21 grudnia 1981 r. Ambasador Romuald Spasowski wystąpił o azyl w USA

Polski ambasador w Waszyngtonie Romuald Spasowski 21 grudnia 1981 r. zwrócił się do władz Stanów Zjednoczonych o udzielenie mu azylu politycznego. Za opuszczenie placówki sąd PRL skazał go na karę śmierci.

Jak zanotował w swoich wspomnieniach prezydent Ronald Reagan, kilka dni po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce, Amerykanie odebrali sygnały. Poufną informację przekazał przywódcy USA sekretarz stanu Aleksander Haig.

"Nasi ludzie musieli zapewnić, że [Spasowski - przyp. red.] zniknie bezpiecznie, zanim dopadnie go KGB; ambasador, jego zona, córka i zięć zostali zabrani w bezpieczne miejsce" - zanotował Reagan.

"Nie mogę milczeć, nie mogę dalej reprezentować władzy odpowiedzialnej za akty brutalności i przemocy" - oświadczył Spasowski, tłumacząc swoją decyzję. Na jej podjęcie wpływ miało wprowadzenie stanu wojennego, a szczególnie masakra górników w kopalni "Wujek".

Reklama

22 grudnia 1981 r. Spasowskiego wraz z żoną przyjął prezydent Ronald Reagan. Spotkanie odbyło się w Owalnym Gabinecie.

"Po obydwojgu widać było desperację pomieszaną z cierpieniem. Ich twarze rozjaśniły się, kiedy powiedziałem, że witam ich w Ameryce jako prawdziwych polskich bohaterów. (...) To było bardzo emocjonalne spotkanie dla nas wszystkich i spowodowało, że poczułem silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej oburzenie wobec złych ludzi [evil men - w oryg.] na Kremlu, którzy wierzyli, że mają prawo, by cały naród trzymać w niewoli" - napisał Ronald Reagan (za: Ronald Reagan "An American Life. The Autobiography".Simon and Schuster, New York, 1990).

Po spotkaniu prezydent odprowadził swoich gości do samochodu. W przenikliwy, grudniowy dzień niósł parasol nad żoną ambasadora, próbując chronić ją od deszczu. Zdjęcie, przedstawiające to niespotykane w dziejach amerykańskiej prezydentury zdarzenie, przeszło do historii.

W następnym roku zdjęcia z tego spotkania posłużyły propagandzie stanu wojennego jako rekwizyt w kampanii propagandowej przeciwko "zdrajcom narodu".

4 października 1982 r. Izba Wojskowa Sądu Najwyższego PRL skazała zaocznie Romualda Spasowskiego na karę śmierci (wyrok został anulowany w 1990 r.).
Wywodzący się z rodziny o długim, komunistycznym rodowodzie, Romuald Spasowski (ur. w 1921 r.) działał w PZPR i w PRL-owskiej dyplomacji. Od lat 50. Pełnił funkcje ambasadora m.in. w USA, Indiach, Nepalu oraz wiceministrem spraw zagranicznych.

W końcu lat 70. ponownie objął placówkę dyplomatyczną w Waszyngtonie. W 1980 r. potajemnie spotkał się w Watykanie z Janem Pawłem II. Gdy w 1985 r. przyjął chrzest katolicki, wyznał, że spotkanie z papieżem miało niezwykle istotny wpływ na jego późniejsze decyzje. Spasowski nigdy nie wrócił do Polski. Zmarł w USA w 1995 r., utrzymując się do śmierci z wykładów i publikacji.

Romuald Spasowski był drugim obok Zdzisława Rurarza, ambasadora w Tokio, szefem placówki dyplomatycznej PRL, który porzucił stanowisko po wprowadzeniu stanu wojennego.

Na prośbę Spasowskiego, prezydent Reagan w Wigilię 1981 r. zapalił święcę w oknie Białego Domu. I przemówił do Amerykanów i ludzi na całym świecie: "Od tysiąca lat w Polsce, kraju przesiąkniętym głęboką wiarą, ludzie świętowali Boże Narodzenie, ale tegoroczne Boże Narodzenie nie przyniesie radości dzielnemu Narodowi Polskiemu. Polacy zostali zdradzeni przez własny rząd".

Prezydent Ronald Reagan nałożył dotkliwe sankcje na władze stanu wojennego w Polsce. Pod ich wpływem gospodarka ekipy gen. Wojciecha Jaruzelskiego pogrążyła się w kryzysie, z którego nigdy nie wyszła.

Krucjata prezydenta Ronalda Reagan przeciwko "imperium zła" - jak nazywał Związek Radziecki - obnażyła słabość bloku komunistycznego i doprowadziła do jego upadku.

NH

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ronald Reagan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy