2 kwietnia 1947 r. Rudolf Hoess, komendant obozu Auschwitz-Birkenau, skazany na karę śmierci

Rudolf Hoess był od maja 1940 r. do grudnia 1943 r. komendantem KL Auschwitz. Hoess odpowiadał za budowę obozu koncentracyjnego Auschwitz, w którym więziono i mordowano głównie Polaków oraz za rozbudowę obozu zagłady Birkenau, w którego komorach gazowych na wielka skalę uśmiercano europejskich Żydów.

KL Auschwitz-Birkenau był największym zbrodniczym kompleksem niemieckiej III Rzeszy. W ciagu 4,5 roku działania obozu Niemcy dokonali eksterminacji co najmniej 1,1 miliona osób, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innych narodowości.

Po ewakuacji obozu Hoess uciekł do Niemiec, gdzie pracował jako rolnik pod przybranym nazwiskiem bosmana marynarki Franza Langa. Trafił do niewoli brytyjskiej, ale nie rozpoznany został zwolniony. Aresztowany 11 marca 1946 r., przez Brytyjczyków, w charakterze świadka brał udział w procesach norymberskich.

Reklama

Deportowany do Polski 25 maja 1946 r. został osadzony w areszcie śledczym w Krakowie. Wstępne dochodzenie przeprowadzono między styczniem a lutym 1947 r. Proces Rudolfa Hoessa toczył się w Warszawie od 11 do 29 marca 1947 roku w sali ZNP, która mogła pomieścić ok. 500 osób. Na potrzeby rozprawy założono instalację, umożliwiającą bezpośrednie tłumaczenie na kilka języków. W procesie zeznawali byli więźniowie Auschwitz, z niemal całej Europy. Osądzony przez Najwyższy Trybunał Narodowy został 2 kwietnia skazany na karę śmierci przez powieszenie. Po wyroku byli więźniowie obozu wystąpili do władz z petycją, by wyrok wykonano na terenie obozu.

Na wykonanie wyroku czekał w więzieniu w Wadowicach. W celi wyspowiadał go i udzielił komunii jezuita ojciec Władysław Lohn. Przed egzekucją Rudolf Hoess napisał oświadczenie skierowane do narodu polskiego: "W ten sposób wyrządziłem ludzkości i człowieczeństwu najcięższe szkody. Szczególnie Narodowi polskiemu zgotowałem niewysłowione cierpienia. Za odpowiedzialność moją płacę życiem. Oby mi Bóg wybaczył kiedyś moje czyny. Naród polski proszę o przebaczenie. Dopiero w polskich więzieniach poznałem, co to jest człowieczeństwo. Mimo wszystko, co się stało, traktowano mnie po ludzku, czego nigdy bym się nie spodziewał i co mnie najgłębiej zawstydzało".

Rudolf Hoess został przywieziony do Oświęcimia w dniu egzekucji ok. godz. 8. W budynku komendantury wypił szklankę kawy. Umieszczono go w jednej z cel bunkra, czyli karceru w bloku 11, zwanym blokiem śmierci, skąd o godzinie 10 został wyprowadzony na miejsce egzekucji. Szubienica została ustawiona obok budynku byłej komendantury i krematorium. Obecny był ksiądz, salezjanin z Oświęcimia, ks. Tadeusz Zaremba. Wyrok odczytał prokurator. Egzekucja została wykonana o godzinie 10.05. Lekarz więzienny dr Zygmunt Wisznowicer stwierdził zgon. Zwłoki zostały skremowane.

Egzekucje obejrzało ponad 100 osób, posiadaczy specjalnych przepustek: przedstawiciele byłych więźniów, pracownicy Ministerstwa Sprawiedliwości, prokuratury, Urzędu Bezpieczeństwa. Była to ostatnia publiczna egzekucja w Polsce.

AS

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rudolf Hoess
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy