Początki radia podziemnego w Warszawie

Brak dostępu do środków masowego przekazu przez NSZZ „Solidarność” był w latach 1980-1981 jednym z najważniejszych punków zapalnych w relacjach z władzami, które dopuszczały dostęp Związku do prasy, ale utrzymywały blokadę informacyjną w radio i telewizji. Stąd też niektóre Komisje Zakładowe starały się wykorzystywać lokalne radiowęzły.

Pod koniec 1980 r. dziennikarz z Telewizji Polskiej Marek Chlebowicz nawiązał kontakt z pracownikami radia, a następnie z przedstawicielami władz Regionu Mazowsze NSZZ "Solidarność", proponując powołanie Radia "Solidarność" Regionu Mazowsze Redakcja Programów dla Radiowęzłów Zakładowych. Wokół tej inicjatywy skupił się zespół osób związanych z oficjalnymi mass mediami i jednocześnie członkami Związku. Poza Chlebowiczem znaleźli się w nim m.in. Jerzy Farner, Marek Owsiński, Janina Jankowska, Maryna Miklaszewska oraz Grażyna i Krzysztof Oczkowscy.

Reklama

Pierwsza kaseta z programem została przygotowana 7 lutego 1981 r. Od tej chwili, aż do wprowadzenia stanu wojennego, Radio "Solidarność" wydało kilkadziesiąt godzinnych audycji, które w nakładzie kilkuset egzemplarzy były rozsyłane po całym kraju i emitowane poprzez radiowęzły w największych zakładach pracy.

Zespół radiowców rejestrował najważniejsze wydarzenia z życia "Solidarności", w tym obrady I Krajowego Zjazdu Delegatów i posiedzenia Komisji Krajowej. Prócz bieżących informacji przygotowywane były felietony, m.in. Jacka Fedorowicza. Dołączane były także nagrania z występów kabaretowych i piosenki niezależnych wykonawców. Największym sukcesem radia było nagranie dramatycznych wydarzeń, które miały miejsce na sali bydgoskiej Wojewódzkiej Rady Narodowej w dniu 19 marca 1981 r., kiedy pobity został Jan Rulewski i inni działacze związkowi. Następnego dnia rano skopiowane zostało tysiąc egzemplarzy audycji z nagraniem tego wydarzenia i rozesłane po kraju.

Działalność Radia "Solidarność" Regionu Mazowsze Redakcja Programów dla Radiowęzłów Zakładowych zakończyła się 13 grudnia 1981 r. a kilku jego współpracowników zostało internowanych. Szczęśliwym trafem archiwum radia znajdowało się w tym dniu w mieszkaniu Marka Owsińskiego, dzięki czemu ocalało i do dziś stanowi bezcenne źródło do historii "Solidarności" w latach 1980-1981.

Równolegle od  połowy 1981 r. narastały obawy, że władze mogą wprowadzić stan wyjątkowy. W takiej sytuacji jednym z głównych problemów mógł być brak łączności między strajkującymi załogami zakładów pracy.

Inżynier Ryszard Kołyszko, współpracujący z Biurem Interwencji przy Zarządzie Regionu Mazowsze, szczególnie ze Zbigniewem Romaszewskim, rozpoczął pracę nad skonstruowaniem nadajników działających w paśmie UKF. Pierwszy z nich był gotowy już po wprowadzeniu stanu wojennego. Miał 20 W mocy i był wielkości przeciętnego radia tranzystorowego. By działał, trzeba było na wędce rozciągnąć antenę kilkumetrowej długości. Miał służyć do komunikacji między zakładami pracy, ale w ciągu kilku dni od wprowadzeniu stanu wojennego strajkujące zakłady zostały spacyfikowane.

Główny wysiłek ich konstruktora został skierowany na przygotowanie nadajnika, za pomocą którego można było dokonywać emisji radia podziemnego. Pierwsze próby zostały wykonane na początku 1982 r. na Pradze, gdzie testowy program muzyczny nadali niepełnoletni wówczas synowie Ryszarda Kołyszki: Krzysztof i Dariusz.

Wokół tej inicjatywy skupił się zespół osób kierowany przez Zbigniewa Romaszewskiego. Wśród twórców radia, poza osobami już wymienionymi znaleźli się m.in.:  Danuta Jadczak, Janusz Klekowski Zbigniew Kobyliński, Irena Rasińska, jej syn Marek, Ryszard Kołyszko, Elżbieta i Andrzej Gomulińscy oraz Zofia Romaszewka. Zespół utrzymywał kontakt z Jerzym Jastrzębowskim, przewodniczącym "Solidarności" w Radio i Telewizji oraz z Krzysztofem Wolickim. Techniczną stroną zajmował się Mariusz Chudzicki, który dostarczał również kasety.

Z. Romaszewska po latach przypominała warunki, w jakich były przygotowywane pierwsze kasety z audycjami: "Nagrywaliśmy audycje w domu na zwykłym magnetofonie, dopiero później mieliśmy porządniejszy sprzęt. Warunki pracy były więc prymitywne. [...] Musieliśmy sprzęt trochę obstawić poduszkami, żeby nie było pogłosu".

Zespół Radia "Solidarność" był wspierany organizacyjnie i finansowo przez Międzyzakładowy Robotniczy Komitet "Solidarności". Relacje z powstającymi podziemnymi władzami regionalnymi Związku nie układały się początkowo najlepiej.

W pierwszych miesiącach po wprowadzeniu stanu wojennego w Warszawie powstawała Regionalna Komisja Wykonawcza. Kierowali nią najważniejsi mazowieccy działacze, którzy uniknęli internowania: Zbigniew Bujak jako przewodniczący, Zbigniew Janas, Wiktor Kulerski i Zbigniew Romaszewski. Ten ostatni był zwolennikiem przeprowadzenia strajku generalnego i był zdeterminowany, by kontynuować prace nad uruchomieniem radia, które mogłoby zapewnić łączność między zakładami pracy podczas takiej konfrontacji z władzą. Pozostali członkowie RKW forsowali koncepcję budowy społeczeństwa podziemnego i "długiego marszu". Stąd też sceptycznie przyjmowali radiowe pomysły Romaszewskiego.

W. Kulerski pytał: "Do czego radio było potrzebne?" I odpowiadał: "Ono było potrzebne do przygotowania strajku powszechnego z czynną obroną zakładów pracy, w związku z tym [...] byliśmy początkowo ostrożni". Z kolei Z. Bujak akcentował ryzyko związane z funkcjonowaniem radia: "... złapią, skatują, a może i zatłuką. Ja uważałem, że jak złapią organizatorów, to będzie ciężka przeprawa". Trzeba przy tym pamiętać, że ewentualny sukces radia wzmocniłby pozycję Romaszewskiego, sytuując go poza kontrolą Z. Bujaka i innych członków RKW.

W połowie kwietnia 1982 r. ekipa Radia "Solidarność’ była już przygotowana do rozpoczęcia działalności. Pierwsza emisja miała nastąpić w Święta Wielkanocne. Zofia Romaszewska wspominała po latach: "Chcieliśmy po prostu odezwać się do ludności Warszawy, aby wiedziała, że 'Solidarność' żyje mimo represji stanu wojennego i zepchnięcia Związku do podziemia. Czuliśmy, że musimy coś zrobić, aby podnieść ducha narodu, poprawić nastroje społeczne. Ludzie łatwo wpadają w pesymizm, a nam chodziło właśnie o to, żeby nie było tak pesymistycznie i ponuro".

12 kwietnia 1982 r. był drugim dniem Świąt Wielkanocnych. Były to smutne święta, ponieważ społeczeństwo nie otrząsnęło się jeszcze po szoku, jakim było wprowadzenie stanu wojennego.

Tysiące działaczy przebywało w obozach internowania i więzieniach, wielu innych utraciło pracę. Podziemie dopiero konsolidowało swoje struktury na poziomie zakładów pracy i regionów. Tego właśnie  dnia o godzinie 21.00 z dachu wieżowca na rogu ulic Niemcewicza i Grójeckiej Janusz Klekowski i Marek Rasiński nadali pierwszą w kraju audycję radia podziemnego. Została wyemitowana na paśmie UKF, na częstotliwości 70,1 MHz. Poprzedzona została dużą akcją ulotkową, której organizacją kierował Zbigniew Romaszewski.

Z kasety magnetofonowej znajdującej się w nadajniku popłynął w eter motyw muzyczny "Siekiera, motyka..." zagrany na flecie i nawiązujący oczywiście do znanej okupacyjnej piosenki. Następnie odbiorcy mogli usłyszeć ośmiominutową audycję. W roli spikerów wystąpili Zofia Romaszewska i Janusz Klekowski.

W połowie emisji nastąpiła pauza, po której mieszkańcy stolicy zostali poproszeni, by potwierdzić odbiór zapalając i gasząc światło. Po chwili można było odnieść wrażenie, że cała Warszawa zamigotała. Szczęśliwi ludzie wybiegali na balkony, radośnie krzycząc.

W drukarni Domu Słowa Polskiego przy ulicy Miedzianej wszyscy pracownicy mieli ze sobą takie małe odbiorniczki. Kiedy o godzinie 21 rozlegał się sygnał Radia "Solidarność" rozpoczynający audycję, maszyny zostały zatrzymane i wszyscy zaczęli słuchać.

To był niesamowity sukces podziemia. Emisja stanowiła dowód na to, że wbrew komunistycznej propagandzie "Solidarność" żyje i jest w stanie stawiać opór władzy. Państwowy monopol informacyjny w eterze został przełamany. Służba Bezpieczeństwa była zaskoczona i chwilowo bezradna.

Tymczasem już po pierwszej emisji kierownictwo RKW przyjęło ją sceptycznie i jak zapamiętał twórca radia Z. Romaszewski: "zapanowała jakaś konsternacja [...] [radio] zostało przyjęte właściwie, powiedziałbym, że dość żałobnie. No niby tak, gratulacje... Nie było entuzjazmu".

Działalność radia wymagała finansowania. Z. Romaszewski podjął rozmowy na ten temat ze Z. Bujakiem. Po latach wspominał: "... zażądałem pieniędzy na działalność radia 'Solidarność' i tu się okazały nieprawdopodobne kłopoty. W końcu ja te pieniądze dostałem z centrali, ale pierwsze pieniądze po prostu zebrali ludzie, przeszli z czapką po Hucie Warszawa. Dostałem od razu chyba 350 tysięcy. W tym momencie dostałem również pieniądze z RKW na działalność Radia 'Solidarność', niewątpliwie pod presją zakładów pracy. Jeśli oni mi pieniędzy nie dadzą, to proszę bardzo, to co mnie to obchodzi. Ja będę zbierał pieniądze z Huty, 'Nowotki', z części 'Ursusa' przynajmniej [...] Ostatecznie, choć najwyraźniej nie bez przeszkód , Radio "Solidarność" otrzymało wsparcie regionu. [...] Zbyszek w końcu zdecydował się, że w dwóch ratach, chyba, nie wiem, pół miliona mi dadzą, co było sumą zupełnie rozsądną".

Odmienne oceny sytuacji wpływały także na treść poszczególnych audycji. Zdarzało się, że na tej samej kasecie przedstawiciele MRK"S" i Z. Bujak prezentowali odmienne stanowiska w tych samych sprawach, na przykład w kwestii organizacji niezależnych manifestacji w dniu 1 maja 1982 r.

Kolejne emisje przez jakiś czas odbywały się bez przeszkód. Miały miejsce co tydzień. Druga z nich 30 kwietnia, następna 3 maja, jeszcze kolejna 9 maja i tak do 6 czerwca. 

W kolejnych audycjach przekazywane były informacje o działalności podziemnego Związku, o demonstracjach, mszach za ojczyznę, komunikaty i oświadczenia Regionalnej Komisji Wykonawczej i Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej. Ważne miejsce zajmowały informacje o represjach i sytuacji osób prześladowanych. W pierwszej audycji omówiona została sytuacja Stanisława Matejczuka, aresztowanego w związku ze śmiercią sierżanta Karosa i maltretowanego podczas śledztwa.

Działalność Radia "Solidarność" wywołała wściekłość władz. Pierwsze działania operacyjne Służby Bezpieczeństwa wobec radia zostały podjęte natychmiast po emisji pierwszej audycji, jeszcze w kwietniu 1982 r. Uruchomiona został sprawa operacyjna o kryptonimie "Audycja". Jeszcze w tym samym miesiącu w Komendzie Stołecznej MO powołana została specjalna grupa operacyjno-śledcza.

Miejsca emisji próbowało kontrolować Biuro Radiokontrwywiadu MSW. Jak podaje historyk radia podziemnego Grzegorz Majchrzak, działania SB były wspierane również przez specjalistów z Wojskowej Akademii Technicznej i Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Od drugiej emisji do działań przeciwko radiu włączyła się NRD-owska Stasi (grupa "Wolke I/82").

Stolica została pokryta siecią urządzeń pelengacyjnych. Już podczas drugiej emisji, jak wspominała Z. Romaszewska: "Warszawa była cała niebieska od milicyjnych samochodów. Wcześniej milicjanci ustalili mniej więcej przy pomocy pelengatora, skąd możemy nadawać i obstawili dzielnicę. Zajmowali cały kwartał ulic w okolicach Żelaznej Bramy. Gdy taśma się zerwała, ludzie pomyśleli, że nas złapano, i zaczęli z okien zrzucać doniczki na milicjantów. A my byliśmy bezpieczni - nadawaliśmy wtedy i wiele razy później z szybu windy, skąd wystawialiśmy tzw. szczupakówkę, czyli wędkę z anteną".

Służba Bezpieczeństwa starała się też zagłuszać audycje przy pomocy muzyki, co było nazywane "dyskoteką Kiszczaka".

Na trop radia SB wpadła trochę przypadkowo. 6 czerwca 1982 r. kolejnej emisji dokonali Jacek Bąk i Dariusz Rutkowski. W bloku przy ul. 1 Sierpnia zostali dość niespodziewanie zatrzymani. Ich przesłuchania doprowadziły prawdopodobnie do kolejnych aresztowań.

5 lipca funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa wtargnęli do mieszkania przy Al. Stanów Zjednoczonych, w którym przebywało m.in. ukrywające się małżeństwo Romaszewskich. Zofia został zatrzymana, a jej mąż zdołał uciec. Został jednak aresztowany 29 sierpnia. Romaszewscy trafili do Aresztu Śledczego przy ul. Rakowieckiej na skutek agenturalnej działalności pracownika kontrwywiadu SB Sławomira Miastowskiego, działającego w szeregach MRK"S".

Pierwszy wyrok w sprawie radia zapadł 26 listopada 1982 r., kiedy łącznik z Belgii Roger Noel otrzymał karę trzech lat więzienia. Główny proces twórców warszawskiego Radia "Solidarność" rozpoczął się 24 stycznia 1983 r. przed Sądem Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Wśród oskarżonych znaleźli się: Jacek Bąk, Danuta Jadczak, Anna Owczarska, Zbigniew Pietrzak, Irena Rasińska, Marek Rasiński, Zofia Romaszewska, Zbigniew Romaszewski i Dariusz Rutkowski.

Sam proces Z. Romaszewska oceniała następująco:"Rzekomo próbowaliśmy obalić siłą ustrój PRL-owski. Natomiast drugi zarzut dotyczył przynależności do zdelegalizowanego związku zawodowego 'Solidarność'. [...] Proces był absurdalny, zarzuty nie miały związku z rzeczywistością. W moim przypadku np. były bardzo wielkie dociekania, czy to jest na pewno mój głos, czy nie. Nasz kolega z Politechniki Wrocławskiej przekonywał podczas procesu, że tego absolutnie nie można ustalić, stwierdził również, że on w nagraniu wyraźnie rozpoznaje akcent środkowopolski czy kielecki. W ogóle to był niezły spektakl".

Zbigniew Romaszewski został skazany na 4 i pół roku więzienia (choć prokurator żądał ośmiu lat), jego żona na 3 lata, a pozostali otrzymali kary od siedmiu miesięcy do dwóch i pół lat więzienia. Wyroki zostały ogłoszone 17 lutego tego samego roku. Na wolności znaleźli się w lipcu 1983 r. z wyjątkiem Z. Romaszewskiego, który więzienie opuścił rok później.

W odrębnym procesie sądzony był Ryszard Kołyszko, który został aresztowany w listopadzie 1982 r. W maju następnego roku został skazany na półtora roku więzienia.

Przerwa w nadawaniu audycji Radia "Solidarność" trwała do 6 października 1982 r., kiedy nowy zespół kierowany przez Jerzego Jastrzębowskiego zaczął dokonywać kolejnych emisji. Rozwoju podziemnego radia nie udało się już zatrzymać.

Równolegle do Warszawy, kolejne ekipy działały w innych miastach. W samym 1982 r. pierwsze emisje miały miejsce w następujących ośrodkach:

·        12 V 1982 Poznań,

·        8 VI 1982 Gdańsk,

·        11 VI 1982 Radio Małopolska,

·        27 VI 1982 Radio Solidarność Walcząca we Wrocławiu,

·        3 VIII 1982 Olsztyn,

·        9 IX 1982 Bielsk-Biała,

·        20 IX 1982 Dzierżoniów,

·        28 IX 1982 Legnica,

·        11 X 1982 Jelenia Góra,

·        12 X 1982 Kędzierzyn-Koźle,

·        13 X 1982 Węgorzewo,

·        24 X 1982 Kłodzko,

·        25 X 1982 Bydgoszcz,

·        X 1982 Stalowa Wola,

·        XI 1982 Toruń,

·        8 XI 1982 Radia Hutnik w Nowej Hucie,

·         8 XI 1982 Świdnica,

·        14 XII 1982 Bielawa,

·        30 XII 1982 Radio "Solidarność" Wrocław.

Włodzimierz Domagalski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy