23 października 1994 r. Incydent na Dworcu Wschodnim
Rosjanie wykorzystali wydarzenia na warszawskim Dworcu Wschodnim do ochłodzenia relacji z Polską i próbowali skompromitować nasz krajem przed szczytem NATO.
23 października 1994 roku na Dworcu Wschodnim w Warszawie, na pasażerów jadących z Moskwy do Berlina, napadła grupa uzbrojonych bandytów z krajów byłego Związku Sowieckiego. Pasażerowie z ówczesnej Wspólnoty Niepodległych Państw zostali obrabowani, wielu z nich zostało pobitych.
Przybyła na miejsce policja nie zdołała ująć bandytów. Obrabowani pasażerowie zażądali kontaktu z konsulem rosyjskim w Warszawie. Na znak protestu, kilku obywateli Wspólnoty Niepodległych Państw zablokowało pociąg. Musiała interweniować policja, która siłą usunęła protestujących.
Sprawa, nie mająca podtekstu politycznego, została szybko wykorzystana przez Moskwę do próby skompromitowania Polski w oczach wspólnoty międzynarodowej. Działo się to na kilka tygodni przed szczytem NATO, podczas którego miały zapaść decyzję dotyczące wejścia Polski i innych krajów Europy Środkowowschodniej do Paktu Północnoatlantyckiego.
Rosja użyła incydentu jako pretekstu do odwołania wizyty ówczesnego premiera Wiktora Czernomyrdina w Polsce. Za zajście na Dworcu Wschodnim przepraszał w Moskwie przedstawiciel polskiego resortu spraw zagranicznych.
Napad na rosyjskich pasażerów pociągu, którzy przyjeżdżali do Polski i dalej do Europy Zachodniej na handel, nie był pierwszym tego typu incydentem. Okradani zazwyczaj nie składali zeznań polskiej policji. Uznawali bowiem, ze to sprawa "wewnątrzrosyjska". Dopiero incydent z 23 października 1994 roku został rozdmuchany przez Moskwę.