15 stycznia 1938 r. Wodowanie okrętu podwodnego ORP "Orzeł"

W holenderskiej stoczni Vlissingen odbyła się transmitowana na żywo przez Polskie Radio uroczystość wodowania okrętu ORP "Orzeł".

"Orzeł" powstał według nowoczesnych założeń konstrukcyjnych, a Holandia należała wówczas do światowej czołówki przemysłu okrętowego. Był to również dla polskiej marynarki kosztowny nabytek, dlatego tak dużą otoczkę propagandową nadano temu wydarzeniu. Na matkę chrzestną "Orła" wybrana została żona generała Kazimierza Sosnkowskiego, Jadwiga.

W trakcie radiowej relacji okazało się, że okręt nie zsunął się po pochylni. Nastąpiła konsternacja wśród uczestników wydarzenia, odbywającego się w mroźny, styczniowy dzień. Precyzyjni Holendrzy tym razem niewłaściwie dobrali smar, którym pokryte zostały szyny pochylni. Uroczystość przedłużyła się o kilka godzin. Słuchacze przy radioodbiornikach w Polsce nie mogli się z transmisji dowiedzieć, że w końcu kadłub okrętu udało się zepchnąć do wody.

Reklama

Przesądni marynarze odebrali pechowy przebieg wodowania, jako zapowiedź nieszczęśliwych wydarzeń.

Równolegle z "Orłem" Holendrzy budowali dla polskiej marynarki bliźniaczego "Sępa". Obydwa okręty o parametrach dalekosiężnych łodzi oceanicznych, mogących spędzać długie tygodnie w dalekich rejsach bojowych, były efektem nietrafnie przyjętych założeń strategii obronnej. W polskich realiach przydatność tego typu okrętów, jak i w ogóle rozbudowanej marynarki wojennej, była znikoma.

Władze II RP przekonywały, że budowę "Orła" udało się sfinansować dzięki ofiarności społeczeństwa polskiego. W rzeczywistości składki obywatelskie tylko z znikomej części wystarczały na zakupienie okrętu, a koszty niemal w całości pokrywało państwo. Atutem oferty holenderskiej, przesądzającym o jej wyborze, była zgoda na przyjęcie wynagrodzenia w dostawach jęczmienia browarnianego (z którego sprzedażą w tym czasie Polska miała ogromne problemy).

ORP "Orzeł" należał do kategorii dużych jednostek podwodnych. Mierzył 84 m długości i 6,7 m szerokości. Mógł się zanurzać do głębokości 100 metrów. Zgodnie z polskim zamówieniem, Holendrzy wyprodukowali łódź, która w zanurzeniu mogła płynąc z prędkością 9 węzłów. Prędkość nawodna wynosiła do 20 węzłów.

ORP "Orzeł" wszedł do służby 10 lutego 1939 r. Po wybuchu wojny okręt i jego załoga zasłynęli brawurową ucieczką z estońskiego Tallina, gdzie "Orzeł" został bezprawnie internowany. Po miesięcznej epopei, przepłynięciu patrolowanego przez niemieckie okręty i samoloty Morza Bałtyckiego oraz cieśnin duńskich, dotarł do Wielkiej Brytanii.

W czasie kilkumiesięcznej służby bojowej na Morzu Północnym polski okręt m.in. zatopił niemiecki statek "Rio de Janeiro",  transportujący hitlerowskie siły inwazyjne skierowane do Norwegii.

W niewyjaśnionych do dziś okolicznościach ORP "Orzeł" nie wrócił z patrolu, na który wypłynął 23 maja 1940 r. 11 czerwca 1940 r. okręt uznany został za stracony.

Bliźniaczy ORP "Sęp" spędził wojnę internowany w Szwecji. Do Polski wrócił w październiku 1945 r.

Budowa obydwu okrętów podwodnych kosztowała 21 mln zł (w cenach przedwojennych).

NH

Wykorzystana literatura: Mariusz Borowiak "Stalowe drapieżniki. Polskie okręty podwodne 1926-1947" Oficyna Wydawnicza "Alma-Press", Warszawa 2013

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy