3-5 sierpnia 1981 r.: Blokada warszawskiego ronda

Jednym z czynników determinujących rozwój sytuacji w Polsce w okresie legalnej działalności NSZZ „Solidarność” w latach 1980-1981 było zaopatrzenie rynku. Tak zwany „nawis inflacyjny”, czyli nadwyżka pieniądza nie mającego pokrycia w towarze, jaki można było nabyć na rynku.

Latem 1981 r. nastąpiło całkowite załamanie rynku. Dostawy mięsa i przetworów były niższe o 27% niż rok wcześniej. Niewiele lepiej było z innymi artykułami spożywczymi oraz chemią gospodarczą, odzieżą, obuwiem, sprzętem AGD, meblami itd. Sklepy świeciły pustkami, a na artykuły sprzedawane na kartki nie było pełnego pokrycia w towarze. Aby wykupić mięso na kartki trzeba było regularnie stać w wielogodzinnych kolejkach. Władze wstrzymywały się jednak z głębszymi reformami gospodarczymi.

W czerwcu 1981 r. grupa robocza NSZZ "Solidarność" podpisała porozumienie z ministrem Handlu Wewnętrznego i Usług Zygmuntem Łakomcem dotyczące obowiązywania do 31 października dotychczasowego systemu reglamentacji, bez obniżania norm. Jednak w pierwszej połowie lipca ten sam minister przysłał pismo, w którym poinformował Związek, że z uwagi na spadający skup żywca obowiązujące normy mięsa zostały obniżone średnio o 20 proc.

Reklama

Dodatkowym problemem była coraz gorsza jakość mięsa i jego przetworów. Często były to tzw. wyroby "mięsopodobne" i "wędlinopodobne". "Solidarność" musiała zdecydowanie interweniować, by nie stracić wiarygodności. Władze Związku szukały takich form protestu, które zapobiegną trudnym do opanowania lokalnym protestom.

W kilku miastach polskich rozpoczęły się tzw. marsze głodowe. Pierwszy z nich odbył się 25 lipca w Kutnie. W następnych dniach doszło do kolejnych takich protestów w wielu miejscowościach centralnej Polski. Największy z nich, z udziałem ponad dziesięciu tysięcy osób, odbył się w Łodzi 30 lipca. Na licznych transparentach można było zauważyć takie hasła jak: "Idziemy do komunizmu, prosimy nie jeść w marszu", "Socjalizm doktryną głodu, nędzy i brudu", "Powstańcie, których dręczy głód". Maszerujących ze stopni Katedry Łódzkiej pobłogosławił łódzki biskup Józef Rozwadowski.  

Napięcie narastało również na terenie Mazowsza. 30 lipca Zarząd Regionu podjął decyzję o przeprowadzeniu protestacyjnego przejazdu ulicami Warszawy, a PKS, Miejskie Przedsiębiorstwo Taksówkowe, Miejskie Zakłady Komunikacyjne, Transbud i Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania rozpoczęły przygotowania do jego przeprowadzenia.

1 sierpnia około godziny 14.00 przedstawiciel Zarządu Regionu Tadeusz Matuszyk zadzwonił do oficera dyżurnego Komendy Stołecznej MO i poinformował, że 3 sierpnia w godzinach 9.00-11.00 Region Mazowsze organizuje w Warszawie demonstrację uliczną przy wykorzystaniu pojazdów. Podał także miejsce ich koncentracji i trasy przejazdu kolumn, które obejmowały centralne rejony stolicy.

Major Wieczorkiewicz, która przyjęła telefon, oświadczyła, że przekaże wiadomość swoim zwierzchnikom. Podała też telefon kontaktowy MO, który będzie aktualny w dniu 3 sierpnia. Po godzinie zadzwoniła do Matuszyka i poinformowała, że "wyższe władze już o tym wiedzą". Przez dwa kolejne dni ani milicja, ani władze administracyjne Warszawy nie zgłosiły żadnych zastrzeżeń.

Władze najwyraźniej przestraszyły się jednak zapowiedzianego przejazdu. W przeddzień trwały nerwowe narady w Komitecie Warszawskim PZPR, odbyło się posiedzenie Prezydium Rządu, Biura Politycznego i Rady Wojskowej Ministerstwa Obrony Narodowej. W Komendzie Stołecznej MO powołano specjalny sztab, który rozpoczął przygotowania w ramach operacji "Przejazd". Udział w niej miało wziąć 1 770 funkcjonariuszy ZOMO, Wydziału Drogowego MO i Szkoły Ruchu Drogowego. Swoje własne przygotowania rozpoczęła Służba Bezpieczeństwa. Za całość odpowiadał Wydział III Komendy Stołecznej MO.

2 sierpnia obie strony były przygotowane do akcji protestacyjnej. Po stronie partyjno-rządowej zapadła decyzja o zablokowaniu trasy przejazdu.

3 sierpnia pojazdy przeznaczone do udziału w akcji protestacyjnej zaczęły gromadzić się w trzech rejonach:

· na Placu Teatralnym - około 300 taksówek MPT udekorowanych biało-czerwonymi proporczykami,

· przy ulicy Sanguszki - około 50 ciężkich pojazdów PKS i Transbudu udekorowanych flagami narodowymi i transparentami,

· przy ulicy Inflanckiej - około 90 autobusów MZK, wozy Transbudu i MPO.

O godzinie 8.15 podczas rozmowy telefonicznej zastępca Naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego MO kapitan Rosiński polecił "Solidarności" zmianę trasy przejazdu. T. Matuszyk w imieniu Zarządu Regionu odmówił i o godzinie 10.00 pojazdy ruszyły z miejsc koncentracji na zaplanowane trasy.

Główna kolumna samochodów około godziny 10.00 wyruszyła z Pl. Dzierżyńskiego (obecnie Pl. Bankowy) ulicą Marszałkowską w kierunku ronda z Alejami Jerozolimskimi. Na wysokości Hotelu Forum jadący zobaczyli kordon milicji zagradzający drogę w kierunku Nowego Światu. Milicjanci pokazywali kierunek jazdy prostą Marszałkowską, jednak kolumna pojazdów zatrzymała się. W ciągu godziny zaczęli zjawiać się tam członkowie Zarządu Regionu. Dołączyła kolumna autobusów MZK, a wokół ronda zaczął gromadzić się tłum.

Nikt nie był przygotowany na taki rozwój sytuacji. Około 14.30 do protestujących przemówił przewodniczący Zarządu Regionu Mazowsze Zbigniew Bujak, który polecił uczestnikom protestu udanie się prosto ulicą Marszałkowską i Puławską, ale nikt z nich nie chciał się na to zgodzić. O 16.30 na rondo przybył Lech Wałęsa, który według relacji członka Zarządu Regionu Eugeniusza Kościanka powiedział, że "cały kraj poprze akcję Mazowsza". Utrwaliło to przekonanie kierowców, że działacze regionu są przeciwko nim i nie chcieli za nic ustąpić. Zaczęli domagać się jazdy na siłę w kierunku Nowego Światu...

W godzinach popołudniowych w największych zakładach pracy stolicy miały miejsce wiece, podczas których pracownicy popierali akcję protestacyjną i blokadę ronda. O godzinie 18.00 odbyło się wspólne posiedzenie Krajowej Komisji Porozumiewawczej NSZZ "Solidarność" i Zarządu Regionu Mazowsze. Zredagowany został komunikat, informujący o kontynuowaniu akcji protestacyjnej na rondzie do środy 5 sierpnia, po czym miał odbyć się dwugodzinny strajk ostrzegawczy w całym regionie.

Następnego dnia, 4 sierpnia, w godzinach rannych na rondzie stało 66 autobusów i 26 tramwajów. Po godzinie 8.00 pojawiła się platforma z dźwigiem i zaczęto montować podium, które miało być wykorzystane przy planowanych występach. Na rondzie zjawiło się 250 pracowników FSO i 40 z Fabryki Wyrobów Precyzyjnych im. Świerczewskiego, którzy zgłosili się do służby porządkowej.

O godzinie 12.00 na rondzie rozpoczęto nadawanie nagrań z negocjacji MKS w Gdańsku z Komisją Rządową podczas strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r. Następnie na podium występował Jacek Federowicz, a po nim Jan Pietrzak. Jan Zarański wygłosił prelekcję o Powstaniu Warszawskim, a Szymon Jakubowski o samorządzie robotniczym. Kolejne prelekcje i występy zorganizowała Komisja Kultury NSZZ "Solidarność" Regionu Mazowsze i Wszechnica Robotnicza. O 17.15 odprawiona została Msza Święta z udziałem protestujących, którzy odśpiewali "Boże, coś Polskę".

Na rondzie w ciągu całego dnia, mimo ogromnego upału, panowała atmosfera święta, a na skrzyżowaniu w zależności od pory dnia, oprócz protestujących,  przebywało od tysiąca do pięciu tysięcy osób. Uczestnicy blokady relacjonowali: "Dostawaliśmy mnóstwo żywności, od osób prywatnych i obu sąsiedzkich hoteli: Metropolu i Forum, które chętnie służą pełną pomocą. Pierwszy Ikarus kolumny, w którym założono bar, jest dobrze zaopatrzony. W drugim Ikarusie - sala zebrań Zarządu i kierownictwo akcji. W kolejnym Berliecie - prasa i informacje. W następnym Ikarusie - punkt sanitarny. Dalej wzdłuż kolumny tłum maleje, tym bardziej, że głos z estrady nie dociera daleko. Kierowcy wypoczywają na trawnikach; wozów pilnuje straż robotnicza..."

W godzinach wieczornych na rondzie miała miejsce narada członków Prezydium Zarządu Regionu oraz przedstawicieli protestujących zakładów. Jak relacjonowały związkowe "Wiadomości dnia": "Wieczorna narada Zarządu i kierowców , w autobusie 2810, w środku kolumny, niemal od razu zmieniła się w chór bezładnych wrzasków. Chodziło o to, że część załóg, na czele z wojowniczą załogą MZK, chciała stać na rondzie do skutku. Z trudem udało się awanturę opanować. Postanowiono, że wszystkie załogi zbiorą się, każda osobno i podejmą decyzję".

Ostatecznie uzgodniono, że protest zakończy się następnego dnia. 5 sierpnia. W południe tego dnia osoby zgromadzone na skrzyżowaniu ul. Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich odśpiewały Hymn Państwowy. Następnie przy dźwiękach syren i klaksonów kolumna samochodów ruszyła przez Marszałkowską ulicami Waryńskiego i Puławską. Regionalne pismo związkowe "Niezależność" relacjonowało: "Tak spontanicznej i autentycznej manifestacji Warszawa nie widziała dawno, chyba od czerwca 1979 r. - od wizyty papieża. To co w poniedziałek miało być kameralną, symboliczną akcją, dzięki postawie władz przerodziło się w triumfalny przejazd".

W trakcie zakończenia akcji w Regionie Mazowsze trwał dwugodzinny strajk ostrzegawczy.

Blokada ronda warszawskiego ronda była jednym z najbardziej barwnych wydarzeń w okresie legalnej działalności "Solidarności" w latach 1980-1981. Jednak pod względem politycznym wydarzenie to nie przyniosło żadnego przełomu w relacjach między Związkiem a władzami, które w tym czasie kończyły już przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego.

Włodzimierz Domagalski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: NSZZ 'Solidarność'
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy