9 czerwca 1832 r. Papież Grzegorz XVI potępił Powstanie Listopadowe

"Wiemy, że posłuszeństwo, które ze strony ludzi należy się ustanowionym od Pana Boga władzom, jest prawem bezwzględnym, któremu nikt, chyba, gdyby się zdarzyło, iż one coś boskiemu i Kościoła prawu przeciwnego rozkazują, sprzeciwiać się nie może" – tak Grzegorz XVI karcił uczestników powstania w encyklice "Cum primum".

Adresatami poświęconej posłuszeństwu władzy cywilnej encykliki "Cum primum" byli arcybiskupi i biskupi Królestwa Polskiego. Sam Grzegorz XVI oczywiście nie był inicjatorem pisma potępiającego Powstanie Listopadowe. Encyklika powstała bowiem z inspiracji zaborców, którzy w Watykanie posiadali mocne wpływy.

Aktywnie działał zwłaszcza urzędujący w Rzymie poseł carski Grigorij Iwanowicz Gagarin. Ten ostatni przekonał nowo obranego papieża Grzegorza XVI, że powstanie na terenie Królestwa Polskiego ma charakter jakobiński i antyklerykalny, pomimo faktu poparcia dla zrywu wyzwoleńczego polskiego duchowieństwa. Z racji tego, że po powstaniu w Belgii Watykan obawiała się rebelii na Półwyspie Apenińskim, papież łatwo dał się nakłonić Rosjaninowi do potępienia Polaków.

Reklama

Wydane 15 lutego 1831 roku  breve "Impensa charitas" przekonywało, że "zawieruchy zbrojne obce są duchowi kościoła". Papież wzywał w nim polskich duchownych do posłuszeństwa wobec - w mniemaniu zaborców - legalnej władzy cara i przypominał, że duchowni nie powinni mieszać się do spraw świeckich.

"Impensa charitas" nie wystarczyła jednak Mikołajowi I, który ustami dyplomaty Karla Nesselrode'a nalegał na bardziej stanowcze potępienie Powstania Listopadowego. Starania cara wsparł kanclerz Austrii Klemens von Mettetnich. Ostatecznie Grzegorz XVI przedłożył projekt encykliki Gagarinowi, a ten zasugerował kilka poprawek. Wreszcie 9 czerwca 1832 roku opublikowano "Cum primum".

Papież przekonywał w encyklice, rzekomo mającej charakter wyłącznie teologiczny, że buntując się przeciwko Rosji Polacy naruszyli ład publiczny i porządek międzynarodowy. Takie wnioski Grzegorz XVI miał wyciągnąć z lektury Biblii.

 "Gdy tylko doszła do nas wieść o strasznych klęskach, które w roku ubiegłym kwitnące wasze Królestwo nawiedziły, zaraz obudziło się w nas przypuszczenie, że one nie skądinąd pochodzą, jak od niektórych podstępu i kłamstwa sprawców, którzy pod pozorem religii w czasach naszych smutnych przeciwko legalnej książąt władzy głowę podnosząc, ojczyznę swoją, spod należnego posłuszeństwa się wyłamującą, bardzo ciężką żałobą okryli" - pisał Grzegorz XVI.

"Wiemy, że posłuszeństwo, które ze strony ludzi należy się ustanowionym od Pana Boga władzom, jest prawem bezwzględnym, któremu nikt, chyba, gdyby się zdarzyło, iż one coś boskiemu i Kościoła prawu przeciwnego rozkazują, sprzeciwiać się nie może" - papież nakazywał posłuszeństwo carowi.

"Każda istota wyższym władzom winna być podległą. Nie ma bowiem władzy, jak tylko od Boga, te zaś które są, od Boga ukształtowane są. Dlatego kto władzy opór stawia, Bożemu rozkazowi opór stawia" - karcił "grzesznych" powstańców.

"Chrześcijanin niczyim nie jest wrogiem, tym mniej cesarza, o którym ponieważ wiemy, że od Boga ustanowiony, winien go kochać i szanować i życzyć mu zdrowia" - zalecał Polakom posłuszeństwo Mikołajowi I i innym władcom państw zaborczych.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Powstanie Listopadowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy