7 czerwca 1927 r. Zabójstwo posła ZSRS w Warszawie
Zamach Borysa Kowerdę na Piotra Wojkowa o mało nie doprowadził do wybuchu kolejnej wojny polsko-sowieckiej.
Jakie były powody zamachu na sowieckiego posła Wojkowa? Niespełna 20-letni wówczas Kowerda, rosyjski "biały" emigrant i śmiertelny wróg bolszewików, chciał pomścić morderstwo cara Mikołaja II i jego rodziny w 1917 roku, w którym osobiście brał udział Wojkow.
7 czerwca 1927 roku na warszawskim Dworcu Głównym Kowerda postrzelił Wojkowa. Ciężko ranny sowiecki poseł został przewieziony do szpitala, gdzie zmarł. Sprawcę zatrzymano.
Reakcja Związku Sowieckiego była barbarzyńsko gwałtowna. W rewanżu dwa dni po zamachu rozstrzelano dwudziestu byłych carskich urzędników - bez jakiegokolwiek procesu i wydania wyroku.
Winnym zamachu na Wojkowa uznano również władze II Rzeczpospolitej. Sowieci zerwali prowadzone od roku rozmowy o pakcie o nieagresji. Dodatkowo, pod granicę z Polską przesunięto oddziały Armii Czerwonej. Wojna wisiała na włosku. Dzięki zabiegom Józefa Piłsudskiego niebezpieczeństwo kolejnej sowieckiej inwazji zostało zażegnane.
Tymczasem w Polsce Kowerda już 7 czerwca stanął przed sadem. Błyskawiczny proces możliwy był z powodu skorzystania z przepisów o sądach nadzwyczajnych dotyczące przestępstw przeciwko polskim urzędnikom.
Zamachowiec, broniony przez znanych polskich adwokatów Franciszka Paschalskiego, Pawła Andrejewa, Mariana Niedzielskiego i Henryka Ettingera, już 15 czerwca został skazany na wyrok dożywotnich ciężkich robót. Karę zamieniono mu jednak na 15 lat więzienia.
Ostatecznie Kowerda wyszedł z więzienia na mocy amnestii w 1937 roku. W glorii chwały bohatera rosyjskich białogwardzistów przebywał w Jugosławii i Niemczech, a w 1944 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zmarł w 1987 roku.
Natomiast Wojkowa uznano sowieckim męczennikiem i uroczyście pochowano je na cmentarzu przy Murze Kremlowskim - miejscu pochówku komunistycznych notabli.