Pisma drugiego obiegu w PRL

Od drugiej połowy lat siedemdziesiątych XX w. na niespotykaną wcześniej skalę rozwijał się w Polsce niezależny ruch wydawniczy. Drukowanie bez zgody cenzury pism i książek nazywanych wymiennie drugoobiegowymi, niezależnymi, nieocenzurowanymi, bezdebitowymi, konspiracyjnymi, podziemnymi lub po prostu bibułą, stało się bronią w walce z władzą komunistyczną.

Przyjmuje się, że erę niezależnej prasy w Polsce zapoczątkowały "Komunikat" oraz "Biuletyn Informacyjny", wydawane od jesieni 1976 r. przez Komitet Obrony Robotników (KOR). Korzeni drugiego obiegu należy szukać jednak znacznie wcześniej. Rozwijał się on w czasie II wojny światowej. Wolne słowo było wówczas nie tylko źródłem informacji, ale także służyło umacnianiu ducha w narodzie. Tajne oficyny wydawnicze tworzyła zarówno Armia Krajowa (SZP-ZWZ-AK), jak i inne organizacje zbrojne, Delegatura Rządu RP na Kraj, stronnictwa i partie polityczne, organizacje społeczne, a także osoby prywatne.

Reklama

Korzenie

Doświadczenia z czasów okupacji okazały się cenne po wojnie, kiedy Polska znalazła się pod sowiecką dominacją. W pierwszych latach powojennych pozacenzuralną działalność wydawniczą prowadziło podziemie niepodległościowe. Działania te wymagały przestrzegania zasad konspiracji, gdyż za druk publikacji bez zgody władz groziły wówczas srogie kary.

Komuniści kontrolowali wszystkie dziedziny życia, także druk publikacji. W tym celu 19 stycznia 1945 r. powołano Centralne Biuro Kontroli Prasy Publikacji i Widowisk, będące w strukturach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, a od listopada 1945 r. podległe Prezydium Rady Ministrów.

5 lipca 1946 r. powołano do życia cenzurę, czyli Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, który kontrolował całość produkcji wydawniczej. Ściganiem autorów ulotek i pism, pojawiających się w momentach napięć politycznych zajmowały się także tajne służby PRL. W strukturach Urzędu Bezpieczeństwa, a następnie w Służbie Bezpieczeństwa, w pionie walki z podziemiem lub opozycją, działały w różnych okresach wyodrębnione komórki (sekcje, referaty, grupy) zajmujące się "zwalczaniem wrogiej propagandy pisanej".

Poza państwowym monopolem funkcjonowały tylko wydawnictwa środowisk katolickich, takie jak: Instytut Wydawniczy PAX, Społeczny Instytut Wydawniczy "Znak" - utworzony przez krakowskie środowisko "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Znak", Wydawnictwo "Novum" - pod skrzydłami Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Społecznego, wydawnictwo środowiska "Więzi" oraz Ośrodek Dokumentacji i Studiów Społecznych. Ale również i one podlegały cenzurze. Przez krótki czas, tj. od września 1969 do czerwca 1970 r. poza cenzurą swój "Biuletyn" wydawała konspiracyjna organizacja "Ruch".

Narodziny drugiego obiegu

Przełomowym momentem w dziejach drugiego obiegu wydawniczego w Polsce był rok 1976. Czerwcowe protesty robotnicze w Radomiu, Ursusie i Płocku, a następnie powstanie KOR, a także rosnące zapotrzebowanie społeczne na nieskażoną propagandą komunistyczną informację, wpłynęły na pojawienie się pism niezależnych.

Pod koniec września 1976 r. ukazał się "Komunikat" KOR, a niedługo potem "Biuletyn Informacyjny". Pierwsze numery wydano w formie maszynopisu, gdyż w środowisku rodzącej się opozycji obawiano się korzystać z powielaczy, zarówno z powodu grożących represji, jak i z obawy, że społeczeństwo może odebrać powielony tekst jako prowokację.

Pierwszym drugoobiegowym pismem drukowanym na powielaczu było wydane przez nurt niepodległościowy w październiku 1976 r. pismo "U Progu". Dopiero kilka miesięcy potem, w lutym 1977 r. po raz pierwszy w formie powielanej ukazał się "Biuletyn" KOR. Wydrukowano go na sprzęcie kupionym we Francji przez studenta KUL Piotra Jeglińskiego i przemyconym do kraju jeszcze przed czerwcem 1976 r. przez innego studenta tej uczelni, aktora Sceny Plastycznej KUL, Wita Wojtowicza. Powielacz ten trafił następnie do Warszawy i służył formującym się środowiskom opozycji. Wkrótce drugoobiegowe pisma zaczęły drukować: Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela - "Opinię", a Konfederacja Polski Niepodległej "Gazetę Polską".

Wydawane wówczas periodyki miały charakter informacyjny i publicystyczny, co wynikało z zapotrzebowania na tego typu publikacje. Gdy zaspokojono pierwszy głód informacji, zaczęto drukować czasopisma o bardziej różnorodnym charakterze. Krępowani cenzorskimi zakazami warszawscy pisarze założyli pierwsze niezależne pismo literackie "Zapis", którego inauguracyjny numer ukazał się w styczniu 1977 r.

Ich śladem podążyli pisarze z Łodzi, którzy od października tegoż roku zaczęli wydawać "Puls". Pojawiły się również periodyki skierowane do określonych grup społecznych. Z myślą o robotnikach powstały: "Robotnik", "Robotnik Wybrzeża", "Robotnik Szczeciński", "Ruch Związkowy". Z kolei do mieszkańców wsi adresowane były: "Gospodarz" i "Niezależny Ruch Chłopski", który później zastąpiła "Placówka".

Istotną rolę odegrały pisma wydawane przez Studenckie Komitety Solidarności, powstałe po śmierci krakowskiego studenta-opozycjonisty Stanisława Pyjasa, a wśród nich: "Indeks" (środowisko krakowsko-warszawsko-łódzkie), "Biuletyn Studenckiego Komitetu Solidarności w Warszawie", "Kurierek Akademicki" (Warszawa), "Podaj Dalej", "Akademickie Pismo Informacyjne", "Zgrzyt" (Wrocław), "Sygnał" (Kraków), a także pismo młodych katolików z Lublina "Spotkania".

Rozkwit

Nowy okres w dziejach II obiegu prasy rozpoczął się wraz z narodzinami "Solidarności". Niewielkie, robione naprędce, podawane z rąk do rąk gazetki, które informowały o sytuacji bieżącej i umacniały w przekonaniu o słuszności walki z reżimem, odegrały ważną rolę zarówno w Sierpniu 1980 r., jak i w kolejnych miesiącach.

Niektóre pisma wydawane przed Sierpniem przestały się ukazywać, ale w ich miejsce pojawiła się znaczna liczba nowych czasopism, biuletynów i komunikatów ukazujących się nie tylko pod szyldem "Solidarności". Sprzyjało temu złagodzenie cenzury. Uchwalona 31 lipca 1981 r. ustawa o kontroli publikacji i widowisk, która weszła w życie w październiku tegoż roku, umożliwiała m.in. zaznaczenie w tekście, w formie umieszczonej w nawiasie notatki, skreślonych przez cenzora fragmentów, a nawet zaskarżenie zakazu publikacji do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ponadto uwolniono od kontroli biuletyny przeznaczone do użytku wewnętrznego, publikacje naukowe powielane w nakładzie do stu egzemplarzy oraz druki na prawach rękopisu.

