Rola i znaczenie Kościoła w Polsce w latach zimnej wojny
Po rozbiciu opozycji antykomunistycznej jedynie Kościół katolicki cieszył się niezależnością i nadal rozwijał szeroką działalność duszpasterską i społeczną. Oddziaływał na znaczną część społeczeństwa, podtrzymując ją w oporze i sprzeciwie wobec władzy. Pragnął także bezpośrednio oddziaływać na najważniejsze kwestie polityczne.
Zaraz po wyborach parlamentarnych sekretarz episkopatu, ks. biskup Zygmunt Choromański złożył premierowi Cyrankiewiczowi memoriał biskupów polskich w sprawie postulatów konstytucyjnych, w którym domagano się budowy w Polsce państwa opartego na zasadach chrześcijańskich, ponieważ - jak dowodzono -"następstwem wiary w Boga jest uznanie jego woli, czyli praw bożych w świecie. Jedne z tych praw są wyryte przez Stwórcę w duszy ludzkiej i mogą być dostrzeżone rozumem: nazywamy je moralnym prawem naturalnym. Inne oznajmił Bóg ludzkości bezpośrednio: określamy je jako moralne prawo objawione lub pozytywne. Jedno i drugie prawo obowiązuje także państwo, które nie jest arbitrem moralności ani wyłącznym źródłem prawa, ani celem samo przez się, lecz częścią ładu moralnego, ustanowionego przez Stwórcę dla dobra ludzkości. Boże prawo moralne jest wprawdzie ograniczeniem zakresu władzy państwowej, ale ograniczenie to nie jest ani ujmą, ani przeszkodą, lecz raczej moralną podbudową i zabezpieczeniem autorytetu państwowego. W pojęciu chrześcijańskim Konstytucja czerpie swą potęgę głównie z ugruntowania się na woli bożej, jako na praźródle władzy!"
Twórcy przyszłej konstytucji stalinowskiej wcale nie zamierzali uwzględniać zgłoszonych propozycji nie tylko ze względu na to, że były one sprzeczne z realizowanym modelem ustroju państwa, bo sankcjonowały własność prywatną, wolności i swobody obywatelskie, nadrzędną rolę Kościoła w państwie itp., lecz również przez to, że władze komunistyczne nie uznawały żadnego kompromisu i nie zamierzały nadal tolerować niezależności Kościoła. Starano się na wszelkie sposoby ograniczyć jego wpływy w społeczeństwie.
Zapowiedzią zwrotu w polityce władz wobec Kościoła było wspomniane już kwietniowe (1947 roku) plenum KC PPR. Stanowisko kierownictwa partyjnego przedstawiła płk Julia Brystygierowa, dyrektor Departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, zajmującego się sprawami wyznaniowymi. Oskarżyła ona Kościół o prowadzenie działalności antykomunistycznej. Tłumaczyła uczestnikom tego gremium partyjnego, że "episkopat nie tylko przez kler, ambony i szkoły oddziałuje, ale kładzie duży nacisk na aktywizację kleru w kierunku działalności politycznej i społecznej. Jest to związane z taktyką całego obozu reakcji, który stara się oddziaływać coraz bardziej na masowym gruncie. Kler tworzy coraz więcej organizacji parapolitycznych, społecznych, potężny instrument oddziaływania na masy.
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży bardzo się zaktywizowało, odbyło się ostatnio szereg zjazdów. Episkopat udzielił organizacji Caritas uprawnień Akcji Katolickiej. Kler oddziałuje drogą masowych imprez, zlotów (ingres biskupa w Łodzi, zjazd w Gnieźnie), dążenie episkopatu do stworzenia partii katolickiej na miejsce PSL (list przedwyborczy episkopatu). Są lansowane próby stworzenia Katolickiego Stronnictwa Ludowego razem z Mikołajczykiem przy bloku stronnictw katolickich, endeckich i ludowców. Tendencja ta jest coraz wyraźniejsza".
W kilka miesięcy później zaczęto realizować plan walki z Kościołem katolickim. Przede wszystkim likwidowano wszelkie próby odbudowy ruchu chrześcijańskiej demokracji oraz rozbijano istniejące organizacje katolickie, np. pod pretekstem działalności szpiegowskiej aresztowano założycieli Chrześcijańskiego Stronnictwa Społecznego z Wiesławem Chrzanowskim na czele. We wrześniu 1948 roku zakazano wydawania "Tygodnika Warszawskiego". Prowadzono niewybredną kampanię oszczerstw i pomówień wobec papieża Piusa XII i Watykanu z powodu wystosowanego na początku tego roku listu do biskupów niemieckich, w którym papież nawoływał do przebaczenia Niemcom i udzielenia im pomocy oraz potępiał ich przesiedlenia. Władze wspierały za to grupę "Dziś i Jutro", udzielając jej wydatnej pomocy finansowej i propagandowej.
W samym Kościele katolickim zaszły wkrótce istotne zmiany. Jesienią 1948 roku zmarł kardynał August Hlond. Na jego miejsce, czyli arcybiskupa gnieźnieńsko-warszawskiego i prymasa Polski, papież powołał biskupa lubelskiego, ks. dra Stefana Wyszyńskiego. Na konfrontację władz komunistycznych z Kościołem czas miał jeszcze nadejść.
Porozumienie z Kościołem - pozorna kapitulacja
Rozwijanie oświaty, kultury i sportu wychodziło naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa. Toteż u wielu budziło uznanie dla komunistów i legitymizowało w jakimś sensie ich rządy totalitarne. Komuniści jednak nie ustawali w dążeniu do całkowitego opanowania społeczeństwa i ustanowienia swojego rządu dusz. Po rozgromieniu opozycji jedyną jeszcze przeszkodę stanowił Kościół katolicki. Początkowo komuniści starali się nie zaostrzać stosunków państwowo-kościelnych, choć systematycznie rozwijali prymitywną propagandę antyreligijną i antykościelną. Dopiero u schyłku lat czterdziestych zaczęli wyraźnie przeć do rozgrywki i podporządkowania sobie Kościoła.
Przywódcy komunistyczni zdawali sobie sprawę, że nie jest możliwe całkowite zlaicyzowanie i ateizacja społeczeństwa polskiego, przynajmniej w jakimś przewidywalnym czasie. Toteż nie mogli zakładać likwidacji Kościoła, wystarczyło go ubezwłasnowolnić. Najpierw więc trzeba było spacyfikować środowiska niezależne, związane z Kościołem, włącznie z krakowskim "Tygodnikiem Powszechnym", silnie nadzorowanym już przez cenzurę. Przystąpiono więc do ograniczenia roli Kościoła między innymi likwidując znaczną część szkolnictwa katolickiego, upaństwawiając kościelne szpitale, inspirując ruch "księży patriotów", wprowadzając zarząd nad Caritasem, wspierając PAX itp. W końcu doprowadzono, w lutym 1950 roku, do podpisania porozumienia kościelno-rządowego.
Istota tego porozumienia sprowadzała się do zagwarantowania przez władze komunistyczne wolności religijnej i swobody działalności charytatywnej i oświatowej Kościoła, w zamian za co Kościół miał wspierać dalszy proces komunizacji Polski. Konkretnie Kościół deklarował uznanie ówczesnej polskiej racji stanu, potępienie wystąpień antyreżimowych, nawoływanie wiernych do poszanowania władzy itp. W szóstym punkcie porozumienia zobowiązywał się, że Episkopat wyjaśni duchowieństwu, aby nie sprzeciwiało się rozbudowie spółdzielczości na wsi, a w ósmym, że zwalczać będzie zbrodniczą działalność band podziemia oraz będzie piętnował i karał konsekwencjami kanonicznymi duchownych winnych udziału w jakiejkolwiek akcji podziemnej i antypaństwowej.
Przed podpisaniem tego porozumienia przez prymasa Stefana Wyszyńskiego odbyła się konferencja Episkopatu w Krakowie. Poparła ona projekt porozumienia, czemu miał się sprzeciwiać kardynał Adam Sapieha, który na wieść o jego podpisaniu popadł w chorobę. Wielu ono szokowało. Zaskoczyło Watykan, bo było pierwszym porozumieniem Kościoła z władzami komunistycznymi w ówczesnym świecie.
Nie są do końca znane motywy postawy prymasa Wyszyńskiego. Można przypuszczać, że wynikały one z oceny sytuacji, a mianowicie z przekonania, że komunizm nie jest jakimś epizodem i że trzeba z nim odpowiednio ułożyć stosunki. Niebagatelne znaczenie miały dokonujące się przemiany społeczne, pod wrażeniem których pozostawała znaczna część starszego pokolenia, krytycznie osądzająca czasy przedwojenne. Sam prymas w późniejszych Zapiskach więziennych tłumaczył: Byłem od początku i jestem nadal tego zdania, że Polska, a z nią i Kościół święty, zbyt wiele utraciła krwi w czasie okupacji hitlerowskiej, by mogła sobie obecnie pozwolić na dalszy upływ tej krwi [...]. Mogliśmy nie ufać; Rząd dotychczasowymi wyczynami swoimi wobec Kościoła upoważniał do tej nieufności [...]. Doświadczenie jednak pouczało, że Kościół nigdy nie mówił "nie" tam, gdzie można było dojść do pokoju i zgody. Wszak po najcięższych prześladowaniach we Francji, w Niemczech bismarckowskich, w Meksyku, w Hiszpanii - dochodziło do zawieszenia broni.
Rozprawa z Kościołem
Porozumienie nie zapobiegło jednak coraz ostrzejszej walce z Kościołem. Zaraz po jego podpisaniu wprowadzono nadzór nad seminariami duchownymi i wydziałami teologicznymi i utworzono Urząd do Spraw Wyznań z całą siecią jego terenowych instancji - w celu kontrolowania i zwalczania środkami administracyjnymi Kościoła. Zakazano wówczas również działalności w Polsce Stowarzyszeniu Świadków Jehowy, posądzając ich o działalność szpiegowską na rzecz wywiadu amerykańskiego. Przystąpiono do systematycznego rugowania religii i Kościoła katolickiego z życia publicznego, przede wszystkim ze szkolnictwa, wojska i instytucji publicznych.
Włączano Kościół do różnych propagandowych kampanii, np. zbierania podpisów pod Apelem Pokoju, proklamowanym na posiedzeniu Stałego Komitetu Światowego Kongresu Obrońców Pokoju w Sztokholmie w 1950 roku, czy też do akcji poparcia dla Narodowej Pożyczki Rozwoju Polski. Jednocześnie usuwano administratorów kościelnych w wielu miejscowościach, między innymi ordynariuszy w diecezji śląskiej, krakowskiej i kieleckiej, a także administratorów apostolskich na ziemiach zachodnich i północnych. Wielu księżom wytaczano procesy karne pod absurdalnymi zarzutami handlu walutami, prowadzenia działalności szpiegowskiej itp. Skazano biskupa kieleckiego, Czesława Kaczmarka, na 12 lat wiezienia za kolaborację z okupantem niemieckim. W ten sposób starano się zniszczyć Kościół i ograniczyć jego wpływy w społeczeństwie.
Prymas Wyszyński godził się na to, lecz tylko do pewnego czasu. Jeszcze w lutym 1953 roku wydał instrukcję dla duchowieństwa, w której ostrzegał, by kapłani nie angażowali się w jakąkolwiek akcję przeciwną interesom Państwa i Narodu, i by nie podejmowali działalności o charakterze nielegalnej pracy podziemnej, konspiracyjnej przeciwko władzom państwowym, Rządowi i obecnej rzeczywistości. W tym samym jednak dniu Rada Państwa ogłosiła dekret o obsadzie stanowisk kościelnych, uzależniając mianowanie administratorów kościelnych od decyzji urzędów ds. wyznań.
Naruszało to autonomię Episkopatu i Stolicy Apostolskiej, bo pozbawiało biskupów realnej władzy w ich sferze działania. W tej sytuacji Episkopat wyraził zdecydowany sprzeciw. W przesłanym w trzy miesiące później do premiera rządu (i przekazanym parafiom) obszernym memoriale podano liczne przykłady łamania przez władze komunistyczne porozumienia z 1950 roku. Oświadczano w nim, że lepiej nie obsadzać w ogóle stanowisk kościelnych, jeśliby mieli je sprawować ludzie niewłaściwi i niegodni, ponieważ - podkreślano - "rzeczy Bożych na ołtarzach Cezara składać nam nie wolno. Non posumus!"
Najostrzej, jak mógł, protestował prymas Wyszyński. Protestował przeciwko skazaniu biskupa Kaczmarka. Aresztowano go 25 września 1953 roku, nazajutrz po wysłaniu listu protestacyjnego do władz. W trzy dni później Episkopat złożył wiernopoddańczą deklarację, podporządkowując się władzy państwowej. Przewodniczącym Episkopatu został bp Michał Klepacz z Łodzi. W grudniu 1953 roku sekretarz Episkopatu, bp Zygmunt Choromański złożył w imieniu biskupów polskich w obecności wicepremiera Józefa Cyrankiewicza ślubowanie na wierność PRL. Ślubowaniem naszym - oświadczał - podkreślamy, że Polska Rzeczpospolita Ludowa w swym nieustannym dążeniu do spotęgowania sił naszej Ojczyzny, do rozwoju gospodarki i kultury, do podniesienia dobrobytu naszego narodu - spotka się zawsze z pełnym i gorącym poparciem Episkopatu [...]. Duchowieństwo katolickie widzi swą misję i obowiązek patriotyczny w uczestniczeniu w zbiorowym wysiłku całego narodu dla podniesienia powszechnego dobrobytu, bezpieczeństwa kraju i świetności naszej Ojczyzny, co zarazem jest gwarancją odrzucenia wszelkich prób wykorzystywania uczuć religijnych dla celów antypolskich. Po tej kapitulacji Episkopatu Kościół zamilkł, lecz nie na długo.
Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 2000