19 marca 1925 r. Imieniny Józefa Piłsudskiego
W Sulejówku imieniny Józefa Piłsudskiego zamieniały się w święto Legionistów i najbliższych współpracowników Komendanta.
Józef Piłsudski wprowadził się do Sulejówka w 1923 roku i mieszkał tam aż do zamachu majowego. Jak pisze biograf Marszałka Bohdan Urbankowski w "Józef Piłsudski. Marzyciel i strateg", "imieniny Piłsudskiego uroczyście obchodzone już w czasach legionowych, w okopach, stały się z biegiem lat świętem, jeżeli nie państwowym, to świętem piłsudczykowskiej elity. Zwłaszcza w okresie Sulejówka, kiedy przy Komendancie pozostali najwierniejsi".
Rok w rok 19 marca Piłsudski był odwiedzany przez przyjaciół i współpracowników, którzy zasypywali go prezentami. Często niezwykłymi i ekstrawaganckimi.
Jak wspominała Aleksandra Piłsudska, druga żona Marszałka, podczas jednego z imieninowych przyjęć jej mąż został tego samego dnia obdarowany "dwoma psami, przeszło dziesięcioma królikami, jedną owcą, sarenką, lisem, gęsią i wojowniczym kogutem".
Istne zoo sprawiało same problemy gospodyni Sulejówka, ale Piłsudski był niezłomny w kwestii podopiecznych. "Rozbrojony tymi prezentami, mąż stanowczo odmówił pozbycia się tego zwierzyńca" - czytamy we "Wspomnieniach".
"Przez parę tygodni patrzyłam bezsilnie, jak owca zjada sałatę, sarna kwiaty wiosenne w ogrodzie, a kogut skacze do oczu każdemu, kto tylko wejdzie do nas. Lis, w poszukiwaniu legowiska, przeorał grządki tak dokładnie, że musiałam siać wszystko po raz drugi" - żaliła się pani Aleksandra, która po kilku tygodniach udręki zdołała "rozmieścić to towarzystwo po znajomych". Jednak nie wszystkie zwierzęta opuściły Milusin. Ostały się baran i gęś.
"Między nimi powstała idealna przyjaźń... Zabawny to był widok gdy spali razem na słońcu, gęś z głową na piersiach barana" - pisała żona Piłsudskiego.