5 sierpnia 1944 r. Żołnierze AK z batalionu "Zośka" zajęli obóz na Gęsiówce
W centrum Warszawy - między ulicami Gęsią, Okopową, Wołyńską i Zamenhof - Niemcy utworzyli więzienie, obóz zagłady dla Żydów. Już pierwszego dnia powstania warszawskiego żołnierze batalionu "Zośka" opanowali część obozu, jednak hitlerowcy wycofali się do silnie umocnionych budynków.
Natarcie na broniony przez Niemców obóz powstańcy przeprowadzili 5 sierpnia ok. godz. 14 - jak wspomina uczestnik walk Wacław Micuta. Do ataku wykorzystali zdobyty na Niemcach czołg.
Pluton dowodzony przez Eugeniusza Kechera "Kołczana" prowadził ogień na wieże obozu, natomiast pluton Konrada Okolskiego "Kubę" miał za zadanie podejść niepostrzeżenie pod wieżę. Czołg dowodzony przez Wacława Micutę ps. "Wacek" pokonał barykadę i strzałami zniszczyli wieżę, co otworzyło drogę do szturmu.
Żołnierze batalionu wkroczyli do obozu, niemieccy żołnierze zaczęli uciekać. Jeszcze walczono, gdy na plac między barakami wylegli więźniowie w pasiakach. Oswobodzono wówczas ok. 400 Żydów.
"Na dużym placu stał w szyku wojskowym dwuszereg więźniów. Na oko co najmniej stu ludzi. Na czele stał dowódca. Zdumiony podszedłem do oddziału - wspominał Wacław Micuta - Dowódca dał rozkaz: "Baczność!! Na lewo patrz!!", po czym zameldował: »Panie poruczniku, podchorąży Henryk Lederman(...) melduje batalion żydowski gotowy do boju«. Moje zdumienie przerodziło się we wzruszenie i podziw dla tych ludzi, których bestialstwo hitlerowskie nie tylko nie złamało, ale którzy potrafili w warunkach obozu koncentracyjnego zorganizować się i być gotowi do walki przy pierwszej nadarzającej się okazji".
Wielu uwolnionych żydowskich więźniów przyłączyło się do oddziału i walczyło w powstaniu.
AS