Jak uwolniliśmy Kraków od czerwonoarmistów
Kraków zawsze był miastem, w którym idee niepodległościowe krzewiono w sposób równie zdecydowany jak rozsądny. Panująca w podwawelskim grodzie patriotyczna atmosfera przekłada się na konkretne pomysły i rzeczowe działania, w których chodzi o zrealizowanie zamierzonego celu, a nie o danie upustu narodowej tromtadracji.
Zgodnie z tymi zasadami doszło również do przeniesienia pomnika Armii Czerwonej i otaczających go kilkunastu grobów krasnoarmiejców spod Barbakanu na wojskową kwaterę cmentarza Rakowickiego. Znaczący udział miały w tym dziele Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie oraz klub "Naród-Państwo-Niepodległość".
Kiedy tylko późną wiosną 1990 roku wybrano pierwszą demokratyczną Radę Miasta Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa, przystąpiła ona do dekomunizacji przestrzeni publicznej w całej gminie. Powołano w tym celu specjalną podkomisję, na której czele stanął niezwykle energiczny radny Konfederacji Polski Niepodległej Ryszard Bocian. Był on człowiekiem bezkompromisowym i dlatego już wkrótce zniknęły z pejzażu duchowej stolicy Polski sławiące komunistycznych bohaterów i ich organizacje pomniki, tablice, nazwy ulic, placów oraz instytucji publicznych.
Działanie tej podkomisji spotkało się z dużym uznaniem krakowian oraz podziwem, a nawet zazdrością samorządów wielu polskich miast, w których eliminacja reliktów minionego ustroju nie przebiegała tak szybko i sprawnie, co wynikało z różnych przyczyn, najczęściej politycznych, motywowanych obawą przed ewentualną reakcją Sowietów.
Ale i w Krakowie nie udało się doprowadzić tej sprawy do samego końca. W samym centrum miasta, na początku Drogi Królewskiej, tuż obok Barbakanu znajdował się mini cmentarz żołnierzy Armii Czerwonej, w którego centrum stał betonowy pomnik. Takie monumenty Sowieci zainstalowali po II wojnie światowej w wielu "wyzwolonych" przez siebie krajach, z upodobaniem lokując je w prestiżowych miejscach, aby tym bardziej upokorzyć zmuszonych do codziennego przechodzenia obok nich zniewolonych obywateli państw należących do obozu socjalistycznego.
Chociaż w połowie 1990 roku pod Wawelem rządzili już nie tylko radni wyłącznie z list Komitetu Obywatelskiego "Solidarności" (73) i KPN (2), ale także mianowany przez premiera Tadeusza Mazowieckiego wojewoda Tadeusz Piekarz, to jednak pojawiły się poważne problemy z grobami i pomnikiem spod Barbakanu.
Ówczesnemu rządowi bardzo zależało na utrzymywaniu jak najlepszych stosunków z istniejącym jeszcze Związkiem Sowieckim i dlatego sprawa przeniesienia tej nekropolii zaczęła się niepokojąco przeciągać, co budziło zrozumiałe zdziwienie licznych i prężnych pod Wawelem środowisk patriotycznych. Na ich pytania wojewoda krakowski oraz prezydent miasta (funkcję tę pełnili w omawianym okresie kolejno profesor Jacek Woźniakowski, mecenas Krzysztof Bachmiński i inżynier Józef Lassota) nieodmiennie odpowiadali, że jest to sprawa władz państwowych, dyplomatycznie skomplikowana, a politycznie dyskretna i jej zbyt intensywne nagłaśnianie może doprowadzić do niepotrzebnych zgrzytów.
Czas płynął, rozpadł się Związek Sowiecki, Krakowem rządzili nowi ludzie, a kompetencje dotyczące przenoszenia grobów wojennych przeszły z samorządów do władz państwowych. Pretensje o to, że uwłaczający honorowi niepodległej Rzeczypospolitej pomnik nadal stoi w otoczeniu grobów pod Barbakanem kierowano więc już wyłącznie do wojewody.
Sprawa nabrała tempa w 1994 roku, kiedy kilkanaście związków kombatanckich oraz grupujących działaczy patriotycznych młodszych pokoleń utworzyło Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie. Jego sekretarzem został energiczny działacz Federacji Młodzieży Walczącej śp. Robert Bodnar, kierujący klubem "Naród-Państwo-Niepodległość".
Delegacje obu tych struktur zaczęły domagać się od mającego przecież "solidarnościowy" rodowód wojewody Piekarza rozpoczęcia konkretnych działań w celu przeniesienia sowieckiej nekropolii na pobliski cmentarz Rakowicki. W odpowiedzi padały jednak przytoczone wyżej argumenty wraz z zawoalowaną sugestią, że załatwienie tej sprawy zgodnie z ich postulatami może zaszkodzić urządzeniu polskich cmentarzy w Katyniu i w innych miejscach na "ziemi nieludzkiej", gdzie spoczywały ofiary masowych mordów dokonanych na Polakach przez NKWD po 17 września 1939 roku.
POKiN i kluby "N-P-N" nie miały jednak zamiaru rezygnować. Czując moralne wsparcie większości krakowian oraz miejskich radnych, rozpoczęły zakrojoną na szeroką skalę akcję informacyjną w mediach. Jako rzecznik Porozumienia pisałem wówczas mnóstwo listów otwartych i artykułów chętnie publikowanych przez media krajowe oraz polonijne.
Równolegle postanowiliśmy organizować regularne apele modlitewne pamięci ofiar zbrodni Armii Czerwonej. Termin nasuwał się sam: 17. dnia każdego miesiąca o godzinie 17.00. Przychodziło na nie pod Barbakan wiele osób, które chciały w ten sposób zademonstrować swoją niezgodę na dalsze pozostawanie reliktu komunistycznej przeszłości na Drodze Królewskiej.
Apele wywoływały zainteresowanie dziennikarzy oraz wzmagały presję na wojewodę. Piekarz nie zmieniał jednak swojego zdania, zalecając nam cierpliwość i dając do zrozumienia, że toczą się w owej materii jakieś rozmowy na wysokim dyplomatycznym szczeblu, ale nie wiadomo, kiedy zostaną sfinalizowane.
Kiedy po zwycięstwie Sojuszu Lewicy Demokratycznej w wyborach parlamentarnych w 1993 roku wojewodą małopolskim został mianowany trzy lata później profesor Jacek Majchrowski, nadzieje na przeniesienie pomnika i grobów nieoczekiwanie ożyły. Reprezentant nowego rządu spotkał się z delegacją POKiN i obiecał rozpoczęcie starań o doprowadzenie tej sprawy do końca, chociaż miał trudniejszą sytuację niż jego poprzednik, ponieważ nie było już Związku Sowieckiego i trzeba było prowadzić pertraktacje z władzami czterech powstałych na jego gruzach państw, aczkolwiek nie ulegało wątpliwości, że centrum decyzyjne nadal pozostawało w Moskwie.
Zareagowaliśmy z umiarkowanym optymizmem, ale comiesięczne apele odbywały się w dalszym ciągu. Co więcej, podczas każdego z nich na jednym z drzew wieszaliśmy tablicę z napisem: "Plac Pamięci Ofiar Zbrodni Armii Czerwonej", która oczywiście znikała kilka godzin po naszym odejściu.
Wojewoda Majchrowski przystąpił tymczasem do działania i trzeba powiedzieć, że powoli, ale systematycznie oraz skutecznie prowadził rozmowy z naszym Ministerstwem Spraw Zagranicznych, a za jego pośrednictwem z rządami państw, których obywatele spoczywali pod Barbakanem.
Wiosną 1997 roku zakomunikował nam, że w najbliższym czasie nastąpi ekshumacja szczątków krasnoarmiejców, mimo że przepisy sanitarne dopuszczają taką procedurę wyłącznie w okresie jesienno-zimowym. Na uroczystość przeniesienia grobów i pomnika prof. Majchrowski zaprosił rodziny poległych w styczniu 1945 roku w Krakowie czerwonoarmistów, przedstawicieli władz ich państw oraz duchownych kilku wyznań.
Już wkrótce okazało się, że wojewoda dotrzymał słowa i w połowie lipca sprawa nabrała przyspieszenia. Teren odgrodzono, groby otwarto, pomnik zaczęto rozbierać na niewielkie fragmenty, które łatwo było przewieźć na nowe miejsce.
W dniu uroczystości ponownego pochówku żołnierzy oraz ustawienia monumentu na wojskowej kwaterze cmentarza Rakowickiego pod Barbakanem zjawiło się sporo krakowian, a wśród nich liczni przedstawiciele organizacji, które wieloletnim uporem (ale bez żadnych ekscesów) doprowadziły do tego, że władze państwowe Rzeczypospolitej wykonały swój ważny obowiązek w zakresie polityki historycznej.
POKiN i klub "Naród-Państwo-Niepodległość" miały powody do satysfakcji, ale nie poprzestały na niej. Ponieważ Porozumienie działa na terenie całej Małopolski, podjęło starania o podobne jak w Krakowie oczyszczenie innych miast województwa z reliktów komunizmu. Obecnie głównym punktem naszego zainteresowania jest Nowy Sącz, w którego centrum nadal stoi pomnik chwały Armii Czerwonej, a przy nim zbiorowy grób 6 czerwonoarmistów. Aktualny wojewoda małopolski Jerzy Miler (dawny zastępca Piekarza) obiecuje, że stanie się to wiosną przyszłego roku.
dr Jerzy Bukowski rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie