21 lutego 1946 r. Powołano ORMO

Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej (ORMO) stanowiła obiekt kpin i dowcipów. Jednocześnie nie można zapominać o brutalnych pacyfikacjach dokonywanych przez rzekomo "ochotnicze" bandy.

Powołana 21 lutego 1946 roku na mocy uchwały Rady Ministrów ORMO oficjalnie miała wspierać Milicję Obywatelską w "utrzymywaniu porządku i spokoju publicznego". Nieoficjalnie - była uzbrojoną bojówką Polskiej Partii Robotniczej, czynnie biorąca udział w likwidacjach podziemia niepodległościowego. W pierwszych miesiącach obław na "wyklętych", ormowcy zamordowali nawet kilkuset żołnierzy.

Po rozbiciu podziemia antykomunistycznego, ORMO wspomagała również armię w walkach z Ukraińską Armią Powstańczą. Po uspokojeniu sytuacji w kraju, ormowcy zazwyczaj stanowili siły porządkowe podczas komunistycznych obchodów.

Reklama

Warto nadmienić, że początkowo władza ludowa miała wysokie oczekiwania wobec kandydatów na członków ORMO. Mieli to być ochotnicy o odpowiednim pochodzeniu, nieskazitelnej przeszłości i niezachwianej postawie politycznej. Oczywiście, plany nijak miały się do realiów, a ormowcy - stosując peerelowski zasób leksykalny - stanowili element niezdyscyplinowany, zdemoralizowany, niekarny i często sprawiający problemy dowodzącym im milicjantom.   

W 20. rocznicę powołania ORMO w 1966 roku w "Trybunie Ludu" opublikowano dziękczynny list ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Mieczysława Moczara, który pisał do "towarzyszy i obywateli ormowców": "Organizacja wasza wniosła wielki wkład w dzieło utrwalania ustroju socjalistycznego w naszym kraju. (...) Społeczeństwo wysoko ocenia i popiera waszą działalność, widząc w niej dobrą i celową formę obrony swoich najżywotniejszych spraw".

Przez lata jedynie pilnująca porządku ORMO "powróciła na scenę" w marcu 1968 roku, biorąc udział w pacyfikacjach protestujących studentów. PZPR postanowiła nadać brutalnym akcjom ormowców pozory zgodności z prawem i zalegalizowała organizację, nadając statut i podporządkowując w praktyce hufce Komitetom Wojewódzkim.

O ile w czasie strajków studenckich w roku 1968 oddziały ORMO były chętnie wykorzystywane podczas akcji pacyfikacyjnych, to już w czasach stanu wojennego władza z małym entuzjazmem wzywała ormowców do tłumienia protestów. Dlaczego? Większość członków ORMO wywodziła się ze środowisk robotników fabrycznych i przemysłowych, a tym PZPR nie ufało.

ORMO, która w szczytowym okresie liczyło około 400 tysięcy członków, zlikwidowana została ustawą Sejm 23 listopada 1989 roku.

Na koniec warto przytoczyć sławną scenę z filmu "Rozmowy kontrolowane", gdy do prowadzonego przez Ryszarda Ochódzkiego (Stanisław Tym) samochodu w środku nocy pakuje się ormowiec (Paweł Nowisz), taszczący skrzynkę wódki - przed momentem zawłaszczoną ze sklepu, w którym rozbito witrynę. Na pytanie: "Ludzie z okien nie widzą?", członek ORMO odpowiada pytaniem "retorycznym": "A pan coś widział?". Chwilę później wciska Ochódzkiemu butelkę, jego gesty odmowy zbywając nieznoszącym sprzeciwu: "Jak ja daję, to wziąć i podziękować".

Ta scena bardzo celnie ilustruje naturę Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej.

AW

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy