Nadzieje Polaków po klęsce kampanii wrześniowej w 1939 roku
"Słoneczko wyżej, Sikorski bliżej" - to, stale po Wrześniu powtarzane zdanie, stało się znakiem nadziei dla Polaków. Wiosna miała przynieść ostateczne rozstrzygnięcia wojenne: pokonanie znienawidzonych Niemiec, wyzwolenie kraju, odzyskanie wolnego i niepodległego państwa.
Nie mówiono co prawda szerzej o drugim okupancie (dostrzegano przecież jego zaprzyjaźnienie z Niemcami), ale wydawało się, że i ten problem - sowieckiej okupacji - zostanie dla Polski pozytywnie rozstrzygnięty.
Ale owo "Słoneczko wyżej..." było też pewnym, przymusowym, wyborem w postawach społecznych, które można by określić "na zewnątrz". Właściwie Polacy mogli stawiać jedynie na Francję i Anglię, pomimo "dziwnej wojny" i braku zdecydowania wobec Hitlera. Dlatego reakcja na klęskę Francji była ważką cezurą nie tylko w społecznych nastrojach, ale i dla dalszej walki z okupantem, tak na arenie międzynarodowej (fronty), a przede wszystkim w okupowanym kraju.
Niezwykle trudno zresztą historykowi odtworzyć takie postawy, które określają zbiorowy stosunek do wydarzeń międzynarodowych. Ale warto spróbować. W postawach społeczeństwa po wrześniowym szoku spowodowanym klęską i pierwszymi próbami przystosowania się do życia w nowych warunkach, krystalizował się już pewien stosunek do nowych polskich władz państwowych, w tym nade wszystko do rządu na wychodźstwie. 1 października 1939 wieczorem radio przekazało informację o dymisji prezydenta Ignacego Mościckiego i rządu Felicjana Sławoj-Składkowskiego oraz o sformowaniu nowego gabinetu. Potrzeba jednak było czasu, aby wiadomość ta przeniknęła do społeczeństwa i została przez nie zaakceptowana.
Gabinet gen. Władysława Sikorskiego miał niewątpliwie dużo atutów, gdyż formował się przecież na fali całkowitego bez mała potępienia ekipy wrześniowej, ale w zdezorientowanym politycznie społeczeństwie obok entuzjastycznych ocen były także i negatywne. Postawa akceptująca większości miała swoje źródło i we wrześniowym doświadczeniu, i w dużym autorytecie nowego premiera i Wodza Naczelnego oraz w odruchu nadziei, iż rząd ten doprowadzi wraz z sojusznikami do zwycięskiego zakończenia wojny.
To wtedy właśnie narodziło się to, stale odmieniane wśród Polaków zdanie-slogan, "Słoneczko wyżej..." Dlatego właśnie wiosna 1940 przyniosła w tych społecznych postawach i oczekiwaniach symptomatyczny przełom. Początkowo była olbrzymia nadzieja. "A słowo stało się ciałem" - tak odnotował jeden z kronikarzy początek działań wojennych na Zachodzie.
Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 2000