Nastąpił swoisty wysyp związkowej prasy branżowej i zakładowej. Własne pisma wydawały poszczególne zakłady pracy: stocznie, fabryki, kopalnie, kombinaty budowlane, a także urzędy, instytuty naukowe, uczelnie, komitety, związki, koła kombatanckie, grupy studenckie i uczniowskie. Niemal każda grupa zawodowa miała własny organ prasowy. Ukazywały się one nie tylko w dużych miastach, takich jak: Warszawa, Kraków, Wrocław, Gdańsk, ale też w mniejszych miejscowościach.

Wzrosła również aktywność studentów w dziedzinie poligrafii, do czego przyczyniło się powstanie Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Do najpopularniejszych pism należały: "No więc", "O Co Chodzi?" (Wrocław), "Po Prostu - Bis", "Biuletyn NZS" (Kraków), "Tu i Teraz", "Post Factum" (Warszawa), "Kret" (Szczecin), "Immunitet" (Toruń), "Biuletyn NZS UMCS", "KUL-ier" (Lublin), "Awers" (Poznań), "Veto", "Wakat" (Łódź).

Prasa drugoobiegowa wyróżniała się szeroką rozpiętością tematyczną. Pisano nie tylko o sprawach bieżących i bytowych, związkach i środowiskach, walce o lepsze jutro, lecz także sięgano do tematów spoza codzienności. Czasopisma różniły się wyglądem, techniką druku, poziomem wypowiedzi.

"Orła Wrona nie pokona"

Okres świetności drugiego obiegu, który trwał w czasie solidarnościowego karnawału skończył się 13 grudnia 1981 r. Wraz z wprowadzeniem stanu wojennego "zakazane zostało rozpowszechnianie wszelkiego rodzaju wydawnictw, publikacji i informacji każdym sposobem, publiczne wykonywanie utworów artystycznych oraz użytkowanie jakichkolwiek urządzeń poligraficznych bez uprzedniego uzyskania zgody właściwego organu".

Internowano bądź aresztowano redaktorów, dziennikarzy i drukarzy, konfiskowano sprzęt poligraficzny oraz zbiory publikacji. Mimo, że wpłynęło to na osłabienie drugiego obiegu, to jednak nie doprowadziło do jego likwidacji. Zapotrzebowanie na wolne słowo okazało się silniejsze niż zakazy i restrykcje junty Jaruzelskiego. Chociaż ryzyko związane z drukiem bibuły znacznie wzrosło w porównaniu z okresem wcześniejszym, a dekret o stanie wojennym przewidywał surowe kary za produkowanie i kolportaż drugoobiegowych publikacji, pozostali na wolności podziemni wydawcy wznawiali działalność w nowych warunkach. W ich ślady szli inni, którzy dopiero zaczynali swoją przygodę z drugim obiegiem. Bibuła stała się wówczas jedyną bronią w walce z reżimem. Oprócz informacji była widomym znakiem istnienia opozycji i jednym z najważniejszych atutów podziemia.

W pierwszych miesiącach stanu wojennego priorytetowym zadaniem było docieranie z informacją. Periodyki o bardziej zróżnicowanym profilu oraz produkcja książek zeszły na dalszy plan. W czasie obowiązywania rygorów stanu wojennego kolportaż niewielkich objętościowo pisemek był znacznie łatwiejszy niż kolportaż książek czy też wielostronicowych czasopism kulturalnych. Podziemie apelowało do społeczeństwa o noszenie plecaków i dużych toreb, by wojskowym i milicyjnym patrolom utrudnić wyłapywanie kolporterów bibuły.

Pierwsze "wojenne" pisma - wszelkiego rodzaju biuletyny, informacje, wiadomości - pojawiły się tuż po 13 grudnia wśród strajkujących załóg w Hucie Katowice ("Wolny Związkowiec"), we Wrocławiu ("Z Dnia na Dzień"), w Gdańsku ("Niezależny Serwis Informacyjny"). Później drukowano pisma ogólnoregionalne, takie jak "Tygodnik Mazowsze" czy gdańska "Solidarność", oraz periodyki środowiskowe.

Rzeczywistość stanu wojennego wymagała ścisłego przestrzegania zasad konspiracji. Stąd też większość redakcji zachowywała anonimowość. Zamiast stopki redakcyjnej często umieszczano hasło: "Orła Wrona nie pokona" lub "Wron za Don", albo napis: "Adres redakcji znany tylko redakcji" bądź: "Redaguje zespół, drukuje zespół, kolportuje zespół. Zespoleni zwyciężymy".

W pierwszych numerach pism wydawanych wkrótce po 13 grudnia publikowano protesty przeciwko ogłoszeniu stanu wojennego, prawne dokumenty o jego nielegalności, listy internowanych, apele o bierny opór, a także instruktarze, dekalogi i kodeksy postępowania w "wojennej rzeczywistości" oraz praktyczne zasady konspiracji.

Gazetki powstawały w obozach internowania, np. w Białołęce: "AS", "Gazeta Białołęcka", "Kpisz Codzienny", "Koniem przez Świat", "Kurier Białołęcki", "Zza Krat Białołęki", w Strzelinie - "Niezależny Serwis Informacyjny", "Solidarność Więziona" oraz satyryczny "Kamieniarz Dekretowy" i "Luźna Bajera". Drukowano również pisma satyryczne, m.in.: "Dżdżownica", "Nadrzeczywistość’, "Osa", "Ślepowron", "Żądło Robola", a później "Jaruzela".

W miarę jak oswajano się z szarą rzeczywistością stanu wojennego wiosną 1982 r. zaczęto wydawać kwartalniki, almanachy i inne pisma literackie i kulturalne. W kwietniu tegoż roku w Warszawie ukazał się pierwszy numer niezależnego pisma literackiego "Wezwanie", latem również w stolicy zaczęło się ukazywać pismo publicystyczno-literackie "Ziarno", a w grudniu literacki "Nowy Zapis".

Ciekawe tytuły pojawiły się w 1983 r.: we Wrocławiu niezależne pismo literackie "Obecność", w Krakowie niezależny kwartalnik "Arka", a w Gdańsku pismo "Podpunkt". Rok później, w sierpniu 1984 r. na podziemnym rynku wydawniczym ukazał się pierwszy numer pisma "Kultura Niezależna", wydawanego przez Komitet Kultury Niezależnej.

Własne pisma wydawały środowiska artystyczne, np. w 1982 r. w Pabianicach wychodziło pismo "Bibuła", redagowane przez artystę plastyka Zbigniewa Liberę, poetę Romana Kubiaka, we współpracy z artystą plastykiem Sławomirem Łuczyńskim. W latach 1982-1987 ukazywał się "Biuletyn Teatralny", który redagowali warszawscy aktorzy, m.in. Kazimierz Kaczor i Krzysztof Kowalewski.

Czasopisma literackie i kulturalne informowały o podziemnych wystawach, spektaklach teatralnych, spotkaniach, Tygodniach Kultury Chrześcijańskiej i nowościach wydawniczych. Na ich łamach zamieszczano recenzje książek i wystaw. Były wymianą myśli wolnych ludzi w zniewolonym kraju, przystanią dla tych, którzy swoim nazwiskiem nie chcieli legitymizować systemu.

Schyłek

W miarę upływu czasu liczba wydawanych pism malała. Na spadek produkcji wpłynęło zarówno zmęczenie, nasycenie rynku, jak i zniesienie stanu wojennego. Wzrost produkcji nastąpił pod koniec lat osiemdziesiątych, kiedy to uaktywniło się młode, posolidarnościowe pokolenie, które z zapałem przystąpiło do wydawania własnych pism.

