25 lutego 1831 r. Bitwa o Olszynkę Grochowską

Choć nierozstrzygnięta, bitwa o Olszynkę Grochowską uznawana jest za sukces polskich wojsk. Pomimo przewagi liczebnej armii rosyjskiej, powstańcy listopadowi bohatersko zdołali powstrzymać marsz feldmarszałka Iwana Dybicza na Warszawę.

Mający poważną przewagę w liczbie żołnierzy (65 tysięcy Rosjan przeciwko 40 tysiącom Polaków) i miażdżącą w sile artylerii (228 dział przy zaledwie 120 polskich), szturmujący Warszawę feldmarszałek Dybicz, który kilka dni wcześniej o mało nie dostał się do polskiej niewoli, gruntownie przygotował atak na Pragę. Carski wódz, zamiast oskrzydlającego manewru, zdecydował się na frontalny atak na zajmowaną przez Polaków Olszynkę Grochowską.

Po blisko godzinnym ostrzale artyleryjskim, szeregi Moskali ruszyły na powstańców. Dopiero trzeci szturm okazał się skuteczny. Dwa wcześniejsze wykazały niesamowitą determinację szczuplejszych wojsk polskich.

Reklama

Wkrótce okazało się, że - dowodzone od mniej więcej godziny 11. przez przybyłego na miejsce bitwy w cywilu generała Józefa Chłopickiego - siły są w stanie do kolejnych brawurowych czynów. Kontratak Polaków, których - co trzeba podkreślić - w tym miejscu bitwy było o połowę mniej niż batalionów rosyjskich, wyparł Moskali z Olszynki.

Sytuację w szeregach rosyjskich uporządkował dopiero osobisty udział w bitwie feldmarszałka Dybicza i kolejny zmasowany atak artyleryjski. W wyniku niejasności w strukturze dowodzenia - formalnie dowódcą był książę Michał Radziwiłł - generałowi Chłopickiemu nie udało się przeprowadzić kawaleryjskiego kontrataku. Później ranny od wybuchu granatu, przekazał faktyczne dowodzenie generałowi Janowi Skrzyneckiemu. Ten nie zgodził się na kolejny kontratak, zdając sobie sprawę z druzgocącej przewagi Rosjan i zarządził odwrót do Warszawy.

Na cofające się w czworobokach wojska polskie feldmarszałek Dybicz rzucił ponad 10 tysięcy jazdy rosyjskiej. Carski wódz był pewny zwycięstwa nad - jak mu się wydawało - rozprężonymi i uchodzącymi Polakami. Zamiast spodziewanej rzezi powstańców, nacierających Rosjan "powitały" salwy armat i śmiała szarża 2 Pułku Ułanów. W efekcie carska jazda w popłochu wycofała się aż za Olszynkę Grochowską.

Widząc odwagę Polaków, feldmarszałek Dybicz nie zdecydował się na kolejny atak przy zapadającym zmroku.

Bitwę o Olszynkę Grochowską, w której śmierć poniosło około 7 tysięcy polskich i ponad 10 tysięcy rosyjskich żołnierzy, nie przyniosła rozstrzygnięcia. Polakom udało się jednak powstrzymać ofensywę feldmarszałka Dybicza na Warszawę.

 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Powstanie Listopadowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy