9 stycznia 1986 r. Aresztowanie Bogdana Borusewicza

"Borusewicz!" – zaskoczeni esbecy entuzjastycznie zareagowali na zatrzymanie jednego z liderów "Solidarności".

Bogdan Borusewicz, jeden z liderów zdelegalizowanej w czasie stanu wojennego "Solidarności", przez cztery lata skutecznie unikał zatrzymania przez funkcjonariuszy Służb Bezpieczeństwa.

Do aresztowania doszło przy ulicy Sokolej w Gdańsku, gdzie mieściła się tajna drukarnia opozycjonistów.

Jak wspominał sam Borusewicz, jego zatrzymanie 9 stycznia 1986 roku było najprawdopodobniej przypadkowe. Sam przyznaje, że popełnił błąd, który kosztował go wolność.

"Zobaczyłem stojący na rozstaju dróg samochód - uaz. Powinienem się wycofać. A co najmniej sprawdzić, czy nikt nie siedzi w środku. Popatrzyłem, zobaczyłem, że szyby są zmrożone, a zatem nie powinno tam nikogo być" - mówił.

Reklama

Drzwi tajnej drukarni otworzył mu mężczyzna w mundurze, który rzucił się na Borusewicza. Ten próbował bronić się gazem paraliżującym, ale unieruchomiony przez sześciu esbeków, został wciągnięty do mieszkania.

"Wtedy jeden z nich, kapitan Zbigniew Kiewłen, którego doskonale znałem, bo mnie nieraz przesłuchiwał, aż zapiał z radości: Borusewicz! Jego reakcja była autentyczna i spontaniczna. To wskazywało, że się mnie nie spodziewali" - twierdzi opozycjonista.

Jak się jednak okazało po latach, do aresztowania Borusewicza przyczynił się tajny współpracownik SB Stanisław Ossowski.

W więzieniu opozycjonista spędził dwa lata, odzyskując wolność na mocy amnestii z 1988 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bogdan Borusewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy