2 marca 1921 r. Polsko-rumuńska "konwencji o przymierzu odpornym"
Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku Polska potrzebowała sojuszników. Początkowo jedynym przyjaznym krajem, który graniczyło z naszym państwem, było Królestwo Rumunii.
Na początku lat 20. XX wieku jedynym formalnym sojusznikiem II Rzeczpospolitej była Francja, która wiążąc się z Polską, znajdywała na wschodzie przeciwwagę dla Niemiec. Tymczasem nasi zachodni sąsiedzi oraz Rosja Sowiecka, niezadowoleni rozstrzygnięciami traktatu wersalskiego, zaczęli zbliżać się do siebie (co zostało potwierdzone późniejszym układem w Rapallo).
Polska, nie mogąca liczyć na bezpośrednią pomoc Francji, zwłaszcza w wypadku agresji sowieckiej, została zmuszona do znalezienie kolejnego sojusznika. Jedynym wówczas przychylnym Polsce krajem, który graniczył z naszym państwem, było Królestwo Rumunii.
2 marca 1921 roku podpisana została "konwencja o przymierzu odpornym", wymierzona w ewentualną agresję Związku Sowieckiego. Układ wynegocjowano podczas spotkań w Warszawie i Bukareszcie. Za głównego twórcę traktatu uważa się generała Tadeusza Rozwadowskiego.
Najważniejsze postanowienie układu polsko-rumuńskiego, zawarte w I Artykule, dotyczyło niesprowokowanego ataku "na swych obecnych granicach wschodnich". Agresja powodowała, że niezaatakowane państwo automatycznie udzielało pomocy sojusznikowi i znajdowało się w stanie wojny z napastnikiem.
Polska i Rumunia zobowiązały się również do niezawierania odrębnych traktatów pokojowych z agresorem, czyli faktycznie Związkiem Sowieckim, ale też z "trzecim mocarstwem bez uprzedniego porozumienia ze stroną drugą".
Późniejsze losy układu, ze względu na zmieniającą się jak w kalejdoskopie sytuacją polityczna w Europie, były burzliwe. Nie zmieniało to jednak faktu, że Rumunia obok Łotwy była jedynym sąsiadem Polski pozostającym ciągle w przyjaznych stosunkach z naszym krajem.
Dodajmy, że po agresji Związku Sowieckiego 17 września 1939 roku na Polskę nasze władze z nie poprosiły Rumunii o pomoc militarną, jak to postanowiono w układzie. Liczono bowiem na udzielenie przejazdu rządowi na zachód Europy.
Tak się jednak nie stało, a po przekroczeniu rumuńskiej granicy w Kutach władze II Rzeczpospolitej zostały internowane.
AW