Polska w latach zimnej wojny

Wraz z upływem czasu od zakończenia wojny niekorzystnie dla Polski zmieniała się sytuacja międzynarodowa. Polska popadała w coraz to większą zależność od Związku Radzieckiego.

Wraz z upływem czasu od zakończenia wojny niekorzystnie dla Polski zmieniała się sytuacja międzynarodowa. Polska popadała w coraz to większą zależność od Związku Radzieckiego.

Początkowo po powstaniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej wydawało się, że Polska szybko umocni swoją pozycję międzynarodową. Rząd uznawały państwa koalicji antyhitlerowskiej. Rozwijał on współpracę z wieloma krajami. Szybko wzrastał prestiż Polski, choć wiadomo było, że stanowi ona radziecką strefę wpływów i że na jej terytorium stacjonują wojska radzieckie.

Jesienią 1945 roku Polska przystąpiła do Organizacji Narodów Zjednoczonych i rozwinęła na jej forum żywą działalność. Na początku zaś następnego roku wybrano ją do Rady Bezpieczeństwa ONZ na najbliższe dwa lata. Stałym jej przedstawicielem w ONZ został Oskar Lange. Ale Wielka Brytania i USA nie były skore udzielać pomocy gospodarczej i politycznej. Obiecywały wiele przywódcy opozycji antykomunistycznej, Stanisławowi Mikołajczykowi, ale nic konkretnego nie czyniły poza protestami politycznymi i udzielaniem poparcia moralnego.

Reklama

Sytuację zewnętrzną kraju utrudniało zaniechanie przez rząd spłaty długów przedwojennych. Państwa zachodnie zwlekały z pomocą gospodarczą, uzależniając ją od rozwoju stosunków wewnątrz kraju. Przedstawiciele władz rozwijali wszechstronną aktywność dyplomatyczną, by stworzyć jak najlepsze warunki dla przyszłych rokowań w sprawie traktatu pokojowego z Niemcami. Szybko jednak zaczęły ujawniać się różnice interesów pomiędzy państwami koalicji antyhitlerowskiej, tzn. Wielką Brytanią i USA a Związkiem Radzieckim.

Pojawiły się pierwsze symptomy zimnej wojny. Co prawda sam ów termin został sformułowany dopiero w kwietniu 1947 roku przez amerykańskiego polityka Bernarda Barucha. Spopularyzował go wówczas Walter Lippman, rozumiejąc przezeń stan wrogości, rywalizacji i walki miedzy państwami zachodnimi a Związkiem Radzieckim. Ale początek zimnej wojny wiąże się z wystąpieniem Winstona Churchilla w marcu 1946 roku na uniwersytecie w Fulton w USA podczas uroczystości nadania mu tytułu doktora honoris causa.

Były brytyjski premier oskarżył niedawnego sojusznika wschodniego o prowadzenie polityki imperialistycznej i usiłował podważyć prawomocność postanowień poczdamskich w sprawie zachodnich granic Polski oraz potwierdził podział Europy na dwa odrębne bloki państw - zachodni i wschodni, rozdzielone "żelazną kurtyną". Dowodził bowiem, że od Szczecina nad Bałtykiem do Triestu nad Adriatykiem opuściła się żelazna kurtyna w poprzek kontynentu.

Poza tą linią znajdują się wszystkie stolice byłych państw środkowej i wschodniej Europy: Warszawa, Berlin, Praga, Wiedeń, Budapeszt, Belgrad, Bukareszt i Sofia -" wszystkie te sławne miasta i zamieszkująca wokół nich ludność leżą, że się tak wyrażę, w sferze sowieckiej i wszystkie, w takiej czy innej formie, podlegają nie tylko wpływom sowieckim, ale kontroli Moskwy w bardzo wysokim, niekiedy rosnącym stopniu". Następnie wzywał władze amerykańskie do przeciwdziałania rozszerzaniu wpływów radzieckich i komunizmu w świecie.

W miesiąc po mowie Churchilla sekretarz stanu USA, James Byrnes ogłosił propozycje czterostronnego układu w sprawie Niemiec, zmierzające do złagodzenia okupacji. W związku z narastającymi trudnościami zwołania konferencji pokojowej oraz wzmagającymi się wpływami ruchu komunistycznego w Europie Wschodniej, USA postanowiły wzmocnić gospodarczo Niemcy i wykorzystać je w swojej polityce powstrzymywania wpływów ZSRR. We wrześniu 1946 roku Byrnes już otwarcie zanegował na spotkaniu z oficerami amerykańskimi i politykami niemieckimi w Stuttgarcie postanowienia poczdamskie w sprawie Niemiec i zapowiedział złagodzenie okupacji w strefach zachodnich.

Jego wystąpienie, podobnie jak wcześniejsze Churchilla, umiejętnie wykorzystała w Polsce propaganda komunistyczna w walce z opozycją polityczną. Kształtowała jej obraz, szczególnie PSL i jej przywódcy Mikołajczyka, jako zwolenników amerykańskiej i brytyjskiej polityki, szkodliwej dla polskich interesów narodowych. Szczególnie wykorzystała to w kampanii wyborczej do Sejmu Ustawodawczego. Tym bardziej że politycy zachodni nie ograniczali się do słów. Już w styczniu 1947 roku połączono dwie strefy okupacyjne: brytyjską i amerykańską, i utworzono tzw. Bizonię, zakładając w najbliższych paru latach jej usamodzielnienie gospodarcze. W następnym roku dołączono do niej strefę francuską i tak powstała Trizonia.

Plan Marshalla

W miesiąc po zwołaniu Sejmu Ustawodawczego w Polsce prezydent USA, Harry Truman zapowiedział udzielenie pomocy gospodarczej i wojskowej krajom zagrożonym komunizmem. Jednakże zapowiadana od dawna pomoc z Zachodu nie nadchodziła do Polski. Za to pomocy takiej udzielił Związek Radziecki, przyznając ponad 28 mln dolarów pożyczki, nie ustępując jednak żądaniu Cyrankiewicza (podczas pierwszej jego wizyty rządowej w Moskwie w końcu lutego 1947 roku), by zmniejszyć dostawy do ZSRR polskiego węgla po obniżonych cenach - w ramach niekorzystnych umów zawartych dwa lata wcześniej. Władze radzieckie zgodziły się wówczas na przyspieszenie repatriacji Polaków z terenu Związku Radzieckiego.

Wreszcie w czerwcu 1947 roku Amerykanie sprecyzowali plan pomocy ekonomicznej dla wyniszczonej wojną Europy, przedstawił go nowy sekretarz stanu USA, George Marshall. W ramach jego realizacji również Polska miała otrzymać wydatną pomoc. Zaproszono rząd polski, podobnie zresztą jak i pozostałe kraje środkowoeuropejskie oraz wstępnie Związek Radziecki, na konferencję do Paryża. Władze polskie początkowo przychylnie przyjęły ów plan i postanowiły delegować swoich przedstawicieli na rozmowy paryskie. Jednakże w przeddzień konferencji pod naciskiem Moskwy rząd polski odmówił udziału w lipcowym spotkaniu w Paryżu, rezygnując w ten sposób z pomocy gospodarczej Zachodu.

Kwestia stosunku  do  planu  Marshalla ujawniła w pełni niesamodzielność polityki polskiej. Okazało się bowiem, że Polska nie może prowadzić własnej polityki zagranicznej i nie może w stosunkach międzynarodowych kierować się swoim interesem narodowym. O racji stanu Polski miał wyrokować Kreml, a jej polityka zagraniczna miała być tylko przedłużeniem polityki radzieckiej. W tej zaś interesie było konsolidowanie państw ze swojej strefy wpływów. Toteż odpowiedzią na proklamowanie przez zachód zimnej wojny było utworzenie jesienią 1947 Biura Informacyjnego Partii Komunistycznych i Robotniczych tzw.  Kominformu  na naradzie  w Szklarskiej  Porębie z udziałem przedstawicieli komunistów radzieckich, włoskich, francuskich, jugosłowiańskich, bułgarskich, czechosłowackich, rumuńskich, węgierskich i polskich.

Biuro to miało się stać narzędziem polityki radzieckiej wobec państw pozostających w orbicie wpływów Moskwy i czynnikiem ich integracji wokół ZSRR. Oznaczało to podporządkowanie partii komunistycznych państw satelickich ideologii i polityce Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików). Faktycznie stało się narzędziem sowietyzacji tych krajów poprzez narzucenie radzieckiego modelu państwa i społeczeństwa, a więc wprowadzenie systemu monopartyjnego i zapewnienie kierowniczej roli partii komunistycznej, dokonania wzorem radzieckim industrializacji kraju i kolektywizacji rolnictwa, umocnienie centralnego planowania, upowszechnienia stalinowskich wzorów kultury itp.

Wszystko to świadczyło o tym, że w Polsce nie będzie już miejsca na swoisty, odmienny od radzieckiego model rozwoju kraju, określany mianem polskiej drogi do socjalizmu, i że kończy się szybko okres przejściowy, poprzedzający proces unifikacji i sowietyzacji Polski. Przełomowe okazały się w kwietniu 1947 roku wspomniane już obrady plenum KC PPR. Komuniści, ogłaszając bowiem wyniki wyborów parlamentarnych za wyraz poparcia ich programu polityki polskiej i legitymizacji ich władzy, przystąpili do przyspieszenia przemian ustrojowych, choć nadal jeszcze według - jak deklarowali - koncepcji polskiej drogi do socjalizmu, ale już wówczas zapowiadali unifikację ruchu robotniczego poprzez zjednoczenie PPR i PPS.

Oznaczało to tworzenie systemu monopartyjnego i monopolizację władzy przez jedną opcję polityczną. Tym bardziej że komuniści po wyborach parlamentarnych przyspieszyli wyraźnie gruntowną przebudowę polskiej sceny politycznej. Na owym kwietniowym plenum KC PPR wcale nie zapowiedziano, jak zaraz po wyborach rozważano, złagodzenia polityki represyjnej i ograniczenia roli aparatu bezpieczeństwa publicznego. Wręcz przeciwnie - postanowiono nadal kontynuować zaostrzony kurs polityczny. Choć w wyniku powyborczej amnestii politycznej i rozgromienia siłą podziemia zbrojnego wyraźnie osłabł ruch oporu i zanikła działalność konspiracyjna, to uznano jednak, że w nowej sytuacji należy zlikwidować opozycję legalną skupioną wokół PSL i Stanisława Mikołajczyka, osłabić wpływy Kościoła katolickiego i ograniczyć znaczenie PPS poprzez jeszcze ściślejsze związanie jej z ruchem komunistycznym.

Z większych organizacji nielegalnych pozostało jedynie Zrzeszenie WiN, którego kolejne już czwarte kierownictwo aresztowano jesienią 1947 roku. W jego miejsce utworzono fikcyjną V Komendę WiN, co dało władzom bezpieczeństwa pełną kontrolę nad tą organizacją aż do czasu jej całkowitej likwidacji w 1952 roku. Przed przechwyceniem jej kierownictwa przez Urząd Bezpieczeństwa urządzono jeszcze w Krakowie proces karny działaczy WiN i PSL. Oskarżono 17 osób z komendantem Głównym WiN, płk. Franciszkiem Niepokólczyckim na czele, spośród których siedmiu stracono po zasądzeniu na karę śmierci. W trudnej sytuacji po wyborach znalazło się również PSL. Nasiliły się w nim tendencje rozłamowe i prokomunistyczne. Wzmożono represje wobec zwolenników Mikołajczyka. Doprowadzono do rozbicia Związku Młodzieży Wiejskiej RP "Wici" poprzez zainicjowanie akcji "demokratyzacji" w celu usunięcia z niego zwolenników PSL.

W samym Stronnictwie po przegranych wyborach uaktywniła się opozycja wobec Mikołajczyka. Przewodzili jej znani i zasłużeni ludowcy - Czesław Wycech i Józef Niećko. Zaraz po wyborach, na początku lutego 1947 roku, podczas obrad Rady Naczelnej PSL Wycech poddał ostrej krytyce politykę przywódcy ruchu ludowego. Przypomniał, że jesienią poprzedniego roku ostrzegał przed klęską polityczną ludowców, co po paru miesiącach się spełniło, "ponieważ w pełni stanęliśmy wobec katastrofy i bardzo ciężkiej sytuacji politycznej [...]. W porozumieniu politycznym mogliśmy otrzymać 120 posłów, pięć tek w rządzie, kilkunastu podsekretarzy, 70 - 80 starostów, kilku wojewodów, udział szerokiej masy urzędników w różnych resortach, mogliśmy przeprowadzić wybory samorządowe, uzyskać lub wydatnie  zwiększyć naszą reprezentację w samorządzie, związkach gospodarczych, uzyskać pomyślniejsze warunki pracy i rozwój naszych organizacji kulturalno-oświatowych. Wszystko to mogliśmy  osiągnąć,  zawierając porozumienie polityczne i wyborcze, na co godziła się druga strona w długich z nami pertraktacjach [...]. Dziś już widzimy, że popełniony został kardynalny błąd, który naród polski, jak i Stronnictwo, bardzo drogo kosztuje. Nasza błędna taktyka i niewłaściwy stosunek do rzeczywistości przyniosły nam klęskę".

Wprawdzie Mikołajczykowi udało się utrzymać jedność w partii i zachować jej kierownictwo, ale zwątpienie i chaos spowodowane klęską wyborczą wcale nie zanikały, wręcz przeciwnie narastały, wskutek czego ludowcy masowo opuszczali Stronnictwo. Oczywiście przyczyniła się do tego represyjna i destrukcyjna działalność władz bezpieczeństwa. Usunięci z PSL opozycjoniści z Niećką i Wycechem na czele założyli kolejną partię chłopską - PSL-Lewica.

Nie ustawały represje w stosunku do współpracowników Mikołajczyka. W kwietniu 1947 roku zorganizowano pokazowy proces karny m.in. zasłużonemu politykowi chłopskiemu, Kazimierzowi Bagińskiemu, za redagowanie legalnego zresztą czasopisma partyjnego, "Biuletynu PSL". Skazano go na 8 lat więzienia. W kilka miesięcy później proces taki wytoczono w Krakowie wybitnym działaczom PSL, m.in. redaktorowi "Piasta", Karolowi Buczkowi oraz  Stanisławowi  Mierzwie.  Oskarżono  ich o współpracę z WiN i skazano na wieloletnie więzienie. W tej sytuacji Mikołajczyk rozważał przejście do "spokojnej opozycji", a nawet rozwiązanie Stronnictwa. Miano nie oszczędzić również jego.

Planowano  pozbawić  go  mandatu poselskiego i postawić przed sądem pod zarzutem prowadzenia działalności antypaństwowej. W tej sytuacji Mikołajczyk obawiając się aresztowania potajemnie opuścił Polskę w końcu października 1947 roku Udał się do Wielkiej Brytanii. Wiele przesłanek wskazuje na to, że władze bezpieczeństwa o ucieczce wiedziały i wcale jej nie utrudniały, by w ten sposób pozbyć się niewygodnego polityka. Po jego ucieczce do Stronnictwa powrócili niedawni opozycjoniści z J. Niećką i Cz. Wycechem na czele i przejęli kierownictwo już dość uszczuplonego kadrowo PSL. Wkrótce dołączyła do niego część PSL "Nowe Wyzwolenie", które przeżywając kryzys powyborczy rozwiązało się.

W ten sposób pozostały na polskiej scenie politycznej dwie partie chłopskie: PSL i SL, pomiędzy którymi nie było już większych różnic ideowych i politycznych. Wiosną 1949 roku wystąpiły one z inicjatywą połączenia się, dokonując rozrachunku z przeszłością, szczególnie z ideologią agraryzmu oraz polityką PSL Stanisława Mikołajczyka. Przeprowadzono weryfikację członków obu partii, usuwając z nich osoby niewygodne i krytycznie usposobione do przemian ustrojowych i polityki komunistycznej. Wyraźną przewagę liczbową miało SL (310 121 członków) nad PSL (44 665 członków). Lecz do powstałej jesienią nowej partii chłopskiej - Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego weszło 256 tys. członków ze SL oraz 26 tys. z PSL. Na czele tej partii stanęli Józef Niećko i Władysław Kowalski. Uznała ona kierowniczą rolę komunistów i zgodziła się na ograniczenie swojej działalności do środowiska wiejskiego. W ten sposób zlikwidowano wielki ruch ludowy oparty na ideologii agraryzmu.



Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 2000


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy