Nie chciał strzelać do Polaków. Bohater czy dezerter?
70 lat temu przed plutonem egzekucyjnym stanął Otto Schimek. Ten urodzony w Wiedniu żołnierz Wehrmachtu miał wcześniej odmówić strzelania do polskiej ludności cywilnej. W PRL stał się symbolem ruchu pacyfistycznego, przez chwilę był kandydatem na ołtarze. Jego postać do dziś wzbudza kontrowersje.
Otto Schimek urodził się 5 maja 1925 roku w ubogiej, katolickiej rodzinie Rudolfa Schimka i Marii Zsambeck w Leopoldstadt - dzielnicy Wiednia. Gdy miał 13 lat do jego rodzinnego miasta wkroczyły oddziały Wehrmachtu, dokonując Anschlussu - przyłączenia Austrii do III Rzeszy.
W 1942 lub w 1943 roku Otto Schimek, jak tysiące innych Austriaków, został powołany do służby w Wehrmachcie. Początkowo odbywał ją na terenie Jugosławii. Tam po raz pierwszy miał sprzeciwić się rozkazowi strzelania do cywilów, za co ukarano go aresztem.
Jesienią 1944 roku był żołnierzem 8. Kompanii 1083 Pułku 544 Dywizji Grenadierów. Jednostką stacjonującą w okolicach Jasła i Tarnowa, a częściowo również na terenie Słowacji, dowodził gen. Werner Ehrig. Podczas jednej z akcji Schimek miał odmówić wykonania rozkazu strzelania do polskiej ludności cywilnej.
Według różnych źródeł 19-letni żołnierz był więziony w celi zajętego przez Wehrmacht budynku klasztoru OO. Karmelitów w Lipinach koło Pilzna. Po krótkiej rozprawie trybunał wojskowy skazał grenadiera Schimka na karę śmierci. W końcowej fazie wojny była to kara powszechnie stosowana wobec żołnierzy podejrzanych o dezercję.
14 listopada 1944 roku Otto Schimek został rozstrzelany przez pluton egzekucyjny, a wśród lokalnej społeczności mówiło się, że nie chciał strzelać do bezbronnej polskiej ludności. Miał powiedzieć swym oskarżycielom: "Nie będę walczyć z tak zwanymi przeciwnikami Hitlera, bo wojna ta była wywołana przez Niemców i nie jest to po chrześcijańsku".
Jego bezimienną mogiłę odnalazła dopiero w 1970 roku siostra żołnierza, Elfriede Kujal na cmentarzu w Machowej koło Tarnowa. Grób w Machowej stał się celem odwiedzin tysięcy ludzi. Upatrywali w nim bohatera, który swoim czynem zaprotestował przeciwko zbrodniczej polityce okupanta.
Postać Schimka stała się tak głośna, że w latach 80. został ikoną moralnego oporu wobec totalitarnego systemu, a na swe sztandary wziął go pacyfistyczny i antykomunistyczny ruch Wolność i Pokój. W rocznicę egzekucji organizowano marsze do Machowej, upamiętniające postawę wiedeńczyka.
Informacje o tragicznych losach Schimka dotarła do kard. Franza Koeniga z Wiednia oraz do Watykanu, skąd dochodziły głosy o możliwej beatyfikacji żołnierza.
Próbę odnalezienia dokumentów dotyczących okoliczności śmierci Schimka podjęli na początku lat 80. austriaccy publicyści Christoph Ransmayr i Martin Pollack. W opowieści zatytułowanej "Święty" autorzy na podstawie zachowanych dokumentów prześledzili wojenne losy Schimka, ustalając, że nie miał on w sobie nic z bohatera. Jak piszą, teczka obrazująca służbę wojskową Schimka pękała od nagan, wskazujących, że przez cały jej czas unikał jakiegokolwiek wysiłku, a zwłaszcza ryzyka.
"I jakkolwiek mizernie i nieefektownie wypadł na koniec w tych badaniach bohater - do jego nagrobka nie moglibyśmy mieć żadnych zastrzeżeń: Otto Schimek Urodzony 1925. Stracony 1944. Wojna go nie interesowała" - konkludują autorzy.
Sprawa ewentualnej beatyfikacji została wyciszona. - Otto Schimek był bez wątpienia tragiczną postacią, młodym człowiekiem uwikłanym w krwawą wojnę. Człowiekiem, który nie był stworzony do zabijania. Wiele wskazuje jednak, że rozstrzelano go za dezercję, nie zaś odmowę wykonania zbrodniczego rozkazu przełożonych. To nadal otwarta kwestia. W latach 70. i 80. powstała jego legenda, która ma jednak swoje pozytywne znaczenie. Dla Austriaków miała ona duże znaczenie, bo w czasie wojny również wśród nich byli zbrodniarze jak np. współodpowiedzialny za Holokaust Odilo Globocnik. Przecież Hitler był także Austriakiem. Dla wielu osób w Austrii Otto Schimek był sumieniem, ikoną oporu przeciw nazizmowi - mówi Anna Smółka-Gnauck z Instytutu Pamięci Narodowej.
Grób w Machowej przestał być celem pielgrzymek. Nie jest nawet pewne, czy jest to faktycznie miejsce spoczynku młodego żołnierza z Wiednia.