16 września 1981 r. Peerelowskie władze o zjeździe "Solidarności"
Po I Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ "Solidarność" komunistyczne władze były coraz bardziej zdecydowane na wprowadzenie w kraju stanu wojennego.
Spotkanie wybranych demokratycznie przedstawicieli liczącego blisko 10 milionów członków niezależnego od władz związku zawodowego, które na początku września miało miejsce w gdańskiej hali "Olivii", zaalarmowało peerelowski reżim.
13 września odbyło się nadzwyczajne posiedzenia Komitetu Obrony Narodowej. Komunistyczne władze nie miały już wątpliwości, że wprowadzenie stanu wojennego to konieczność. Przy tej okazji ludowy generał Florian Siwicki zapewniał, że Warszawa zawsze może liczyć na "pomoc niezawodnych przyjaciół". Ten sposób peerelowski wojskowy określił ewentualną interwencję sowieckiej armii w Polsce.
Trzy dni później władze PZPR wydały oświadczenie, w którym odniesiono się do zjazdu NSZZ "Solidarność".
"Przebieg i uchwały pierwszej części zjazdu podniosły do rangi oficjalnego programu całej organizacji awanturnicze tendencje i zjawiska, które występowały w 'Solidarności' - choć wydawały się tylko nurtami skrajnymi. Tym samym jednostronnie zerwane zostały porozumienia zawarte w Gdańsku, Szczecinie i Jastrzębiu. Zastąpiono je programem politycznej opozycji, która godzi w żywotne interesy narodu i państwa polskiego, oznacza kierunek na konfrontację grożącą rozlewem krwi" - reżim nie wykluczał rozwiązania siłowego.
Stwierdzono, że "okiełznanie politycznych szaleńców leży w interesie narodu i niepodległej Polski".
Ostrzegano również, że "socjalizmu będziemy bronić tak, jak broni się niepodległości Polski. Państwo dla tej obrony użyje takich środków, jakich wymagać będzie sytuacja". Przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego były na ostatniej prostej.