8 maja 1943 r. Zbrodnia w Nalibokach
Sowieccy partyzanci wymordowali 128 polskich mieszkańców wsi Naliboki (dziś obwód miński). Napastnicy nie oszczędzili kobiet i dzieci, choć celem ich ataku mieli być wyłącznie mężczyźni podejrzewani o współpracę z Armią Krajową i oddziałami polskiej samoobrony.
Historię mordu w Nalibokach należy rozpocząć od dwóch rozmów, jakie w kwietniu 1943 roku przeprowadzili sowieccy partyzanci z przywódcą lokalnej polskiej samoobrony Eugeniuszem Klimowiczem. Rosjanie zaproponowali, by polskie oddziały dołączyły do sowieckiej partyzantki. Klimowicz zdecydowanie odmówił mając świadomość, że przyłączenie się Rosjan będzie oznaczać likwidację samoobrony i - w dalszej kolejności - działających na tym obszarze struktur Armii Krajowej. Zawarto jednak swoisty rozejm: obie strony miały zaniechać wzajemnych walk.
Ile była warta sowiecka obietnica, mieszkańcy Naliboków przekonali się 8 maja 1943 roku.
Około 5 rano w stronę budynków wsi oddano salwy z karabinów maszynowych. Następnie zaczęły się systematyczne mordy. Z domów wyprowadzono mężczyzn i nastolatków, a następnie rozstrzeliwano w zbiorowych egzekucjach. Wielu zginęło zamordowanych wewnątrz domów.
Mężczyźni nie byli jedynymi ofiarami zbrodni sowieckich. Od kul zginęło również kilka kobiet, w tym jedna broniąca swoich synów, oraz 10-letnie dziecko. Napastnicy podpalili kościół, szkołę, pocztę, remizę i część domów mieszkalnych. Zrabowano dużą ilość żywności, koni i bydła.
Jak ujawniło śledztwo IPN, z meldunku Sidoruka - sekretarza Lidzkiego Podziemnego Rejonowego Komitetu KP Białorusi do Centralnego Sztabu Ruchu Partyzanckiego w Moskwie wynika, iż atak na Naliboki przeprowadziła Brygada "Stalina" i nadto z partyzanci z oddziałów "Dzierżyńskiego", "Bolszewik" i "Suworowa".
Po masakrze sowieccy partyzanci złożyli meldunek o "skutecznym rozbiciu niemieckiego garnizonu samoobrony". Jak potwierdzili historycy, w Nalibokach nie przebywał ani jeden Niemiec.
Wydarzenia się w Nalibokach opisał w książce "Żywe echa" Wacław Nowicki, naoczny świadek masakry.
"To, co zobaczyliśmy, gdy odeszli partyzanci, przechodziło ludzkie pojęcie. Wypalone budynki. Stosy trupów. Głównie rany postrzałowe, porozbijane głowy, wytrzeszczone w przerażeniu, martwe oczy. Wśród zabitych dojrzałem szkolnego kolegę. Dla młodego chłopaka, jakim wówczas byłem, to był prawdziwy szok. Nie zapomnę tego widoku do końca życia. [...] To Żydzi, którzy przed wojną mieszkali wśród nas, brylowali wśród napastników. Doskonale wiedzieli, kto, gdzie mieszka, kto jest kim" - wspominał Nowicki.
Tutaj dochodzimy też do spornej kwestii dotyczącej rzezi w Nalibokach. Czy w mordach, obok sowieckich bandytów, brali udział członkowie oddziału żydowskiego ruchu oporu Tewje Bielskiego? Według śledztwa IPN, świadkowie wymienili znane sobie nazwiska żydowskich partyzantów biorących udział w ataku, zaznaczając, iż wśród nich były również kobiety oraz mieszkańcy Naliboków narodowości żydowskiej.
Czy byli to partyzanci od Bielskiego? Tak zeznało kilku świadków, nie wskazując jednak, na jakich przesłankach opierali to twierdzenie. Ponadto zeznania te nie są poparte żadnymi innymi dowodami, np. dokumentami archiwalnymi. Część historyków wskazuje jednak na udział partyzantów z oddziału Bielskiego w ataku na Naliboki.
AW