31 maja 1943 r. Zamach na Helmuta Kappa

Skrupulatne przygotowania do wykonania wyroku śmierci na kacie ziemi jędrzejowskiej nie przynosiły efektu. Żołnierzom Armii Krajowej w wykonaniu wyroku śmierci na Helmucie Kappa pomógł jednak przypadek

Kim był Helmut Kapp? Naprawdę nazywał się Konstanty Kapuścik i pochodził z okolic Raciborza. Do Jędrzejowa trafił w 1940 roku jako tłumacz Gestapo. Wykazując się nadgorliwością i brutalnością wobec przesłuchiwanych, których zeznania miał jedynie tłumaczyć niemieckim zwierzchnikom, Kapp szybko awansował w hierarchii Gestapo.

Jako SS-Unterscharführera (plutonowy) osobiście zamordował 87 Polaków i 365 Żydów, czym zwykł publicznie się chełpić. Jednym z miejsc, gdzie miały miejsce egzekucje, był cmentarz kościoła Świętej Trójcy w Jędrzejowie.

Reklama

Na początku 1943 roku Armia Krajowa wydała wyrok śmierci na kata z Jędrzejowa. Kilkukrotne próby otrucia Kappa nie powiodły się. Brutalnego gestapowca postanowiono zatem zastrzelić, a nad opracowaniem szczegółowego planu zamachu pracowały dwie odrębne jednostki Armii Krajowej.

Jednocześnie ruch oporu otrzymał informację, że świadomy ciążącego na nim wyroku śmierci podziemia Kapp, który skutecznie unikał likwidacji, niebawem ma wyjechać z Jędrzejowa. Wzmożone próby zabicia gestapowca nie przyniosły efektu - dwa zamachy w wyniku nieprzewidzianych okoliczności zostały odwołane dosłownie w ostatniej chwili. Wszystko to również ze względu na ostrożność Kappa, który prawie nie opuszczał jędrzejowskiej siedziby Gestapo.

Kiedy już wydawało się, że kat ziemi jędrzejowskiej uniknie sprawiedliwości, o powodzeniu akcji Armii Krajowej zadecydował przypadek.

31 maja 1943 roku porucznik Armii Krajowej Hieronim Piasecki ps. Zola zauważył, że Kapp wraz z niemieckim szoferem oraz niejaką Erną Meyer strzelają do tarczy w ogrodzie na tyłach siedziby Gestapo. Zola zadziałał błyskawicznie. Choć większość partyzantów była nieobecna w Jędrzejowie, to porucznikowi udało się wezwać kaprala podchorążego Zdzisława Kajderowicza ps. Ryszard oraz strzelca Witolda Staszkiewicza ps. Wituś.

Po godzinie 21. akowcy ostrzelali wracającego do budynku Gestapo Kappa, którego raniono w nogę, rękę i brzuch. Od kul Polaków padł kierowca, natomiast oszczędzono towarzyszącą im kobietę, która uciekła z miejsca zamachu.

Wciąż żywego Kappa przewieziono do szpitala. Rany były jednak na tyle poważne, że gestapowiec zmarł w wyniku upływu krwi.

Choć w ramach represji Niemcy na początku czerwca zastrzelili 11 mieszkańców Jędrzejowa, a 25 kolejnych trafiło do obozu zagłady Auschwitz, to jednak akcja Armii Krajowej spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem mieszkańców miasta. Jednocześnie egzekucja na Kappie podziałała zastraszająco na Niemców.

AW  

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy