Borys Mohuczy. Buntownik z wyboru

Kanonierka ORP "Haller". Pierwszy pełnomorski okręt, jakim dowodził Borys Mohuczy /domena publiczna

Borys Mohuczy był bardziej utalentowany od swego brata, Aleksandra i kuzyna, Adama. Jednak zrobił najmniejszą karierę. Jego niepokorny duch nie pozwalał mu siedzieć spokojnie w ryzach wojskowych regulaminów.

Spośród trzech Mohuczych, służących w Marynarce Wojennej RP, Borys jest najmniej znany. Nie dlatego, że nie pojawiał się w publikacjach, czy jego osiągnięcia były nieznaczne. Odszedł ze służby na początku lat 30. i nie walczył w II wojnie światowej. To zepchnęło go na margines historii.

Najmłodszy z Mohuczych urodził się 7 listopada 1893 roku w Wytiedze. Po złożeniu matury wstąpił do Morskiego Korpus w Petersburgu, który ukończył w 1914 roku. W latach 1909-1911 był kadetem, a od 1911 do 1914 roku gardemarinem.

Reklama

Z chwilą wybuchu wojny został awansowany na stopień miczmana i został młodszym oficerem na krążowniku Floty Bałtyckiej. Po niemal dwóch latach spędzonych na morzu został słuchaczem Oficerskiej Szkoły Torpedowej, a po jej ukończeniu otrzymał awans na lejtnanta i przydział jako oficer torpedowy na niszczycielu.

Po rewolucji październikowej, jak wielu innych Polaków służących w carskiej armii, postanowił wrócić do kraju. W listopadzie 1919 roku został przyjęty do Marynarki Wojennej w stopniu porucznika marynarki. Początkowo został referentem Wydziału Organizacyjnego Sekcji Organizacyjnej Departamentu Spraw Morskich. Jednak już wiosną trafił na Polesie, do Flotylli Pińskiej.

Oddział Bojowy

5 marca 1920 roku w Narowli, Barbarowie i Juriewiczach polska piechota zdobyła okręty Dnieprzańskiej Flotylli Wojennej. Stan osobowy Flotylli Pińskiej nie pozwalał na obsadzenie wszystkich okrętów. Por. mar. Jan Giedroyć poprosił Departament o przysłanie posiłków. Do Pińska wysłano 22 oficerów i 162 marynarzy.

W związku ze znacznym powiększeniem Flotylli nowym dowódcą został mjr mar. Edward Sadowski. Dotychczasowy dowódca, por. mar. Giedroyć objął dowództwo nad I Oddziałem Bojowym i całością sił uderzeniowych, a por. mar. Borys Mohuczy nad II Oddziałem Bojowym, składającym się z motorówek uzbrojonych.

Przed załogami motorówek stanął wysoki oficer w przydługich ciemnych włosach, ze srebrnym kolczykiem w lewym uchu i licznymi tatuażami, widocznymi na przedramionach. Pierwsze zadanie wykonał jednak jako dowódca jednego ze zdobytych w Narowli parowców. 

Poprowadził transportowiec na linię frontu z zaopatrzeniem. Na jego pokładzie znajdował się pluton marynarzy oraz zapasy żywności na pięć dni. Pluton ten miał stanowić osłonę dla dział baterii brzegowej oraz 1 i 2 baterii 9 pułku artylerii ciężkiej, które ustawiano właśnie w Konotopie.

Gdy tylko powrócił z misji transportowej, wyruszył ze swoimi motorówki na patrole. Podczas jednego z takich wypadów stwierdziły obecność oddziału czerwonoarmistów uzbrojonego w karabiny maszynowe we wsi Łomacze. Generał Sikorski zdecydował, aby natychmiast wysłać pluton desantowy flotylli w eskorcie okrętów, w celu oczyszczenia brzegu Prypeci.

Podczas bitwy ranny i ewakuowany do szpitala na tyłach został Giedroyć.

Bitwa pod Czarnobylem

Mohuczy dowodził zespołem jednostek bojowych podczas serii bitew stoczonych w pierwszej fazie operacji kijowskiej. Wsławił się zwłaszcza pod Czarnobylem, gdzie dokonał chwalebnego czynu. Po zakończonej bitwie prawdopodobnie z "Gubitielnego" lub z jednego ze statków zdobytych w Czarnobylu zdjęto radziecką banderę wojenną, która do dziś jest pieczołowicie przechowywana w Muzeum Wojska Polskiego. 

Przekazał ją kilka lat po zakończeniu wojny dowódca Flotylli Pińskiej, mjr mar. Edward Sadowski, pisząc, że "w końcu kwietnia 1920 roku motorówki flotylli pińskiej przy zdobyciu Czarnobyla starły się ze statkiem bolszewickim i tak uszkodziły go swoimi strzałami, że statek ten zmuszony był wyrzucić się na brzeg Dniepru. Na statku tym na rufie powiewała bandera. W zdobyciu statku oraz bandery brali udział następujący oficerowie: por. Borys Mohaczy, por. DeWalden, ppor. Jaroszewicz". Choć Sadowski pomylił nazwisko, to nie ma wątpliwości, że jednym ze zdobywców bandery był Mohuczy.

Nazwisko Mohuczego pojawiło się także w rozkazie dowódcy flotyll:

"Wszystkie załogi zachowywały się nadzwyczaj mężnie, proszę o pozwolenie przedstawienia listy do odznaczeń. Wyróżnili się: por. mar. Hryniewiecki, por. mar. Borys Mohuczy, por. mar. de Walden. Ludność cywilna stwierdza duże straty nieprzyjaciela wśród zabitych i rannych. Trafione statki były odholowane w dół rzeki".

Po zdobyciu Kijowa do miasta przybyły dwie motorówki i "Szeptycki", na pokładzie którego znajdował się mjr Sadowski. Dowódca Flotylli Pińskiej postanowił ze zdobytych jednostek stworzyć oddział wydzielony Flotylli Pińskiej. Jego dowódcą został Borys Mohuczy, a w jego miejsce szefem zespołu motorówek uzbrojonych mianowano Karola Taubego. 

Na linii Dniepru

Szczęśliwe czasy w Kijowie szybko się skończyły. Sytuacja na froncie nie napawała optymizmem. Jak pisał Taube: "(...) wesoła zwykle twarz naszego dowódcy była ponura i zła. Nawet srebrny kolczyk - maskotka zabobonnego marynarza, jakoś dziwnie sztywno sterczał w lewym uchu.

 - Źle jest, ot co - odezwał się po chwili milczenia. - Na północy, koło Pieczek, flotylla sowiecka zorganizowała przeprawę - bolszewicy forsują Dniepr. Kawaleria nasza w opałach. 

- Do diabła! Flotylla? Skąd się ona tam wzięła? - wykrzyknął Taube. 

- Przerwała się z Soży. 

- No widzisz, to te, które zwiały nam z pod Czarnobyla. A co się stało z motorówkami de Waldena i Reymana? 

- Nic na razie nie wiadomo. Są tylko meldunki, że przy pomocy flotylli naprawiono wielki most na Dnieprze między Okuninowem a Stracholesiem i ułożono drugi na pontonach. Nasza brygada kawalerii jest otoczona. Dziś rano wysłano batalion 6-go pułku legionowego i pół baterii dział polowych. No i o świcie wy musicie wyruszyć. Niestety, kazano mi zostać, bo i w Kijowie sytuacja niepewna. Wściekły jestem - mówił szybko, sucho. 

- Wachtowy! Bosmana Szpringera do mnie! - krzyknął Hryniewiecki". 

Wszyscy obecni wiedzieli, że rozmowa nie będzie należała do łatwych. Mechanicy potrafili bardziej dbać o okrętowe mechanizmy niż o własne żony, a na pewno byli im bardziej wierni. Nie inaczej było ze Szpringerem. Dbał o swoje umorusane smarami, śmierdzące naftą i smolnym drewnem królestwo i stanowczo sprzeciwiał się wyruszeniu w bój. Okręt był w bardzo złym stanie technicznym. Na nic jednak zdały się protesty mechanika. Następnego dnia okręt ruszył pod Okuninowo.

Po wojnie

Po bolesnym odwrocie spod Kijowa zaczął pracę w Wydziale Organizacyjnym MW, którego został szefem w 1921 roku. Następnie został dowódcą kanonierki ORP "Haller" i Dywizjonu Szkolnego. Potem pełnił różne role w Marynarce Wojennej: dowodził torpedowcem ORP "Krakowiak", placówką na Westerplatte, transportowcem ORP "Wilia". Nie wziął udziału w II wojnie światowej.

Na własną prośbę 31 marca 1933 roku w stopniu komandora podporucznika został przeniesiony w stan spoczynku. Było to rozwiązanie honorowe. Ponieważ został oskarżony o malwersacje.

"W czasie pobytu polskiej łodzi podwodnej "Wilja" (oczywisty błąd autora artykułu. "Wilia" była transportowcem - przyp. SZ) w Cherbourgu, komendant łodzi komandor Borys Mohuczy zwrócił się do ambasady polskiej w Paryżu o niezwłoczne wypożyczenie mu dla celów służbowych 50.000 franków. Poselstwo zawiadomiło ministerstwo spraw wojskowych w Warszawie o udzielonej komendantowi łodzi podwodnej pożyczce. Przed kilku tygodniami komandor Mobuczy został telegraficznie wezwany do Warszawy i tu zażądano rozliczenia się z pieniędzy. Komandor Mobuczy nie mógł wyliczyć się z pobranej sumy. Komandor Mohuczy został w związku ze wszczętą sprawą przeniesiony w stan spoczynku. Obecnie w ładze wojskowe przesłały akta sprawy do prokuratora przy warszawskim sądzie okręgowym, który wszczął przeciwko b. komandorowi dochodzenie karne".

Miał kwalifikacje kapitana żeglugi wielkiej i postanowił to wykorzystać. Rok później wyemigrował do Brazylii, gdzie organizował połowy rzeczne i morskie oraz był przedstawicielem firmy handlowej. W takim charakterze spędził czas wojennej zawieruchy. 

Po wojnie postanowił wrócić do Polski i pomóc w odbudowie zniszczonego kraju. W 1948 roku został dyrektorem techniczno-eksploatacyjnym Morskiej Centrali Handlowej w Gdyni, potem dyrektorem Zespołu Rybackiego Państwowego Gospodarstwa Rybnego w Giżycku. Sielanka nie trwała długo. 

W czasach stalinizmu w Polsce w najlepsze szalał aparat represji. W 1949 roku Mohuczy został aresztowany w związku z pracą w centrali handlowej, ale już po roku został zwolniony. W latach 1951-1956 pracował jako urzędnik w PKO w Gdyni. Później wrócił do pracy na morzu. Został inspektorem nawigacyjno-pokładowym w Gdańskim Urzędzie Morskim. Jednocześnie wykładał w Państwowej Szkole Morskiej i Państwowej Szkole Rybołówstwa Morskiego w Gdyni oraz był rzeczoznawcą Izby Morskiej. 

Tam pracował aż do swojej śmierci 25 sierpnia 1966 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: historia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy