17 marca 1938 r. Polskie ultimatum dla Litwy

W marcu 1938 roku zaognione relacje Polski i Litwy znalazły się w punkcie krytycznym. Po incydencie zbrojnym na granicy, w wyniku którego śmierć poniósł polski żołnierz Korpusu Ochrony Pogranicza, Polska zaczęła przygotowania do ewentualnej interwencji zbrojnej.

Kością niezgody pomiędzy Polską a Litwą była kwestia Wileńszczyzny, którą - z polecenia marszałka Józefa Piłsudskiego - w 1920 roku akcją wojskową przyłączył do II Rzeczpospolitej generał Lucjan Żeligowski (formalnie stało się to w 1922 roku). Warto zaznaczyć, że Wilno i okolice zamieszkiwane były wówczas w zdecydowanej większości przez Polaków - w mieście Litwini stanowili zaledwie 5 procent ludności.

Litwa nie mogła jednak przeboleć utraty Wileńszczyzny i od akcji generała Żeligowskiego oba kraje nie nawiązały stosunków dyplomatycznych. Jeszcze w 1927 roku marszałek Piłsudski zmusił litewskiego premiera Augustinasa Voldemarasa do deklaracji, że oba państwa nie pozostają w stanie wojny. Do nawiązania stosunków dyplomatycznych jednak nie doszło. Późniejszy minister spraw zagranicznych Józef Beck prowadził zdecydowaną politykę wobec północno-wschodniego sąsiada i stosował wobec Litwy blokadę gospodarczą i tranzytową. Nie funkcjonowała poczta i łączność telefoniczna.

Reklama

Jednocześnie utrzymywano poufne stosunki dyplomatyczne - oficjalne skazany były na porażkę z powodu mocno antypolskiego nastawienia rządu Litwy.

Gdy 11 marca 1938 roku, w wyniku incydentu zbrojnego na granicy litewsko-polskiej, śmierć poniósł żołnierz Stanisław Serafin, potrzebująca spokoju na granicy z Litwą Polska postanowiła działać. Kryzys polityczny został wykorzystany przez polski rząd, który ustami wiceministra spraw zagranicznych Jana Szembeka (minister Beck przebywał wówczas we Włoszech) ostro zaatakował Litwę, obwiniając sąsiada nie tylko o śmierć Serafina, ale też zrzucając odpowiedzialność za zaognione stosunki pomiędzy krajami.

Co ważne, pierwotna wersja oświadczenie wiceministra Szembeka było znacznie ostrzejsze w wyrazie i w ostatniej chwili zostało zredagowane przez marszałka Rydza-Śmigłego - w mniej napastliwym tonie. Stało się jednak tak, że pierwszy tekst wiceministra Szembeka trafił już do prasy, za sprawą czego w kraju znacząco wzrosły nastroje antylitewskie.

Przez wiele miast przeszły manifestacje poparcie dla ostrej polityki wobec wrogiego sąsiada, a ich głównym hasłem było: "Wodzu [marszałek Rydz-Śmigły - przyp. red.], prowadź nas na Kowno!". Inne hasła brzmiały: "Serce Polski to Wilno!" czy "Ukarać zbrodniarzy litewskich!".

17 marca 1938 roku w Warszawie do tłumu przemówił - ubrany jakby na wojnę w polowy strój - marszałek Rydz-Śmigły, który powiedział m.in.: "Z serdeczną radością przejmuje mnie fakt, że są takie chwile, kiedy tyle polskich serc potężnie i tak jednolicie bije jednym wspólnym rytmem. Fakt ten musi cały naród przepoić wiarą, że Polska potrafi zrealizować swoje wielkie przeznaczenia. Niech żyje Polska!".

W tym czasie polski poseł Wacław Przesmycki wręczył swemu litewskiemu odpowiednikowi Bronisławowi Dailide notę polskiego rządu, która była odpowiedzią na litewską propozycję wyjaśnienie śmierci Serafina. Polska nie zgadzała się na to, a zażądała natychmiastowego nawiązania stosunków dyplomatycznych. "Powyższa propozycja nie może być przedmiotem dyskusji ani co do treści, ani co do formy. (...) Brak odpowiedzi lub jakiekolwiek dodatki czy zastrzeżenia będą przez rząd polski uważane za odmowę. W tym negatywnym wypadku rząd polski własnymi środkami zabezpieczy słuszne interesy swego państwa" - brzmiał ostatni punkt noty, który nietrudno zinterpretować jako groźbę wypowiedzenia wojny.

Litwini mieli 48 godzin na spełnienie ultimatum.

19 marca, zapewne mając w pamięci niedawną aneksję Austrii przez III Rzeszę i zdecydowaną przewagę wojskową Polski, Litwini spełnili ultimatum. Na nadzwyczajnym posiedzeniu litewskiego rządu, zwołanym przez prezydenta Antanasa Smetonę, podjęto decyzję o przyjęciu polskiego ultimatum.

"Przewaga sił jest po stronie polskiej, ale siła nie jest prawem. W takiej sytuacji rząd Litwy postanowił wypełnić żądania Polski, dobrze wiedząc, że społeczeństwo litewskie, jeśli zajdzie potrzeba, gotowe jest wszystkimi siłami bronić swej ojczyzny" - argumentował litewski rząd.

AW

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy