16 listopada 1943 r. Polacy pomagają rannym upowcom

Pomimo bestialskich i masowych morderstw rodaków z rąk UPA, Polacy broniący wołyńskiej wsi Huta Stara przed ukraińskimi nacjonalistami, opatrzyli rannych w ataku bojówkarzy.

Huta Stara była jedną z polskich wsi na Wołyniu, której mieszkańcy zorganizowali samoobronę przed bandami ukraińskich nacjonalistów. Rozkaz ataku na Hutę Starą wydał późną jesienią 1943 roku Iwan Łytwyńczuk pseudonim Dubowyj, obok Dymytra Klaczkowskiego pseudonim Kłym Sawur, jeden z głównych organizatorów ludobójstwa Polaków na Wołyniu. Napady dowodzonej przez niego bandy UPA, jak na przykład ten na Lipniki czy Janową Dolinę wiosną 1943 roku, cechowały się szczególną brutalnością.

Upowcy napadli na Hutę Starą 16 listopada. Spotkała ich niemiła niespodzianka - polska obrona, wzmocniona oddziałem Armii Krajowej i wyposażona w broń maszynową, skutecznie odpierała ataki ukraińskich nacjonalistów. Dodatkowo, w pewnym momencie Polaków wsparł oddział sowieckiej partyzantki, co tylko przyspieszyło decyzję o wycofaniu się upowców.

Reklama

Jak pisze profesor Grzegorz Motyka w książce "Od rzezi wołyńskiej do Akcji 'Wisła': konflikt polsko-ukraiński 1943-1947", skuteczna obrona Huty Starej "była jednym z największych polskich sukcesów w walce z UPA". Ukraińcy stracili w nieudanym ataku 54 zabitych i mieli ponad 40 rannych.

Po bitwie dowodzący samoobroną akowski kapitan Władysław Kochański pseudonim Bomba rozkazał udzielić pomocy kilkunastu rannym upowcom. Opatrzeni Ukraińcy zostali odwiezienie furmankami do sprzyjającej nacjonalistom wsi Hubków. Trzeba zaznaczyć, że była to dosłownie śmiertelnie niebezpieczna misja, bo powożącym Polakom groziła zemsta ze strony Ukraińców. Na szczęście "konwój bez przeszkód powrócił do bazy. (...) Był to jedyny ze znanych przypadków poszanowania przez banderowców dobrej woli Polaków" - napisał autor poświęconej ludobójstwu na Wołyniu książki "Kainowe dni" Wincenty Romanowski.

Tymczasem wycofujący się z Huty Starej pobici upowcy, w ramach zemsty za nieudany atak, zamordowali piętnastu Polaków zamieszkujących leżąca nieopodal kolonię Bielczakowską.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy