PPR: Sojusz z ZSRR polską racją stanu
Komuniści przed 1944 rokiem przeszli znaczną ewolucję poglądów w kwestii narodowej i niepodległości, lecz nadal nie przywiązywali do niej zasadniczego znaczenia. Wynikało to z przesłanek doktrynalnych komunizmu.
Komuniści polscy podporządkowywali zawsze sprawy narodowe innym wartościom ideologicznym, a takiej wartości ideologicznej w okresie powojennym upatrywali nadal w ZSRR jako pierwszej, choć być może nie doskonałej, realizacji socjalistycznej wizji. Pojawiające się zaś różnice i sprzeczne interesy w stosunkach polsko-radzieckich miały mieć drugorzędne znaczenie i ustępować wobec wspólnoty dążeń ideologicznych i politycznych.
Nic też dziwnego, że według PPR i części sprzymierzeńców z koncesjonowanej PPS sojusz polsko-radziecki miał być sojuszem o charakterze ideologicznym, w niczym nie naruszającym suwerenności narodowo-państwowej Polaków, ponieważ nie ma sprzeczności interesów polsko-radzieckich. Wręcz przeciwnie - są one zbieżne w sferze międzynarodowej (m.in. obrona przed rewanżyzmem niemieckim), gospodarczej (komplementarny charakter ekonomik obu krajów), społecznej (wspólnota ustrojowa) i kulturalnej (wspólne dziedzictwo obyczajowo-plemienne).
W uzasadnieniu sojuszu polsko-radzieckiego jako gwarancji bezpieczeństwa Polski podnoszono jednak głównie sprawy związane z położeniem geopolitycznym Polski, współdziałanie polsko-radzieckie podczas wojny, rolę ZSRR w odzyskaniu ziem zachodnich i północnych, pomoc ekonomiczną i wojskową udzielaną Polsce oraz ideę solidarności słowiańskiej. Ten ostatni argument rozwijali przede wszystkim komuniści, zwracając uwagę na konieczność powstania antyniemieckiego bloku słowiańskiego pod przewodnictwem ZSRR.
Jednakże idea tego bloku szybko, bo już na przełomie 1947/48 roku, została zastąpiona - zgodnie z wymogami radzieckiej racji stanu - koncepcją "wspólnoty państw socjalistycznych" ("wspólnoty socjalistycznej"). Toteż komuniści negowali wszelkie propozycje zjednoczenia Europy ze względu na wzmocnienie sił kapitalistycznych i restaurację starego porządku w środkowo-południowej części kontynentu.
Komuniści wykazywali zgodność przymierza polsko-radzieckiego z polską racją stanu. Miał on zadość czynić aspiracjom niepodległościowym Polaków i stwarzać warunki - których nam wcześniej historia szczędziła - do pokojowego rozwoju i osiągnięcia dobrobytu i postępu na nieosiągalną dotąd skalę. Wszelkie zaś opinie o ograniczeniu suwerenności państwowej i uzależnieniu Polski od ZSRR traktowali jako wymysły wrogiej propagandy. Ostro zwalczali koncepcję zakładającą zmianę położenia Polski, bo ich realizacja prowadziłaby do utraty niepodległości i uzależnienia od państw kapitalistycznych.
Czołowy polityk komunistyczny Jakub Berman mobilizował na I zjeździe PPR w grudniu 1945 roku opinię komunistyczną: "Mówią wam: PPR - to kołchozy, PPR - to siedemnasta republika. Odpowiedzcie im z całą siłą i przekonaniem - to kłamstwo! PPR - to ziemia dla chłopów. PPR - to unarodowienie przemysłu. PPR - to systematyczny wzrost dobrobytu. PPR - to poszanowanie inicjatywy prywatnej".
Często komuniści polemizowali również z socjalistami z koncesjonowanej PPS. Część ich bowiem, choć nie negowała sojuszu polsko-radzieckiego, to jednak domagała się oparcia go na zasadach partnerstwa i sugerowała potrzebę stworzenia mu przeciwwagi poprzez rozwijanie współpracy z zachodnimi krajami demokratycznymi. Określała swoją partię jako organizację niepodległościową, silnie ugruntowaną w tradycji narodowej. Nie unikała także głoszenia poglądów o federacji europejskiej i ogólnoświatowej. PPS pragnęła odegrać pośrednią i mediacyjną rolę pomiędzy socjaldemokratyzmem a komunizmem.
Aspiracje niepodległościowe i dążenie do umocnienia suwerenności narodowo-państwowej wyrażał jej wybitny ideolog, Julian Hochfeld, który w przedstawionym delegatom XXVII Kongresu PPS (grudnia 1947 roku) Projekcie tez do programu stwierdzał, że PPS jest partią robotniczą i ludową partią niepodległości i socjalizmu. Te dwie zasady, leżące u podstaw polskiego ruchu socjalistycznego i u kolebki PPS, stały się własnością całego polskiego ruchu robotniczego, a do pewnego stopnia także całej polskiej demokracji ludowej. Nie ma pełnej niepodległości i prawdziwego socjalizmu bez niepodległości. Stojąc na straży niepodległości i walcząc o socjalizm, PPS dąży do związków wolnych ludów, do wolnej rzeczpospolitej socjalistycznej w Socjalistycznych Stanach Europy (Świata).
Zbieżne natomiast z PPR było stanowisko wszystkich socjalistów w kwestii niemieckiej, postulujące m.in. denazyfikację życia społeczno-politycznego i wspieranie tendencji demokratycznych w Niemczech, by nawiązać w przyszłości współpracę polsko-niemiecką, oraz w sprawie stosunków polsko-czechosłowackich. W tej ostatniej kwestii partie robotnicze wypowiadały się za pokojowym rozwiązaniem konfliktu granicznego i rozwijaniem wszechstronnej współpracy miedzy obu krajami. Obie partie uznawały też sprawę granicy polsko-radzieckiej za definitywnie rozstrzygniętą.
Po powstaniu TRJN partie obozu rządzącego szybko umacniały swoje wpływy w społeczeństwie. Odbudowywano życie polityczne kraju. Główna siła polityczna tego obozu - PPR - liczyła wówczas 190 tys. członków, pozostałe zaś partie odpowiednio: koncesjonowana PPS - 170 tys., SL - 200 tys. i SD - 50 tys. Każda z tych partii dysponowała już silnymi organizacjami młodzieżowymi: Związek Walki Młodych liczył 100 tys. członków, Organizacja Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego - 40 tys., Związek Młodzieży Wiejskiej "Wici" - 200 tys., a kilkanaście tysięcy członków powstały w lecie 1945 roku Związek Młodzieży Demokratycznej. Szybko odradzał się ruch zawodowy, zrzeszając wówczas 700 tys. członków.
Poważne zmiany nastąpiły w ruchu ludowym z chwilą przybycia do Warszawy Mikołajczyka i przejęcia funkcji wicepremiera oraz ministra rolnictwa i reform rolnych w TRJN. Zaczęło tracić na znaczeniu prokomunistyczne SL, którego zwolennicy masowo przechodzili do dawnego konspiracyjnego SL "Roch". W tej sytuacji jego kierownictwo z Mikołajczykiem na czele, by się odróżnić od swojego prokomunistycznego konkurenta, przyjęło z początkiem lipca 1945 roku nazwę Polskie Stronnictwo Ludowe. Liczyło ono w kilka miesięcy później już 200 tys. członków. Ujawnione w połowie września tego roku Stronnictwo Pracy osiągnęło wkrótce 100 tys. członków. Obie te partie od początku swej działalności pozostawały w opozycji wobec obozu rządzącego.
Zdecydowana większość społeczeństwa, umęczonego wojną i niepewnością jutra, powstanie TRJN przyjęła z wielką ulgą. Wiązała z nim nadzieję na odbudowę życia narodowego i stabilizację sytuacji politycznej. Nawet najwięksi sceptycy sądzili, że rozwój kraju będzie podążał inną, bardziej cywilizowaną drogą niż u wschodniego protektora. Manifestowano różne postawy w stosunku do otaczającej rzeczywistości: od akceptacji tej rzeczywistości - motywowanej ideologicznie względnie pragmatycznie lub nawet konformistycznie - poprzez obojętność i apatię, aż po bunt i opór.
Nie sposób nie przyznać racji wypowiadanym współcześnie sądom, że przeważały postawy pragmatyczne, bo jak uzasadniał po latach (w roku 2000) w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Andrzej Wajda: "To nie PRL tworzył te możliwości, to myśmy je tworzyli. Nie można było pozostawić tego kraju w ruinach. To było nasze życie i drugiego nie mieliśmy. Zrozumieliśmy, że nie mamy szansy na żadne zmiany, że Zachód nie stworzy nam innej sytuacji, a o trzeciej wojnie nikt nie chciał słyszeć [...]. Dzisiaj łatwo pytać, czy PRL było moim polskim państwem. Ale jakie było inne. Mieliśmy wprawdzie rząd w Londynie, ale przecież nie mógł mi on zastąpić rządu w Polsce. Radość z przetrwania okupacyjnej nocy i wyzbycia się strachu spowodowanego ciągłym zagrożeniem życia przesłaniały codzienne kłopoty i rodzące się nowe zagrożenia. Tym bardziej że ogólnonarodowemu dążeniu do odbudowy kraju z wojennych ruin wychodziły naprzeciw zapowiedzi obozu rządzącego przeprowadzenia wielkich reform społecznych, awansu warstw plebejskich, modernizacji i unowocześnienia kraju, upowszechnienia kultury itp. Dla wielu komunizm jawił się jako właściwa droga wyprowadzenia społeczeństwa i jednostki z kryzysu dawnego burżuazyjnego świata, wyniszczonego jeszcze przez właściwą faszyzmowi barbaryzację kultury ludzkiej. Dlatego nie można nie dostrzec słuszności słów Jerzego Markuszewskiego, wypowiedzianych podczas jubileuszu 70-lecia jego urodzin, że Polacy generalnie akceptowali nowy ustrój. Tylko drobna część społeczeństwa tkwiła w oporze [...]. Generalnie podobała mi się nowa rzeczywistość, bliskie mi były idee socjalistyczne. Cieszyłem się, że zbudowano Trasę W-Z, i bardzo przeżywałem odbudowę Starego Miasta. Nie miałem uczucia, że żyję w zniewoleniu. Tym bardziej że unikano wówczas wszystkiego, co mogło się kojarzyć z podporządkowaniem kraju Moskwie, z sowietyzacją Polski i budową komunizmu. W samej nawet propagandzie starannie pomijano określenia typu: komunizm, rewolucja, dyktatura proletariatu itp. Powszechnie mówiono o polskiej drodze do socjalizmu, demokracji ludowej, pluralizmie światopoglądowym i politycznym".
Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 2000