7 marca 1941 r. Zamach na Igo Syma

"Masz, łotrze, za Polskę" – usłyszał tuż przed śmiercią jeden z najbardziej znanych polskich kolaborantów III Rzeszy, Igo Sym. Wyrok na folksdojczu wykonała grupa bojowa Związku Walki Zbrojnej.

7 marca 1941 roku o godzinie 7. rano do bramy przy ulicy Mazowieckiej 10 w Warszawie weszło trzech mężczyzn: podporucznik Leszek Kowalewski "Twardy", podporucznik Roman Rozmiłowski "Zawada" i kapral Wiktor Klimaszewski "Mały". Pierwszy z nich pozostał na parterze klatki schodowej, a pozostali dwaj weszli na IV piętro.

Kilka minut później w mieszkaniu Igo Syma rozległ się dzwonek. Drzwi otworzyła bratowa, za chwilę w korytarzy pojawił się zaspany i ubrany w szlafrok kolaborant. Gdy twierdząco odpowiedział na pytanie "Zawady": "Czy pan Igo Sym?", w odpowiedzi usłyszał "Masz, łotrze, za Polskę". Następnie padł strzał.

Reklama

"Wystrzeliłem, mierząc z Visa prosto w serce. Strzał był celny. Szpicel upadł na twarz bez jęku. Ze schodów zbiegliśmy pędem. Później spokojnie rozeszliśmy się do domów" - wspominał "Zawada".

Czym przedwojenny gwiazdor warszawskich teatrów rewiowych "Banda" i "Hollywood" zasłużył na miano zdrajcy? Po zajęciu stolicy przez Niemców, Sym - jego matka była Austriaczką, a ojciec Polakiem - zadeklarował się jako Volksdeutscher. Okupanci wykorzystali jego sławę i powierzyli mu stanowisko dyrektora "Theater der Stadt Warschau" oraz przeznaczonego wyłącznie dla Niemców kina "Helgoland".

To jednak nie przesądziło losu kolaboranta. Sym jeszcze przed 1939 rokiem szpiegował na rzecz Niemców, a w czasie okupacji stał się bezwzględnym konfidentem gestapo.

Jak wspominali znający go aktorzy, paradował po stolicy z nazistowską opaską ze swastyką na rękawie.

To za sprawą Syma w ręce Niemców wpadła ukrywająca się Hanka Ordonówna, która przed wojną pracowała z nim w teatrze i partnerował na ekranie.

Sym "przysłużył się" również Niemcom werbując polskich aktorów do propagandowego filmu "Heimkehr". Czynił to w bezwzględny sposób: przekupując posadami (polscy aktorzy mieli zakaz wykonywania zawodu) albo szantażując wysłaniem opornych do obozu koncentracyjnego.

To wszystko spowodowało, że generał Stefan Rowecki "Grot" wydał na kolaboranta wyrok śmierci. "Przeciwko" Symowi była również jego popularność - likwidacja tak znanej osoby miała być sygnałem dla ciemiężonych Polaków, propagandową akcją podziemia. Trzeba zaznaczyć, że początkowo Syma planowano otruć. Uznano jednak, że będzie to niewystarczające spektakularne. Konieczna była demonstracyjna egzekucja.

Akcja podziemia odniosła zamierzony skutek. Po śmierci Syma Niemcy ogłosili żałobę, co później miało miejsce dwukrotnie: po przegranej bitwie pod Stalingradem i po zamachu na Franza Kutscherę.

Niestety, Niemcy brutalnie pomścili śmierć konfidenta, aresztując 118 Polaków. 21 z nich rozstrzelano 11 marca 1941 roku w Palmirach.

Na koniec dodajmy, że w czasie gdy Igo Sym "sypał" gestapo, jego starszy brat Ernest prowadził nielegalną produkcję materiałów wybuchowych dla Armii Krajowej.

AW

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: II wojna światowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy