"Dzielny, choć niesforny oficer". Legenda "Hubala"

Mija 75 lat od utworzenia Oddziału Wydzielonego WP mjr. Henryka Dobrzańskiego, legendarnego "Hubala", który 9 października 1939 r. w gajówce Podgórze w rejonie Gór Świętokrzyskich podjął decyzję o kontynuowaniu jawnej walki z Niemcami.

Mjr Henryk Dobrzański znany był z niepokornego charakteru. Według słów gen. Juliusza Rómmla: "Henia wszyscy lubili, ale przełożeni woleli go nie mieć w swoich jednostkach".

Dobrzański podczas I wojny światowej służył w II Brygadzie Legionów Polskich, a następnie brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Za męstwo na polu walki został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari i czterokrotnie Krzyżem Walecznych.

W okresie II Rzeczypospolitej zasłynął jako wybitny jeździec. Brał udział w wielu zawodach hippicznych o randze międzynarodowej; był członkiem polskiej reprezentacji jeździeckiej. W 1925 r. jego drużyna zdobyła w Nicei Puchar Narodów.

Reklama

We wrześniu 1939 r. mjr Dobrzański był zastępcą dowódcy 110 pułku ułanów. Po wkroczeniu wojsk sowieckich i otrzymaniu rozkazu przejścia granicy litewskiej oraz złożenia broni, dowodzący pułkiem ppłk Jerzy Dąbrowski postanowił przebijać się w kierunku Warszawy. 23 września Dobrzański przejął dowodzenie z rąk ciężko chorego zwierzchnika i na czele około 180 ludzi kontynuował marsz w kierunku stolicy.

28 września 1939 r., na wieść o kapitulacji Warszawy, Dobrzański ogłosił, że zamierza przedostać się na Węgry, a następnie do Francji. Przyłączyło się do niego 50 podkomendnych. 1 października przeprawili się pod Maciejowicami przez Wisłę i skierowali w Góry Świętokrzyskie. Liczebność oddziału stopniała do 11 żołnierzy. 9 października 1939 r. w gajówce Podgórze koło Bodzentyna major zadeklarował, że zamierza pozostać w kraju, aby kontynuować walkę z Niemcami. Przyjął wówczas pseudonim "Hubal". Powołaną przez siebie jednostkę nazwał Oddziałem Wydzielonym Wojska Polskiego.

Dr Marek Piotr Deszczyński z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, oceniając w rozmowie z PAP postępowanie mjr. Dobrzańskiego, przypomina: "Polska nie podpisała ogólnej kapitulacji. Dobrzański działał zatem zgodnie z prawem wojennym. Należy podkreślić, że unikał starć z Niemcami i podejmował jedynie działania defensywne. Jego zamiarem było przetrwanie do wiosny w nadziei na spodziewaną ofensywę aliantów i odbudowę wojska".

W październiku 1939 r., działając w okolicach Bodzentyna i Radoszyc, Dobrzański rozpoczął tworzenie "Okręgu Bojowego Kielce". Planował formowanie kadrowych oddziałów w okolicznych wsiach, szkolenie, gromadzenie broni.

Odział "Hubala" cały czas kluczył pomiędzy tropiącymi go wojskami niemieckimi, wymykając się zasadzkom. W listopadzie przeniósł się w rejon Spały i Przysuchy. W szeregi oddziału wstępowali ochotnicy z pobliskich wiosek. Pod komendą majora znalazło się kilkadziesiąt osób.

"Hubal" chciał udowodnić, że w trwającej wciąż wojnie bierze udział regularna polska armia. Żołnierze występowali w mundurach, ściśle przestrzegano regulaminów, ćwiczono musztrę. Obecność wojska miała podtrzymywać na duchu okoliczną ludność.

4 grudnia 1939 r. Dobrzański spotkał się w Warszawie z Komendantem Głównym Służby Zwycięstwu Polski gen. Michałem Karaszewiczem-Tokarzewskim, który zaakceptował jego działania i zaproponował mu objęcie stanowiska komendanta okręgu w Kielcach. Dobrzański propozycji tej jednak nie przyjął.

Grudzień i styczeń żołnierze "Hubala" spędzili w okolicach Lasów Spalskich. W lutym 1940 r. przenieśli się do wsi Gałki koło Przysuchy, gdzie przyjęto licznie zgłaszających się ochotników, dzięki czemu oddział urósł do 300 osób. Prowadzono szkolenie, budowano sieć placówek zaopatrujących żołnierzy w mundury, broń, żywność i furaż dla koni, tworzono siatkę wywiadowczą. Pomoc oddziałowi niosły okoliczne wsie i dwory.

Zaniepokojeni aktywnością "Hubala" Niemcy rozpoczęli przygotowania do rozbicia oddziału. Nad lasami krążyły samoloty zwiadowcze, we wsiach pojawiali się konfidenci. Tych ostatnich na rozkaz majora rozstrzeliwano.

13 marca 1940 r. płk Leopold Okulicki przywiózł do Gałek rozkaz Komendanta Głównego Związku Walki Zbrojnej płk. Stefana Roweckiego, nakazujący demobilizację oddziału. "Hubal" dał swym ludziom możliwość swobodnego wyboru. Na pozostanie z nim zdecydowało się 70 żołnierzy.

30 marca 1940 r. oddział "Hubala" stoczył zwycięski bój z przeważającymi siłami niemieckimi pod Huciskiem, a 1 kwietnia wyrwał się z okrążenia pod Szałasem. W tym czasie Niemcy przystąpili do krwawego odwetu na ludności cywilnej. W wyniku tzw. "Aktion Hubal", prowadzonej we wsiach powiatu koneckiego, śmierć poniosło w sumie 712 osób; większość z nich Niemcy rozstrzelali na miejscu, część zamordowana została w więzieniach i obozach.

W połowie kwietnia 1940 r. "Hubal" zignorował kolejny rozkaz komendanta ZWZ nakazujący zaprzestanie działalności.

Nękana przez znaczne siły nieprzyjaciela garstka "Hubalczyków" ponownie dotarła w Lasy Spalskie. Niemiecka obława zaskoczyła pogrążonych we śnie żołnierzy o świcie 30 kwietnia 1940 r. pod Anielinem nad brzegiem Pilicy. "Hubal" poniósł śmierć w nierównej walce. Jego ciało Niemcy przewieźli do Tomaszowa Mazowieckiego, a następnie pochowali w nieznanym do dziś miejscu.

Majorowi Dobrzańskiemu nie dane było odebrać ostatniego rozkazu Komendy Głównej ZWZ z 1 maja 1940 r.: "Po raz trzeci i ostatni rozkazuję natychmiast rozwiązać i zlikwidować oddział. () W razie niezastosowania się do powyższych zarządzeń będzie Pan Major traktowany jako dywersant i szkodnik sprawy narodowej. Ponadto jako działający na szkodę społeczeństwa będzie Pan ścigany sądownie".

Według dr. Deszczyńskiego jedną z możliwych przyczyn postawy "Hubala" było to, że - w przeciwieństwie do dowództwa ZWZ - mógł nie zdawać sobie sprawy ze skali i form represji, do jakich zdolni byli Niemcy. Dr Deszczyński zaznacza: "Wiadomości o zbrodniach niemieckich wywarły na "Hubalu" ogromne wrażenie. Przygnębiły go, a jednocześnie uświadomiły, jak wielka jest cena obranej przezeń drogi. Postępowanie majora w drugiej połowie kwietnia było logiczną konsekwencją przyjęcia założenia, by nie narażać ludności na odwet Niemców".

Kilka miesięcy po śmierci mjr. Dobrzańskiego, w listopadzie 1940 r., Komendant Główny ZWZ gen. Stefan Rowecki pisał do gen. Kazimierza Sosnkowskiego: "Duże trudności miała organizacja w związku ze sprawą Hubala. Ten dzielny, choć niesforny oficer, wbrew rozkazom Komendy Głównej rozpoczął na własną rękę walkę partyzancką z Niemcami. W następstwie został rozbity, a później sam zginął. () Następstwa tego: krwawy terror, zniszczenie całkowite kilkunastu wsi i rozstrzelanie 700 chłopów, przyczyniły się do odstręczenia ludzi od organizacji". ("Armia Krajowa w dokumentach").

Z kolei ppłk Wojciech Borzobohaty, szef sztabu Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK, odnosząc się po latach do historii oddziału mjr. Dobrzańskiego, podkreślał: "Należy pamiętać o tym, że działalność "Hubala" obok wymowy historycznej miała kapitalne znaczenie moralne i polityczne, które w pierwszym okresie wojny w znacznym stopniu przyczyniło się do otrząśnięcia się społeczeństwa z przygnębienia wywołanego klęską wrześniową, a legenda o "hubalczykach" odegrała poważną rolę w późniejszym masowym ruchu partyzanckim". (W. Borzobohaty "Jodła. Okręg Radomsko-Kielecki ZWZ-AK 1939-1945").

Po drugiej wojnie światowej legenda "Hubala" - dowódcy pierwszego oddziału partyzanckiego - rozkwitła. Zapoczątkowała ją książka Melchiora Wańkowicza "Hubalczycy", wydana na emigracji w 1947 r., a w kraju w 1959.

Władze PRL w 1966 r. pośmiertnie awansowały Henryka Dobrzańskiego na stopień pułkownika i odznaczyły Krzyżem Złotym Orderu Virtuti Militari. Reżyser Bohdan Poręba w roku 1973 zrealizował cieszący się wielką popularnością film "Hubal". Imię "Hubala" noszą dziś liczne szkoły, drużyny harcerskie, ulice miast.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy