27 maja 1946 r. Atak AK-WiN i UPA na komunistów
Wspólny wróg łączy. Najlepszym tego przykładem była akcja podziemia antykomunistycznego i ukraińskich nacjonalistów przeciwko Sowietom i polskim komunistom.
Po ludobójstwie wołyńskim w latach 1943-1944 relacje Polskiego Podziemia z Ukraińską Powstańcza Armią były - pomimo prób zbliżenia - bardzo złe. Poprawiło je pojawienie się wspólnego wroga, jakim było wkroczenie Sowietów na tereny Galicji Zachodniej.
Pomimo oporów - wielu akowców potraciło rodziny w rzezi wołyńskiej - w 1945 roku ostatecznie postanowiono zawiesić broń, a raczej skierować ją przeciwko Armii Czerwonej, enkawudzistom i ubekom. Pierwsze kontakty zawiązano za pośrednictwem duchownych: katolickich i prawosławnych.
Już w połowie 1945 roku doszło do pierwszych wspólnych akcji Polaków i Ukraińców. Największa z nich miała jednak miejsce w roku następnym. 18 maja 1946 roku doszło do spotkania dowództwa Armii Krajowej - Wolności i Niezawisłości oraz UPA z okręgu lubelskiego. Polacy zaproponowali Ukraińcom atak na Hrubieszów. Głównymi celami operacji były uwolnienie więźniów oraz rozbicie posterunków UB i NKWD. Przy okazji miano zlikwidować zebrane przez komunistów dokumenty.
W ataku na Hrubieszów wzięło udział około 150 winowców dowodzonych przez Wacława Dąbrowskiego ps. Azja i około 300 upowców pod dowództwem Jewhena Sztendery ps. Prirwa. Jednocześnie wielu Polaków ubezpieczało drogi dojazdowe do miasta.
Atak Polaków na siedzibę UB powiódł się. Partyzanci całkowicie zaskoczyli ubeków, którzy prawie bez walki poddali się. Winowcom udało się uwolnić więźniów, a na "asach", czyli cieszących się złą sławą okrutnych funkcjonariuszach partyjnych i ubeckich, wykonano wyroki śmierci. Po akcji winowcy sprawnie wycofali się z miasta
Natomiast Ukraińcy nie zdołali zdobyć siedziby NKWD i Komisji Przesiedleńczej. Źle wystrzelony ładunek nie rozbił ściany posterunku, a silny oddział enkawudzistów odparł atak upowców.
Co ciekawe, w akcję nie zaangażował się stacjonujący w Hrubieszowie pułku piechoty ludowego Wojska Polskiego. Jak twierdzą Grzegorz Motyka i Rafał Wnuk z lubelskiego IPN, wywiad WiN najprawdopodobniej dotarł do żołnierzy tej jednostki i przekonał ich do zachowania neutralności. Dodajmy, że oficerem zwiadu owego pułku piechoty w tym okresie był porucznik Wojciech Jaruzelski.
AW