6 stycznia 1939 r. Ribbentrop żąda Gdańska i eksterytorialnej autostrady przez Pomorze

W Monachium polski minister spraw zagranicznych Józef Beck spotkał się ministrem III Rzeszy Joachimem von Ribbentropem. Dzień wcześniej Becka podjął kanclerz Adolf Hitler, ugaszczając go w swojej alpejskiej rezydencji w Berchtesgaden.

Rozmowa z Hitlerem w rezydencji Berghof odbyła się w przyjaznej i życzliwej atmosferze. Szef polskiego MSZ przyjęty został z honorami. Hitler był w świetnym humorze, a całe spotkanie trwało trzy godziny.

Dobre samopoczucie kanclerza III Rzeszy miało swoje podstawy. Jego polityka ostatnich lat przynosiła znaczące sukcesy. Niemcy zerwały z ograniczeniami traktatu wersalskiego, rozbudowując armię, zajmując zdemilitaryzowaną strefę Nadrenii, dokonując anschlussu Austrii, by na konferencji monachijskiej w końcu września 1938 r. uzyskać zgodę na zajęcie Sudetów kosztem Czechosłowacji, co było zapowiedzią rozbioru tego kraju.

Reklama

Ekspansja III Rzeszy, z którą od 1934 r. łączył Polskę układ o niestosowaniu przemocy, niepokoiła rząd w Warszawie. Jeszcze za życia marszałka Józefa Piłsudskiego Polska proponowała Francji, że "wywiąże się z zobowiązań sojuszniczych", czym zachęcała ją do interwencji mogącej zastopować Hitlera. W tamtym jednak czasie Europa niemieckiego zagrożenia nie dostrzegała.

Już w niespełna miesiąc po konferencji monachijskiej 1938 r. polskiemu ambasadorowi w Berlinie Józefowi Lipskiemu minister Ribbentrop przedstawił niemiecki pogląd na unormowanie spornych kwestii. Padły wówczas żądania przyłączenia Gdańska do III Rzeszy, przeprowadzenia przez Pomorze eksterytorialnej autostrady i linii kolejowej z Niemiec do Prus Wschodnich i przystąpienia Polski do paktu antykominternowskiego. Niemcy oferowały w zamian przedłużenie układu o niestosowaniu przemocy na następne 25 lat oraz proponowały wybudowanie linii kolejowej i portu w Gadńsku.

W następnych miesiącach polska dyplomacja sondowała możliwość reaktywowania koncepcji Międzymorza, czyli porozumienia państw leżących pomiędzy Niemcami a ZSRR. Czechosłowacja była już jednak w stanie rozkładu, a Polska wzięła udział w rozbiorze, odbierając zajęte w 1920 r. przez Czechów Zaolzie. Nieprzyjemne relacje nastały ze Słowakami, od których przejęliśmy skrawki Orawy i Spisza. Węgry nie wyszły poza deklaracje o odwiecznej przyjaźni z Polską - zresztą były już wówczas uzależnione gospodarczo i politycznie przez Niemcy. Rumunia, skonfliktowana z Węgrami, na żadne deklaracje się nie zdobyła. Do tego zawiodły rachuby na bliższą współpracę z Włochami.

Był jeszcze Związek Radziecki potwierdzający obowiązywanie polsko-sowieckiego paktu o nieagresji i godzący się na nowy układ handlowy pomiędzy obydwoma krajami. Ten sam ZSRR w sprawach ewentualnej obrony przed agresją ze strony Niemiec domagał się od Polski zgody na zajmowanie garnizonów i przemarsz Armii Czerwonej przez Wilno i Małopolskę Wschodnią.

Pełne życzliwości spotkanie Becka z Hitlerem 5 stycznia 1939 r. było tylko przygrywką do rozmów następnego dnia z szefem MSZ Niemiec. Von Ribbentrop powtórzył wszystkie dotychczasowe żądania (przyłączenie Gdańska, linia kolejowa i autostrada przez "polski korytarz") w sposób twardy i natarczywy. Niemcy obiecywały zachowanie Polski - w opinii polskiego ministra - jako państwa buforowego, całkowicie zależnego od III Rzeszy. Beck odrzucił żądania Ribbentropa. Po 6 stycznia zdawał już sobie sprawę, jak realnym stało się niemieckie zagrożenie i że to Polska będzie kolejnym celem Hitlera.

Jak pisze prof. Paweł Piotr Wieczorkiewicz, natychmiast po wizycie w Niemczech, polski minister spraw zagranicznych "uprzedził Mościckiego i Rydza, iż jeśli <Niemcy podtrzymywać będą nacisk w sprawach dla nich drugorzędnych>, to <grozi konflikt w wielkim stylu>, w którym Gdańsk i autostrada <będą tylko pretekstem>. Uznano wspólnie, że <chwiejne stanowisko z naszej strony prowadziłoby nas w sposób nieunikniony na równię pochyłą, kończącą się utrata niezależności i rolą wasala Niemiec>'' (Paweł Piotr Wieczorkiewicz "Ostatnie lata Polski niepodległej. Kampania 1939 roku" Wydawnictwo LTW).

Taką też linię przyjęły władze Polski i konsekwentnie odmawiały zaspokojenia żądań Niemców. Przeważyło przekonanie, że ustępstwa wobec III Rzeszy, przy aktualnych wówczas antyniemieckich nastrojach polskiego społeczeństwa, doprowadzą do takiego rozchwiania struktur państwa, że Polska padnie łupem Hitlera i Stalina.

Powszechna była też wiara w siłę porozumień z mocarstwami zachodnimi.

28 kwietnia 1939 r. Hitler wypowiedział niemiecko-polską deklarację o niestosowaniu przemocy.

Tydzień później francuski dziennik "L'Oeuvre" zamieścił artykuł zatytułowany "Czy musimy umierać za Gdańsk?".

Stalin mianował Wiaczesława Mołotowa nowym komisarzem spraw zagranicznych Związku Radzieckiego, zastępując mającego żydowskie pochodzenie Maksyma Litwinowa. Ewentualna przeszkoda do nawiązania współpracy z Hitlerem została usunięta.

5 maja 1939 r. w wystąpieniu sejmowym minister Beck oświadczył: "My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę".

NH

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Józef Beck
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy