18 maja 1935 r. Józef Piłsudski pochowany na Wawelu

"Cieniom królewskim przybył towarzysz wiecznego snu. Skroń jego nie okala korona, a dłoń nie dzierży berła. A królem był serc i władcą doli naszej" – mówił wzniośle podczas pogrzebu Marszałka Józefa Piłsudskiego na Wawelu prezydent Ignacy Mościcki.

Piłsudski na kilka tygodni przed śmiercią projektował swój pogrzeb na Wawelu. Jednocześnie zaznaczył, że jego serce ma zostać pochowane w ukochanym Wilnie.

"Nie wiem czy nie zechcą mnie pochować na Wawelu. Niech! Niech tylko moje serce wtedy zamknięte schowają w Wilnie, gdzie leżą moi żołnierze, co w kwietniu 1919 roku mnie jako wodzowi Wilno jako prezent pod nogi rzucili" - napisał Marszałek w kwietniu 1935 roku.

Życzenie umierającego Piłsudskiego było rozkazem dla polskich władz, które prawie w komplecie - prezydent Ignacy Mościcki przybył w dniu pogrzebu - do Krakowa dotarły dzień przed uroczystościami.

Reklama

Pociąg z ciałem Marszałka przyjechał do Krakowa 18 maja o godzinie 8.30.

Na wagonie z trumną Piłsudskiego, przykrytą purpurowym suknem z godłem państwowym i symbolicznie ozdobioną poduszką z szablą i maciejówką, wartę pełnili dwaj szwoleżerowie oraz sześciu generałów z wyciągniętymi szablami.

Wśród nich znajdował się Bolesław Wieniawa-Długoszowski, przez wiele lat adiutant Piłsudskiego Bolesław Wieniawa-Długoszewski. Na wagonie znajdowała się również armata oraz wieńce żałobne.

Ze względu na ogromne obciążenie krakowskiego dworca, uroczystości pogrzebowe opóźniły się - w ceremonii wzięli udział przedstawicieli obcych państw, w tym ówczesny przewodniczący Reichstagu i premier Prus Hermann Göring, marszałek Francji Phillippe Petain, reprezentant angielskiego króla Rudolph Lambart lord Cavan czy rumuński marszałek Constantin Prezan.

Krakowski dworzec pełen był również najróżniejszych delegacji uczelni, urzędników i wojskowych.  

 Przeniesiona przez generałów na lawetę armatnią ciągniętą przez sześć czarnych koni trumna Marszałka została przetransportowana do Kościoła Mariackiego. Uformował się wówczas pochód, który szacowano na sto tysięcy osób. "W zrozumieniu powagi chwili publiczność krakowska zachowała wzorowy porządek i nigdzie nie przerwała kordonu, stojąc w głębokiem, skupionem milczeniu" - relacjonował Stefan Rayski w "Geniuszu niepodległości".

Trumna z ciałem Piłsudskiego dotarła na krakowski Rynek około godziny 10. Wtedy rozległ się Hejnał Mariacki. Po mszy w Kościele Mariackim, którą odprawił arcybiskup Adam Sapieha, a w trakcie której przemówienie wygłosił prezydent Mościcki ("Marszałek dał Polsce wolność, granice, moc i szacunek"). Następnie pochód udał się na Wawel, gdzie trumnę złożono w Krypcie Świętego Leonarda. Piłsudskiego pożegnało bicie dzwonu Zygmunta, 101 salw armatnich, a następnie trzyminutowa cisza, która zapanowała w całym kraju.

"Piłsudski miał fanatycznych wielbicieli, którzy go kochali więcej niż własnych rodziców niż własne dzieci, ale było wielu ludzi, którzy go nienawidzili, miał całe warstwy ludności, całe dzielnice Polski przeciwko sobie, potężną nieufność do siebie. I oto nie znać było tego w dniu pogrzebu" - pisał Stanisław Mackiewicz.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy