Gen. Wojciech Jaruzelski - ostatni przywódca PRL, autor stanu wojennego
25 maja zmarł gen. Wojciech Jaruzelski. Był ostatnim przywódcą PRL, pierwszym prezydentem po 1989 roku, a także jednym z oskarżonych w procesie autorów stanu wojennego.
Jaruzelski zmarł w niedzielę w Warszawie w wieku 90 lat, od kilku miesięcy - z przerwami - przebywał w szpitalu. Na ocenę Jaruzelskiego największy cień rzuca decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego. Do końca życia jej bronił. Argumentował, że ocaliła ona Polskę przed "wielowymiarową katastrofą".
Stan wojenny do dziś jest przedmiotem kontrowersyjnych ocen historyków i społeczeństwa. Jedni nie mogą mu zapomnieć zniszczenia Solidarności oraz ok. 100 ofiar śmiertelnych tego czasu. Sondaże pokazują jednak, że nadal więcej Polaków uznaje zasadność jego wprowadzenia, niż ma zdanie przeciwne. Obrońcy Jaruzelskiego podkreślają, że stan wojenny miał uratować Polskę przed sowiecką interwencją, a sam generał był architektem Okrągłego Stołu, który zapoczątkował przemiany po '89 w Polsce i Europie Wschodniej.
Jaruzelski urodził się 6 lipca 1923 r. w Kurowie (wieś między Puławami a Lublinem) w rodzinie ziemiańskiej Władysława i Wandy z Zarębów Jaruzelskiej. Jego rodzina wywodzi się od rycerza zwanego Ślepowronem (stąd też nazwa rodowego herbu), którego w 1224 roku Konrad Mazowiecki obdarował w nagrodę za walki z Jaćwingami dobrami Jeruzale, nazywanymi też Jaruzelami.
Dziadkiem Wojciecha był Wojciech Jaruzelski, uczestnik powstania styczniowego, zesłany na Sybir. Ojciec Władysław brał udział jako ochotnik w wojnie z bolszewikami w 1920 roku, po której osiadł w majątku Kurów na stanowisku administratora.
Wychowywany w Kurowie 10-letni Jaruzelski w 1933 r. wstąpił do gimnazjum oo. marianów na Bielanach w Warszawie.
We wrześniu 1939 r. rodzina Jaruzelskich wyruszyła na wschód i znalazła schronienie na niepodległej wtedy Litwie. W czerwcu 1941 r., już po aneksji Litwy przez ZSRR, Jaruzelskich aresztowano i wywieziono na Syberię. Ojca skierowano do łagru w Krasnojarskim Kraju, matkę i syna do Kraju Ałtajskiego. Wojciech pracował przy wyrębie drzew w tajdze. Zwolniony z łagru po podpisaniu układu Sikorski-Majski, ojciec Wojciecha zmarł wkrótce potem na dezynterię. Został pochowany przez syna. Ostatni raz Jaruzelski odwiedził grób ojca w 2005 r. przy okazji udziału w obchodach 60. rocznicy Dnia Zwycięstwa w Moskwie.
W maju 1943 r. Jaruzelski stawił się na punkt zborny ochotników do formowanej przez polskich komunistów w ZSRR armii polskiej dowodzonej przez gen. Zygmunta Berlinga; służbę odroczono mu jednak do czasu utworzenia podchorążówki. W lipcu 1943 r. wstąpił do szkoły oficerskiej w Riazaniu. Jesienią 1943 roku został dowódcą plutonu w 5. pułku piechoty w drugiej dywizji piechoty im. Jana Henryka Dąbrowskiego. Był dowódcą jednostki zwiadu. Latem 1944 r. przekraczał Wisłę pod Puławami, walczył na Przyczółku Magnuszewskim. We wrześniu 1944 r. brał udział w walkach na warszawskiej Pradze. W okresie styczeń-marzec 1945 r. uczestniczył w zaciętych walkach na Wale Pomorskim. Wojnę skończył w stopniu porucznika.
Od jesieni 1945 r. do początków 1947 r. brał udział w walkach z polskim podziemiem niepodległościowym oraz nacjonalistami ukraińskimi. M.in. był w garnizonie Hrubieszowa podczas słynnej akcji połączonych sił UPA i WiN z 1946 r. w celu m.in. rozbicia tamtejszego więzienia UB. Według niektórych relacji wojsko zachowało wówczas neutralność, nie chcąc walczyć w obronie UB i NKWD.
W 1947 r. Jaruzelski wstąpił do Polskiej Partii Robotniczej (od grudnia 1948 r. - PZPR). Skończył Akademię Sztabu Generalnego oraz skrócone studia strategii w Akademii Wojskowej im. Woroszyłowa w Moskwie.
W 2006 r. media ujawniły dokumenty IPN, z których wynikało, że Jaruzelski, pod pseudonimem "Wolski", współpracował w latach 1949-1954 jako agent informator z Informacją Wojskową. Informacja Wojskowa była uzależnionym od ZSRR organem kontrwywiadu wojskowego, odpowiedzialnym m.in. za masowe represje wobec żołnierzy WP i AK. Jaruzelski nazwał te informacje pomówieniem. Jako "brednię" określił zaś opisany w 2010 r. przez "Biuletyn IPN" raport kontrwywiadu NRD z 1986 r., z którego miało wynikać, że został zwerbowany w 1952 r. do współpracy z IW przez jej ówczesnego oficera Czesława Kiszczaka.
W 1956 r. Jaruzelski został nominowany na generała brygady (był wtedy najmłodszym generałem), od 1973 roku był generałem armii.
Był posłem na Sejm PRL. Od 1964 r. - członkiem Komitetu Centralnego PZPR. W latach 1960-1965 był szefem Głównego Zarządu Politycznego WP. Od 1965 do 1968 r. - szefem Sztabu Generalnego WP, a od 1962 do kwietnia 1968 r. także wiceministrem obrony narodowej.
W czasie wydarzeń marcowych 13 kwietnia 1968 r. Jaruzelski został powołany na stanowisko szefa MON po odejściu marszałka Mariana Spychalskiego. Jako wiceszef i szef MON uczestniczył w tym czasie w usuwaniu z armii oficerów pochodzenia żydowskiego.
Tak mówił o tym w rozmowie z Teresą Torańską: "Była uchwała Rady Państwa, która działała jak automat. Osoby, które dobrowolnie zrzekały się polskiego obywatelstwa, w myśl tej uchwały same dyskwalifikowały się politycznie i moralnie, ponieważ wyjeżdżały do kraju uważanego wtedy za przeciwnika". "Żałuję. Wstydzę się nawet. Ale takie były procedury" - dodawał.
W sierpniu 1968 r. 2. armia WP pod osobistym nadzorem Jaruzelskiego wkroczyła na terytorium Czechosłowacji w ramach agresji wojsk Układu Warszawskiego w celu zdławienia "praskiej wiosny". Polskie wojsko zajęło m.in. miasto Hradec-Kralove. W rozmowie z Torańską generał tak uzasadniał tę interwencję: "Bliska była jeszcze pamięć o II wojnie światowej, o wrześniowej katastrofie. Europa była antagonistycznie podzielona, równowaga sił była zaworem pokoju. Jej naruszenie mogło okazać się wielce niebezpieczne".
W grudniu 1970 r. na Wybrzeżu doszło do krwawego stłumienia protestów robotników przeciw podwyżkom cen - od kul milicji i wojska zginęły co najmniej 44 osoby, a kilkaset zostało rannych. W 2001 r. Jaruzelski zapewniał jako oskarżony przed sądem, że podjął kroki w celu "złagodzenia" decyzji szefa PZPR Władysława Gomułki o strzelaniu do robotników: pierwsze strzały miały być oddawane w powietrze, potem w ziemię, a następne - w nogi demonstrantów. Prokuratura zarzuciła mu, że nie protestował przeciwko decyzji Gomułki (bo tylko Rada Ministrów mogła wtedy wydać taki rozkaz) i że przekazał ją podwładnym.
Według historyków w grudniu 1970 roku Jaruzelski odegrał ważną rolę w odsunięciu Gomułki i jego ekipy od władzy oraz w objęciu szefostwa PZPR przez Edwarda Gierka. Został zastępcą członka Biura Politycznego KC PZPR, a w 1971 r. - członkiem Biura (był nim do 1989 r.).
Na szerszą arenę polityczną Jaruzelski wypłynął w okresie Solidarności w latach 1980-1981. 10 lutego 1981 r. Sejm powierzył mu funkcję premiera (pełnił ją do września 1985 r). 16 października 1981 r. IV plenum KC PZPR wybrało go na I sekretarza KC PZPR, którym był do lipca 1989 r.
Latem 1980 r. w Polsce wybuchła fala strajków, która doprowadziła do powstania NSZZ "Solidarność" - pierwszej w krajach niekomunistycznych niezależnej od władzy organizacji związkowej. Podpisanie w Gdańsku Porozumień Sierpniowych i powstanie "S" stały się początkiem przemian '89 - obalenia komunizmu i końca systemu jałtańskiego. Solidarność jako związek została zarejestrowana 10 listopada 1980 r. Wkrótce liczyła niemal 10 mln członków. Na jego czele stanął Lech Wałęsa.
W lutym 1981 r. Jaruzelski został premierem; zaapelował wówczas o 90 spokojnych dni pozbawionych protestów.
13 grudnia 1981 r. wprowadził w Polsce stan wojenny i stanął na czele pozakonstytucyjnej Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON). "Obywatele i obywatelki Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, zwracam się dziś do was jako żołnierz i jako szef rządu polskiego. Zwracam się do was w sprawach wagi najwyższej: ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią" - mówił wówczas Jaruzelski w telewizyjnym orędziu.
Zdaniem wielu historyków Jaruzelski ponosił odpowiedzialność za masowe represje stosowane w tym okresie wobec społeczeństwa. Tuż po ogłoszeniu stanu wojennego internowano Wałęsę oraz większość władz związku. Z kolei w październiku 1982 r., po wejściu w życie nowej ustawy o związkach zawodowych, rozwiązano NSZZ "S". To wtedy Jan Paweł II zaapelował do władz PRL, "aby nie było więcej łez". "Mój naród zasługuje nie na to, ażeby pobudzać go do łez rozpaczy i przygnębienia, ale na to, żeby tworzyć jego lepszą przyszłość" - dodał.
Stan wojenny przygotowywano już od sierpnia 1980 r. Jego wprowadzenie uzasadniono groźbą zamachu stanu i przejęcia władzy przez opozycję z "S", załamaniem gospodarki oraz możliwością interwencji radzieckiej. Do dziś trwa dyskusja, na ile realne było zagrożenie taką interwencją, a na ile stan wojenny wprowadzono w celu ochrony jedynowładztwa PZPR w Polsce.
"Decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego nie żałuję. Uważam, że była konieczna, była zbawienna, ocaliła Polskę przed wielowymiarową katastrofą" - mówił Jaruzelski "Trybunie" w 2000 r. "Wiem, że działo się wiele rzeczy złych, szeroko poszły internowania, odżyły różnego rodzaju odwetowe tendencje w ogniwach władzy i inne problemy, z którymi ludzie musieli się borykać. Ale nie pozostaje to w żadnej proporcji do tego, co mogłoby się wówczas zdarzyć" - dodał.
Podczas odczytu w Centralnej Bibliotece Wojskowej o domniemanej interwencji wojsk ZSRR mówił: "No cóż - nie ma zapisu decyzji o wkroczeniu. Gdyby była - to byłoby i wkroczenie. Ale wtedy na dywagacje byłoby już za późno. Natomiast jest mnóstwo ewidentnych dowodów, faktów, iż takie realne niebezpieczeństwo istniało". "Ten trudny czas stanu wojennego, to było właśnie owo mniejsze zło. Zło nawet mniejsze, jest też oczywiście złem. Najważniejsze jednak, iż dało się uniknąć zła największego, zapobiec katastrofie. W rezultacie nie podzieliła nas nieodwracalnie rzeka przelanej krwi, nie powstała przepaść nie do pokonania" - przekonywał.
A w "Gazecie Wyborczej" doprecyzował: "Gdyby nas nie byli tak fachowo, podręcznikowo sparaliżowali, doszłoby jak 2+2=4 do przelewu krwi. Młodzież ruszyłaby naprzeciw broni, nawet z gołymi rękami".
Z takim stawianiem sprawy polemizuje konsekwentny krytyk Jaruzelskiego historyk prof. Antoni Dudek. W jego ocenie stan wojenny był "ewidentnym nadużyciem władzy przez Jaruzelskiego w obronie dyktatury komunistycznej". "Jestem dość gruntownym krytykiem kłamstwa, które Jaruzelski opowiada, o tym, że ratował Polskę przed interwencją sowiecką. Są dokumenty znane od lat, i kolejne wychodzą na jaw, które potwierdzają, że Rosjanie w grudniu 1981 r. nie tylko nie chcieli wkroczyć, ale odmówili wręcz Jaruzelskiemu wsparcia wojskowego, który pytał, czy na wypadek zbyt dużego oporu, z którym nie byłby sobie w stanie poradzić, może liczyć na ich wsparcie. To jest dobrze udokumentowane, ale Jaruzelski i jego obrońcy to odrzucają. Ponieważ gdyby się z tym zgodził, mamy do czynienia ze zdradą stanu. Bo jak zakwalifikować zachowanie przywódcy kraju, który prosi obce wojska o wsparcie, żeby stłumić zrewoltowane społeczeństwo? To jest rzecz haniebna" - podkreślał.
13 maja 1981 r. w Rzymie doszło do zamachu na Jana Pawła II. Wiosną 2011 r. w wypowiedzi dla włoskiego miesięcznika katolickiego "Jesus" Jaruzelski stwierdził, że "najbardziej logicznym" wątkiem zamachu na papieża jest "trop islamski". Przekonywał, że należy wykluczyć tzw. bułgarski ślad zamachu. Przyznał zarazem, że wybór kardynała Karola Wojtyły na papieża w 1978 r. był dla bloku sowieckiego "ciosem".
W tej samej wypowiedzi odniósł się do innego dramatycznego zdarzenia z okresu, w którym sprawował władzę - zamordowania w 1984 r. przez funkcjonariuszy SB księdza Jerzego Popiełuszki. Zasugerował, że za tym zabójstwem mogła stać Moskwa. "Nasi sowieccy sojusznicy w sposób bardzo krytyczny oceniali stosunki między państwem polskim a Kościołem i mieli interes w wywołaniu konfliktu między obu stronami" - mówił.
W 1985 r. Jaruzelski zrezygnował z funkcji premiera i objął stanowisko przewodniczącego Rady Państwa (był nim do lipca 1989 r.); jednocześnie utrzymał kierownictwo partii. Był pomysłodawcą reform gospodarczych, które jednak nie przyniosły efektów, co doprowadziło do kolejnego kryzysu społecznego pod koniec lat 80.
18 stycznia 1989 r. Biuro Polityczne PZPR w wyniku nacisków Jaruzelskiego i jego sojuszników przyjęło uchwałę popierającą rozmowy Okrągłego Stołu z częścią opozycji. Aby wymóc decyzję ws. Okrągłego Stołu, Jaruzelski zgłosił gotowość dymisji, jednak uzyskał wotum zaufania.
Był to początek końca PRL. Jaruzelski do końca bronił jednak dorobku Polski Ludowej. W wywiadzie w "DF" mówił: "Setki razy mówiłem i pisałem o zasadniczych wadach wrodzonych i ciężkich błędach realizacyjnych w funkcjonowaniu PRL, już nie mówiąc o zbrodniach zwłaszcza okresu stalinowskiego" - przyznał. Ale - mówił - "był też dorobek, były pozytywy". "Była epopeja odbudowy kraju, utrwalenie polskości ziem zachodnich. Zlikwidowano analfabetyzm, masom chłopskim umożliwiono przeniesienie się z przeludnionych wsi do miast, ich dzieciom dano punkty za pochodzenie, by mogły podjąć studia i awansować w drabinie społecznej. Nastąpiło zrównanie stanów, zlikwidowano jaskrawe kontrasty społeczno-materialne" - wyliczał.
"Do porozumienia Okrągłego Stołu - mówił Jaruzelski w 1999 r. na konferencji z okazji 10-lecia "Gazety Wyborczej" - mogło dojść tylko dlatego, że zarówno po stronie ówczesnej władzy, jak i opozycji byli ludzie, którzy potrafili wznieść się ponad dotychczasowe uprzedzenia". "Człowiekiem, który uosabia to w sposób najpełniejszy jest Adam Michnik" - powiedział.
