniu z innymi wojskami polskimi - utworzono II Korpus Polski.

Wojska te, dowodzone przez generał Józefa Hallera, stacjonowały pod Kaniowem na Ukrainie, co Niemcy uznali za złamania postanowień traktatu. Polacy otrzymali od niemieckiego dowództwa ultimatum złożenia broni. Niemcy, zaskoczeni niezłomną postawą II Korpusu, który odrzucając ultimatum zaczął szykować się do obrony, wycofali żądania tłumacząc się... błędem. W rzeczywistości rozpoczęto przygotowania do zaatakowania polskich żołnierzy.

Reklama

"O godzinie pierwszej w nocy 11 maja zostałem zbudzony alarmem z placówki, która stoczyła bohaterską walkę. (...) Z tej placówki był pierwszy raport o wtargnięciu Niemców na teren Korpusu. Wkrótce także strzały karabinowe, jak armatnie dawała znać o toczącej się walce" - wspominał w "Pamiętnikach" generał Haller.

Walki trwały cały dzień. Pomimo przewagi liczebnej po stronie Niemców, którzy otoczyli żołnierzy II Korpusu, polscy ułani przeprowadzili brawurową szarżę na niemiecką piechotę. "Dużo piechurów zginęło od cięć szabel, reszta rzuciła się w nieładzie do ucieczki, do niewoli dostało się około 50 piechurów, dwa ckm i pewna ilość broni ręcznej. Straty własne były: 1 zabity i 5 rannych ułanów" - pisał Andrzej Hlawaty w "Dziejach 6 Pułku Ułanów Kaniowskich".

Niestety, wieczorem Polakom zaczęło brakować amunicji. Jednocześnie Niemcy, którzy pomimo przewagi ponosili w walkach z II Korpusem wysokie straty, wysłali do generała Hallera parlamentariusza.

"(Niemcy) poprosili o zawieszenie broni, nie widząc potrzeby dalszego przelewu krwi. Widocznie mieli duże straty. Ja, siedząc od rana na siodle bez żadnego posiłku i całkowicie przemoknięty do nitki (...) odbierałem jeszcze meldunki od poszczególnych walczących oddziałów, aby się przekonać, czy jest możliwość dalszej walki. Wprawdzie straty moich oddziałów nie były duże, ale meldunki o braku amunicji, tak karabinowej, jak i armatniej, były powodem mojej decyzji o przerwaniu walki" - pisał dowódca II Korpusu.

Według wynegocjowanych warunków kapitulacji, żołnierze generała Hallera mieli powrócić do Polski, "lecz nie jako jeńcy wojenni, lecz bądź to dla wcielenia do wojsk polskich w Warszawie, bądź dla zdemobilizowania, z tym że cała broń miała być oddana również wojsku polskiemu". Niemcy nie dotrzymali warunków. Bezbronni Polacy zostali ograbieni i skierowani do obozów jenieckich. Część Polaków wraz z generałem Hallerem zdołała jednak zbiec.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: gen. Józef Haller
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy