4 marca 1941 r. Wprowadzono Volkslistę
Wbrew powszechnie używanemu zwrotowi, volkslista nie była podpisywana. Stopień "niemieckości" nadawali nazistowscy urzędnicy na podstawie wypełnionej przez kandydatów na volksdeutscha ankiet.
4 marca 1941 roku, na terenach anektowanych przez III Rzeszę Rzeczypospolitej Polskiej, zarządzeniem wprowadzono volkslistę. W praktyce wprowadzenie tzw. niemieckiej listy narodowościowej i niemieckiej przynależności państwowej polegało na rozesłaniu ankiet zawierających szczegółowe pytania dotyczące sytuacji rodzinnej, pochodzenia, wykształcenia, wyznania czy krewnych w Niemczech.
Wypełnienie ankiety i przesłanie jej do urzędy było - jako istotny element niemieckiej polityki rasowej - obowiązkowe. Niechętnych i opieszałych spotykały sankcje: od najlżejszych, jak groźba eksmisji, odebranie kartek żywnościowych czy przeniesienia do gorszej pracy, poprzez uporczywe wezwania na policję, po wywózkę do obozu koncentracyjnego czy przesiedleńczego.
Na podstawie ankiety urzędnicy kwalifikowali do jednej z czterech grup: Volksdeutscher (aktywne politycznie osoby narodowości niemieckiej), Deutschstämmige (biernie politycznie osoby narodowości niemieckiej), Eingedeutschte (autochtoni uważani przez Niemców za częściowo spolonizowanych oraz Polacy niemieckiego pochodzenia) i Rückgedeutschte (spolonizowane osoby pochodzenia niemieckiego).
Zakwalifikowanie do danej grupy wiązało się z otrzymaniem obywatelstwa niemieckiego: automatycznego w przypadku dwóch pierwszych grup, czasowego na 10 lat w przypadku trzeciej grupy i na zasadzie wyjątku w przypadku grupy czwartej.
Niemieccy notable w bardzo zróżnicowany sposób odnosili się do volkslisty. O ile Fritz Bracht, gauleiter i nadprezydent Górnego Śląska, zlecił masowe kwalifikowanie mieszkańców do kategorii Eingedeutschte (ponad milion osób), to już Arthur Greiser, namiestnik Kraju Warty, bardzo niechętnie patrzył na kwalifikowanie osób nie będących Niemcami do III kategorii (zaledwie 56 tysięcy).
Rasistowskie zarządzenie było źródłem wielu niedorzecznych sytuacji. Na przykład zdarzał się, że za Eingedeutschte uznano walczącego z Niemcami byłego powstańca śląskiego - tylko dlatego, że jego rodzina od lat mieszkała na Śląsku. Natomiast problemy z wpisaniem na volkslistę mieli rodowici Niemcy, którzy przeprowadzili się na tereny zagarnięte Polsce.
Na koniec dodajmy, że generał Władysław Sikorski i Polski Rząd na Uchodźstwie oraz śląscy duchowni z biskupem Stanisławem Adamskim starali się przekonać Polaków do volkslisty. Wszystko to, by ocalić polski naród od zagłady biologicznej.
AW