Rozmowy Okrągłego Stołu - przedstawicieli władzy, opozycji i Kościoła, OPZZ, a także wskazanych przez obie strony osobistości uznanych za niezależne autorytety - toczyły się od 6 lutego 1989 r. przez dwa miesiące. Rezultatem kontraktu, jaki zawarły władze i pozasystemową solidarnościową opozycją były pierwsze w powojennej historii Polski częściowo wolne wybory do Sejmu i całkowicie wolne do przywróconego Senatu. Odbyły się one 4 czerwca. Wynik wyborów był wielkim triumfem ówczesnej opozycji z Solidarnością na czele i klęską koalicji rządzącej.
Pierwszym istotnym wydarzeniem w dziejach kontraktowego Sejmu były wybory prezydenta PRL 19 lipca. Wyboru Jaruzelskiego Zgromadzenie Narodowe dokonało zaledwie jednym głosem przewagi, dzięki poparciu posłów Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego. 28 lipca prezydent Jaruzelski zrezygnował z funkcji I sekretarza KC PZPR, którą przejął Mieczysław Rakowski.
W rozmowie z Torańską Jaruzelski wspominał, że do prezydentury namawiali go ówczesny I sekretarz KC KPZR Michaił Gorbaczow i prezydent USA George Bush. "Panie generale - mówił - powinien pan zostać prezydentem. To da gwarancję łagodnego przejścia przez trudny okres przemian" - tak Jaruzelski relacjonował rozmowę z Bushem.
Po nieudanej próbie utworzenia rządu przez gen. Czesława Kiszczaka prezydent Jaruzelski powierzył 19 sierpnia misję utworzenia gabinetu Tadeuszowi Mazowieckiemu, stając się w ten sposób inicjatorem pierwszego niekomunistycznego rządu. 24 sierpnia Sejm wybrał Mazowieckiego na premiera, a 12 września zaakceptował jego rząd.
31 grudnia 1989 r. weszła w życie zmiana Konstytucji PRL dotycząca zmiany nazwy państwa na Rzeczpospolita Polska. W efekcie Jaruzelski został pierwszym prezydentem III RP.
We wrześniu 1990 r. Sejm przyjął uchwałę o skróceniu kadencji prezydenta. Uznał, że wybory prezydenckie powinny się odbyć do końca roku i wprowadził do konstytucji zapis o powszechności tych wyborów. 9 grudnia prezydentem został Lech Wałęsa.
Jaruzelski wycofał się z czynnego życia politycznego - zajął się pisaniem książek i artykułów, uczestniczył w odczytach i konferencjach oraz w procesach dotyczących wydarzeń grudnia 1970, a potem stanu wojennego. Jako były prezydent miał ochronę BOR; prowadził też za państwowe pieniądze swe biuro.
Od początku lat 90., w kolejne rocznice wprowadzenia stanu wojennego, pod warszawskim domem Jaruzelskiego przy ul. Ikara odbywały się demonstracje jego przeciwników i zwolenników.
W październiku 1994 r. Stanisław Helski, represjonowany w stanie wojennym, uderzył Jaruzelskiego kamieniem w głowę podczas promocji jego książki we wrocławskiej księgarni. Został skazany za to na 2 lata więzienia w zawieszeniu. Jaruzelski jako świadek zwracał się do sądu o niekaranie go. Sąd wyrażał zdziwienie, że BOR nie zdołał ustrzec przed atakiem; funkcjonariusze tłumaczyli się tłumem w księgarni.
W wolnej Polsce podejmowano próby osądzenia Jaruzelskiego - początkowo w ramach odpowiedzialności konstytucyjnej.
W lutym 1992 r. Sejm uznał stan wojenny za nielegalny. Powołano też specjalną komisję do zbadania jego przebiegu i skutków. Gdy jesienią 1993 r. parlament został rozwiązany przez prezydenta Lecha Wałęsę, nowy Sejm, w którym rządziła nowa koalicja rządowa SLD-PSL, nie kontynuował prac tej komisji.
W 1996 r. sejmowa Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej, która zajmowała się wnioskami o postawienie przed Trybunałem Stanu autorów stanu wojennego, uznała, że wprowadzenie go było "wyższą koniecznością". Podzielając opinię komisji, Sejm - głosami ówczesnej koalicji rządzącej SLD-PSL, a przy sprzeciwie opozycji - w październiku 1996 r. umorzył postępowanie wobec Jaruzelskiego i innych.
Kwestię ich odpowiedzialności karnej - dopuszczalnej wobec braku oskarżenia przed TS - podjął pion śledczy IPN z Katowic, który wszczął śledztwo w 2004 r. W marcu 2006 r. postawił on Jaruzelskiemu zarzuty popełnienia zbrodni komunistycznej, polegającej na kierowaniu w 1981 roku "zorganizowanym związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym", który na najwyższych szczeblach władzy przygotowywał stan wojenny. Drugi zarzut to podżeganie członków Rady Państwa do przekroczenia ich uprawnień przez uchwalenie dekretów o stanie wojennym. Groziło mu za to 10 lat więzienia. Mówił wówczas, że jeśli dojdzie do procesu, będzie to "sąd moralny" nad "tymi w mundurach i bez mundurów" oraz "milionami, którzy poparli stan wojenny".
W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN z Katowic skierował do sądu akt oskarżenia wobec dziewięciu osób - członków władz, WRON i Rady Państwa. Zarzuty dotyczyły m.in. właśnie kierowania i udziału w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym". Głównymi oskarżonymi byli: Jaruzelski (groziło mu do 10 lat więzienia), Kiszczak oraz Stanisław Kania, b. I sekretarz KC PZPR. Nie przyznali się do zarzutów.
W procesie, który ruszył we wrześniu 2008 r., Jaruzelski mówił, że stan wojenny "uratował Polskę przed wielowymiarową katastrofą", a on działał "w stanie wyższej konieczności". Dodawał, że wiele razy przepraszał za ofiary stanu wojennego i przyjmował za niego odpowiedzialność, ale nie w sensie aktu oskarżenia. Odpierając zarzut kierowania "związkiem przestępczym" jako absurdalny, Jaruzelski ironizował, że oznacza on, iż można być zarazem "i legalną władzą, i nielegalną organizacją".
Zeznania z tego procesu Jaruzelski opublikował w wydanej w 2009 r. książce "Być może to ostatnie słowo". Motywom wprowadzenia stanu wojennego poświęcił też swe wcześniejsze publikacje: "Stan wojenny. Dlaczego..." (1992) oraz "Różnić się mądrze. Jak doszło do stanu wojennego" (1999).
W marcu 2011 r. Trybunał Konstytucyjny uznał dekrety o stanie wojennym za niezgodne z konstytucją PRL i RP. TK podkreślił, że Rada Państwa złamała konstytucję PRL, bo nie miała prawa ich wydawać podczas sesji Sejmu. Zostały one zatem wydane przez "nieuprawniony podmiot", a "działanie prawotwórcze Rady było nielegalne".
Latem 2011 r. sąd ws. stanu wojennego - po zabiegach onkologicznych b. szefa WRON - zarządził nowe badania lekarskie. Wynikało z nich, że Jaruzelski nie może uczestniczyć w rozprawach przez najbliższy rok. Sprawę Jaruzelskiego wyłączono z procesu i w sierpniu 2011 r. zawieszono. Proces potoczył się już bez niego.
W lipcu 2013 roku warszawski sąd - na wniosek IPN, po tym, gdy generał uczestniczył w obchodach swoich 90. urodzin w jednym z warszawskich hoteli - zlecił lekarzom wydanie nowej opinii, czy zdrowie Jaruzelskiego pozwala na sądzenie go za wprowadzenie w Polsce w 1981 r. stanu wojennego. W marcu 2014 r. biegli powtórzyli, że schorzenia w dalszym ciągu uniemożliwiają udział oskarżonego w rozprawach.
12 stycznia 2012 r. sąd uznał, że stan wojenny nielegalnie wprowadziła tajna grupa przestępcza pod wodzą gen. Jaruzelskiego - w celu likwidacji NSZZ "Solidarność", zachowania ustroju komunistycznego i osobistych pozycji we władzach. Sąd wymierzył karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu Kiszczakowi za udział w tej grupie przestępczej. Od takiego zarzutu uniewinniono Kanię. Z powodu przedawnienia, ale przy uznaniu winy, umorzono sprawę trzeciej oskarżonej Eugenii Kempary, b. członkini Rady Państwa PRL, oskarżonej o przekroczenie uprawnień przez głosowanie za przyjęciem dekretów o stanie wojennym.
W lipcu 2011 r. ten sam sąd zawiesił - z tego samego powodu - proces Jaruzelskiego za "sprawstwo kierownicze" zabójstwa robotników Wybrzeża w 1970 roku (za co groziło mu dożywocie). Nieco wcześniej, w lipcu 2011 r. sąd musiał zacząć cały proces od nowa, bo zmarł ławnik, a trwający od października 2001 r. proces dobiegał wtedy już końca. Na ławie oskarżonych pozostał b. wicepremier PRL Stanisław Kociołek i kilku dowódców oddziałów wojska tłumiących robotnicze wystąpienia. 19 kwietnia 2013 r. sąd uniewinnił Kociołka; na dwa lata w zawieszeniu skazano dwóch byłych wojskowych. Decyzja o użyciu broni była bezprawna i przestępcza - uznał sąd. Oskarżenie zapowiedziało apelację.
Zarzuty ws. masakry na Wybrzeżu Jaruzelskiemu postawiono w kwietniu 1993 r. Akt oskarżenia trafił początkowo - w 1995 r.- do Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku. Sąd zebrał się po raz pierwszy w 1996 r., jednak proces długo nie ruszał; na rozprawy m.in. nie stawiali się oskarżeni, tłumacząc się złym zdrowiem i wiekiem. W końcu gdański proces zaczął się w czerwcu 1998 r. W 1999 r. proces przeniesiono do Warszawy, gdzie jesienią 2001 r. ruszył na nowo. Sprawy kilku chorych podsądnych kolejno z niego wyłączano. Przez lata trwały żmudne przesłuchania świadków - głównie robotników Wybrzeża, żołnierzy i milicjantów. W akcie oskarżenia prokuratura wniosła o przesłuchanie ok. 1110 osób; sąd nie zgodził się potem na jej wniosek o ograniczenie ich liczby. Oprócz tego na przedłużenie tego procesu wpłynęły kłopoty zdrowotne sędziów, które wiele razy powodowały wielomiesięczne przerwy w procesie.
Jaruzelski zapewniał sąd, że jako szef MON poczuwa się do współodpowiedzialności politycznej i moralnej, ale nie karnej. Twierdził, że wiele działań wojska i milicji to "obrona konieczna lub stan wyższej konieczności", bo wystąpił wtedy "silny nurt niszczycielski, kryminalny". Dodawał, że proces zakończy się z "powodów biologicznych".
W lutym 2006 r. prezydent Lech Kaczyński podpisał postanowienie o odznaczeniu Jaruzelskiego Krzyżem Zesłańców Sybiru. Po ujawnieniu tego Kancelaria Prezydenta podała, że jej pracownicy "wbrew woli prezydenta, a także bez wiedzy i zgody dyrektora Biura Kadr i Odznaczeń, wpisali nazwisko generała na listę odznaczonych i przekazali do podpisu prezydentowi". W marcu 2006 r. Jaruzelski zwrócił prezydentowi odznaczenie.
W 2009 r. Jaruzelski oświadczył, że nie pamięta sprawy zestrzelenia w 1975 r. nad Czechosłowacją polskiego cywilnego samolotu An-2, którym pilot chciał uciec na Zachód. Zginął on, gdy czeski myśliwiec zestrzelił jego maszynę - co miało nastąpić za zgodą polskich władz. Czeska prasa napisała, że zgodę miał wydać Jaruzelski. IPN prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Od początku 2010 r. Jaruzelskiemu - jak i kilku innym żyjącym członkom WRON - na mocy tzw. ustawy dezubekizacyjnej obniżono uprzywilejowane generalskie emerytury. Wcześniej Jaruzelski dostawał ponad 8 tys. zł (nie korzystał z emerytury należnej mu jako b. prezydentowi), co ustawa zmniejszyła o połowę. W lutym 2010 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że członkom WRON emerytury można było obniżyć tylko za służbę po 13 grudnia 1981 r.(według ustawy - za służbę od 8 maja 1945 r.). Oznaczało to przywrócenie części świadczeń członkom WRON.
Jedną z ostatnich kontrowersji związanych z Jaruzelskim była kwestia jego udziału w uroczystości beatyfikacji Jana Pawła II, w której ostatecznie nie wziął udziału. Generał był jednym ze świadków w procesie beatyfikacyjnym polskiego papieża.
"Były różne drogi, często los o tym decydował. Bezcelowe jest więc wartościowanie patriotyzmu według doraźnych politycznych kryteriów" - mówił Jaruzelski.