18 lutego 1981 r. Porozumienia rzeszowsko-ustrzyckie
"Chłopi, Polska nasza!" – tak brzmiał okrzyk tryumfu przewodniczącego komitetu strajkowego rolników Jana Kułaja, po podpisaniu porozumienia kończącego protest i dającego podwaliny po legalizację Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych "Solidarność".
Podpisane w nocy z 18 na 19 lutego 1981 roku w Rzeszowie (i - stąd nazwa - dzień później w Ustrzykach Dolnych) porozumienia kończyło trwający 50 dni strajk rolników z Podkarpacia.
Protest zaczął się od okupacji Urzędu Miasta i Gminy w Ustrzykach Dolnych. W ślady bieszczadzkich kolegów kilka dni później poszli rolnicy z Rzeszowszczyzny, którzy - wspierani przez działaczy NSZZ Solidarność - zajęli budynek Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych w Rzeszowie.
Rolników okupujących ustrzycki urząd siłą usunęła milicja. Ten sam los czekał strajkujących w Rzeszowie. W połowie lutego zatwierdzono plan o wszystko mówiącym kryptonimie "Kret", w ramach którego zamierzano brutalnie rozprawić się z rolnikami. Atak na strajkujących, których następnie planowano przewieźć do zakładu karnego w Załężu, miał przeprowadzić - wspomagany przez 420 milicjantów - pluton specjalny Służby Bezpieczeństwa.
Na szczęście pacyfikacja rolników nie doszła do skutku. Historycy stawiają tezę, że było to wynikiem zmiany rządu PRL i objęcie władzy przez generała Wojciecha Jaruzelskiego, który zależało na uspokojeniu nastrojów.
Tym samym zamiast przelewu krwi, doszło do zawarcia porozumienie z rolnikami. Protestujący otrzymali żądane gwarancje nienaruszalności chłopskiej własności wraz z prawem do dziedziczenia, zrównanie w prawach rolników indywidualnych z rolnictwem państwowym i spółdzielczym, wreszcie zniesienie ograniczeń w obrocie gruntami rolnymi.
Poza tym władze zgodziły się na rozbudowie sieci szkół i przedszkoli oraz zmniejszeniu sprzedaży alkoholu na wsi.
Nie można nie napisać o ustępstwach rządzących w sprawach wyznaniowych. Uznano prawa religijne, zgodzono się na wydawania zezwoleń na budowę kościołów i zapewnienie opieki duszpasterskiej w wojsku, więzieniach i na koloniach dla dzieci. Miano również zwiększyć nakład prasy katolickiej.
Pisząc o religijnych postulatach rolników trzeba podkreślić, że protest miał pełne poparcie duchowieństwo z ówczesnym ordynariuszem przemyskim abp. Ignacym Tokarczukiem na czele. Ten syn rodziny chłopskiej spod - przed II wojną polskiego - Zbaraża był zagorzałym antykomunistą.
O tym, jak ważne dla rolników było wsparcie księży, wspominał w raporcie jeden z funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. "Strajk rozleciałby się dawno, gdyby nie religia, oprawa mszy, kazania oraz niechęć do przeszłości" - pisał jeden z agentów.
W Rzeszowie i Ustrzykach Dolnych władze formalnie nie zgodziły się na powstanie Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowych Rolników Indywidualnych "Solidarność". Ten postulat wszedł w życie 12 maja 1981 roku, kiedy zarejestrowano rolniczy związek. Jego peerelowski żywot był jednak krótki - władze zdelegalizowały NSZZ RI "Solidarność" po wprowadzeniu stanu wojennego.
AW