Drugi obieg zmieniał swój charakter, o czym świadczą już same tytuły periodyków: "Biust" (traktowany jako skrótowiec od Biuletyn Informacyjny Uczniów Szkół Technicznych) - wydawany przez młodzież we Wrocławiu; "Bomba", "Glizda", "Zbroja" - sygnowane przez Federację Młodzieży Walczącej, "Larwa" - pismo Młodzieży Polskiej Partii Niepodległościowej Warmii i Mazur, "MON Stop" - firmowane przez Federację Młodzieży Walczącej i Ruch "Wolność i Pokój" - oraz pismo "Anarcholl", wydawane przez grupy anarchistyczne z różnymi podtytułami, np. "Naoliwione pismo anarchistyczne", "Pet w maśle", "Rebaliant Poranny". Zmieniał się styl i język, używano więcej kolokwializmów i młodzieżowego slangu. W pismach pojawiały się dowcipy, słowa piosenek, rysunki, a nawet reklamy.

Liczba tytułów prasowych wydawanych w drugim obiegu znacznie wzrosła w połowie 1989 r., przed historycznymi wyborami parlamentarnymi. Jednak już wkrótce niektóre pisma podziemne zakończyły działalność. Ich wydawcy doszli bowiem do wniosku, że spełnili swoje zadanie. Pozostali, niepewni dalszego rozwoju sytuacji, mając na uwadze obowiązującą ciągle cenzurę, nie spieszyli się z zalegalizowaniem czy też zakończeniem działalności.

Pismom, które po zniesieniu cenzury w 1990 r. chciały kontynuować działalność, wejście do normalnego obiegu uniemożliwiał brak dostępu do kredytów. Wiele z nich nie sprostało wymaganiom wolnego rynku. Przetrwać udało się nielicznym.

Niezależna działalność wydawnicza na przestrzeni lat 1976-1989/1990 przechodziła ewolucje. Zmieniała się sytuacja polityczna, zapotrzebowanie społeczne, dynamika produkcji i techniki druku - od maszynowych przebitek, prymitywnych powielaczy spirytusowych i białkowych do kserokopiarek i offsetów. Nie ulega jednak wątpliwości, że drukowane w drugim obiegu pisma odegrały ważną rolę. Gdyby nie krążąca z rąk do rąk bibuła, środowiskom opozycyjnym z pewnością trudniej byłoby się skonsolidować. Po latach, zadrukowane, wyblakłe już kartki papieru straciły swe dawne znaczenie. Ich wartość doceniają ci, którzy wolnemu słowu z powielacza poświęcili swoje młode lata, zdrowie, rodzinę, karierę.

Cecylia Kuta, historyk,

pracownik Oddziału IPN w Krakowie, współpracownik Ośrodka Myśli Politycznej

Piosenka kolportera bibuły

Słowo prawdy na wagę złota

Myśl prawdziwa na wagę pamięci

Gdy kolporter wyrusza z bibułą

Trzymaj kciuki, nich mu się poszczęści.

 

Na wolność to wkrótce zamienisz

Przeczytaj. Przepisz. Nie niszcz.

 

Z dużą torbą wyrusza na miasto

Gdzieś za sobą zostawił drukarnię

Nie oglądaj się, nie spiesz, patrz: patrol

Jeśli skrewisz, drukarnia też wpadnie.

 

Na wolność to wkrótce zamienisz

Przeczytaj. Przepisz. Nie niszcz.

 

Kiedy idzie z bibułą na punkt

Jak bombowiec odwrotu już nie ma

Co za ulga, otwiera ktoś drzwi

Hasło, odzew, bibułę obiera.

 

Na wolność to wkrótce zamienisz

Przeczytaj. Przepisz. Nie niszcz.

 

UBe sczeźnie i ZOMO zaginie

Generałów przegonią do koszar

Do historii zaś przejdzie na zawsze

Bibuła i wojenny kolportaż.

 

Na wolność to wkrótce zamienisz

Przeczytaj. Przepisz. Nie niszcz.

Autor nieznany, "Tygodnik Mazowsze", nr 8 (31 III) 1982


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: stan wojenny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy