24 kwietnia 1945 r. Uwolnienie 107 więźniów z ubeckiej katowni

W biały dzień, pod nosem kilku tysięcy sowieckich żołnierzy i ubeckich siepaczy, 44-osobowy oddział WiN majora Mariana Bernaciaka "Orlika" uwolnił z więzienia w Puławach 107 więźniów.

Do akcji przygotowywano się bardzo skrupulatnie i w największej tajemnicy. O planie odbicia więźniów z ubeckiego więzienia w Puławach żołnierze "Orlika" dowiedzieli się dopiero dzień przed akcją.

23 kwietnia 1945 roku o godzinie 14. major Bernaciak zarządził zbiórkę, poinformowało o planach i zdobyciu na czerwonoarmistach niezbędnych do transportu więźniów dwóch ciężarówek Studebacker, a następnie zapytał o ochotników chętnych do wzięcia udział w ryzykownym przedsięwzięciu. Zgłosił się cały oddział, z którego wyselekcjonowano najbardziej nadających się do akcji żołnierzy.

Reklama

"Orlik" podzielił żołnierzy. Część z nich - w tym sam major Bernaciak - odgrywała czerwonoarmistów, inni - pobrudzeni i wyglądający na pobitych - zatrzymanych antykomunistycznych "bandytów", których rzekomo miano umieścić w areszcie w Puławach.

Do pełnego sowieckich żołnierzy miasta "Orliki" dotarły około godziny 15. Pod siedzibą puławskiego więzienia, zamienionego kratami, workami z piaskiem, zasiekami i uzbrojonymi posterunkami w twierdzę, pojawiły się pierwsze problemy. Funkcjonariusz NKWD zwietrzył podstęp i chciał zaalarmować czerwonoarmistów oraz ubeków. Gdy Rosjanin sięgał do kabury po pistolet, "Orlik" zastrzelił go.

W tym czasie jego żołnierze okrążali już budynek więzienia. Na tyłach obiektu udało się uwolnić sześć więzionych kobiet, które pod eskortą ubeka akurat wyszły do toalety.

Dosyć szybko zajęto budynek. Tylko na piętrze, w zabarykadowanych pomieszczeniach, bronili się ubecy. W tym czasie "Orlik" zarządził ewakuację Studebackerów z więźniami. W czasie pospiesznego wyjazdu z Puław, przebrany za sowieckiego oficera major Bernaciaka krzyczał po rosyjsku: "Polacy bija naszych", co wywołało zamęt wśród spacerujących po mieście czerwonoarmistów. Sowieci zaczęli bezładnie strzelać, w mieście zapanował chaos.

Tymczasem pod więzieniem z ubekami walczyła jeszcze grupa ubezpieczająca, która po kilku perturbacjach (m.in. zaciął się jeden z partyzanckich cekaemów), sprawnie wycofała się do lasu, ostrzeliwana przez sowieckich żołnierzy. Czerwonoarmiści nie strzelali jednak wyłącznie do żołnierzy "Orlika". W wyniku opisanej wyżej prowokacji dowódcy, czerwonoarmiści zaatakowali również ubeków zabarykadowanych w więzieniu sadząc, że to "bandyci". Strzelanina "zaprzyjaźnionych" trwała kilkanaście minut. Dopiero wtedy zorientowano się w pomyłce.

W wyniku akcji żołnierzy Bernaciaka uwolniono 107 więźniów, w tym 6 kobiet. Straty oddziału "Orlika" wynosiły dwóch poległych i kilku rannych. Zginęło również pięciu funkcjonariuszy UB i dwóch milicjantów, pięciu zostało rannych.

AW

Przy opracowaniu korzystałem z książki "Żołnierze Wyklęci" Jerzego Śląskiego.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: żołnierze wyklęci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy