21 marca 1980 r., Kraków. Samospalenie Walentego Badylaka

„Za Katyń, za demoralizację młodzieży, za zniszczenie rzemiosła". Walenty Badylak, emerytowany piekarz, dokonał samospalenia na Rynku Głównym w Krakowie.


W piątek, ok. godz. 7.45 przechodnie na Rynku Głównym zauważyli mężczyznę, który łańcuchem przykuł się do pompy stojącej u wylotu ulicy Sławkowskiej. Na szyi miał zawieszoną tabliczkę o treści - jak wspominali świadkowie - "Za Katyń, za demoralizację młodzieży, za zniszczenie rzemiosła".

W dokumentacji SB zachowała się dokumentacja fotograficzna, z której wynika, że napis głosił: "Płatni przez katyńskich morderców renegaci wyrzucili 15-letniego jedynaka ze szkoły. Z solidnej piekarni zrobili knajpę. Jedynak rozpił się".

Reklama

Starszy mężczyzna wyciągnął z kieszeni kilka małych butelek z benzyną, którą oblał ubranie, po czym podpalił się zapałką. Płomienie wystrzeliły na 5 metrów w górę.

Świadkowie tragedii próbowali ratować Badylaka, ale pomoc na nic się zdała. Zanim go ugaszono, ciało było już bardzo poważnie spalone.

Walenty Badylak zmarł w karetce, w drodze do szpitala.

Następnego dnia w "Dzienniku Polskim" ukazała się notatka: "W godzinach rannych 21 bm. na Rynku Głównym w Krakowie miał miejsce samobójczy wypadek. Mężczyzna w starszym wieku targnął się na swoje życie przez oblanie się benzyną i podpalenie. W drodze do szpitala zmarł. Samobójcą okazał się 76-letni mieszkaniec Krakowa Walenty Badylak. Ustalono, że zmarły od wielu lat był leczony z powodu chronicznej choroby psychicznej".

Władze usiłowały zbagatelizować tragedię, sprowadzając ją do czynu niezrównoważonej psychicznie osoby. Było to kłamstwo.

Walenty Badylak, były żołnierz AK, emerytowany piekarz, był przykładem osoby, której życie i życie bliskich zniszczył system komunistyczny. Utracił piekarnię, którą prowadził a szantażowany syn trafił do Informacji Wojskowej. Uważał, że zakłamana władza (symbolem tego było przemilczenie odpowiedzialności za zbrodnię katyńską), niszczy rzemiosło i demoralizuje młodzież.

Bliskim pozostawił pożegnalny list: "Kochani, jeśli tam nie ma nicości, a są duchy bratnie, będę was wspomagał, a w chwilach szczególnych odczujecie moją obecność. Ojciec i dziadek".

W miejscu tragedii na Rynku Głównym w 1990 roku wmurowano tablicę pamiątkową a pompę odnowiono. Co roku, 21 marca o godz. 12 przy "studzience Badylaka" spotykają się krakowianie, którzy wspominają tragiczne wydarzenie, składają kwiaty i zapalają znicze.

AS

Obejrzyj film TVP "Święty ogień"

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Polska Rzeczpospolita Ludowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy