Syrena bije rekordy wytrzymałości. Awaria goni awarię

55 lat temu, a dokładnie w piątek 13 listopada 1959 roku, o godzinie 22.00, na fabrycznym torze rozpoczęto jazdę wytrzymałościową samochodu marki FSO Syrena. Auto prowadzili na zmianę Marek Wachowski i Andrzej Zieliński. Jak podawał oficjalny komunikat: "Po 65 godzinach jazdy Syrena przebyła dystans 5000 km z przeciętną szybkością 76,5 km/h". Przy okazji ustalono kilkanaście innych rekordów Polski, zgodnych z regulaminem FIA (Federation Internationale de I’Automobile)".

Do czasu podjęcia wspomnianej próby, syreny były od 1,5 roku produkowane seryjnie w Fabryce Samochodów Osobowych na warszawskim Żeraniu, a kilka tysięcy egzemplarzy tego auta trafiło już do prywatnych odbiorców w całej Polsce.   

Bohaterami tego wyczynu, oprócz kierowców, byli główni mechanicy i organizatorzy zaplecza: Leszek Kulczycki i Ryszard Zgoda. Dziś spośród nich żyje jeszcze tylko jeden z kierowców. 

Abstrahując od ocen technicznych i konstrukcyjnych samochodu FSO Syrena, należy uczciwie powiedzieć, że był on ważnym etapem naszej historii. Jego znaczącą rolę bardziej lokowałbym w historii społecznej niż motoryzacyjnej. Dla wielu był to pierwszy własny samochód, pojazd, który otworzył przed nimi świat i nowe możliwości. Przedmiot zapewniający pewnego rodzaju awans społeczny, specyficzny na ówczesne czasy. Wspaniała metalowa skrzynka integrująca rodzinę podczas wspólnych wycieczek. 

Reklama

Może były to biedne czasy, może samochód był bardzo awaryjny i pozostawiał wiele do życzenia - ale (!) jego właściciele byli wówczas młodzi, silni, prężni, radośni, piękni i pełni życia. Dziś właśnie te aspekty wspomnień wpływają na subiektywne oceny i ogromną powszechną gloryfikację samochodu Syrena, który konstrukcyjnie był przeciętny.

Trzeba jednak zaznaczyć, że główne problemy w codziennej eksploatacji Syreny nie wynikały z jej konstrukcji. Ta, w założeniach, mieściła się w standardach owych lat. Sednem problemu były katastrofalnie niskiej jakości części, z których była budowana Syrena. 

Wróćmy jednak do omawianego wyczynu. Wciągu 65 godzin trwania próby, 11 godzin stracono na naprawy. Ilość defektów, na przestrzeni przebytych zaledwie 5000 km, była raczej spora, m.in.: wymieniono 6 prądnic, sporo elementów układu paliwowego oraz kilka kompletów opon.

Owe wspomniane na początku dodatkowe rekordy Polski to m.in.: 50 km ze średnią prędkością 83,36 km/h; 100 km - 85,87 km/h; 200 km - 67,61 km/h, 500 km - 74,39 km/h; 1000 km - 82,26 km/h; 2000 km - 69,77 km/h oraz 1 godzina - przejechane 85,5 km; 3 godziny - 201,58 km, 6 godzin - 453,75 km; 12 godzin - 985 km, 24 godziny - 1656,67 km.             

W późniejszych latach nikt nie podjął się poprawienia wyniku z 1959 roku kolejnymi modelami Syreny. Aczkolwiek miały miejsce inne spektakularne wyczyny - popularna Syrenka pojechała na trudny rajd Adriatyki i sławny rajd Monte Carlo, pojawiała się licznie na krajowych trasach rajdów i wyścigów samochodowych. Stała się również głównym, choć nieco groteskowym, bohaterem filmu w doborowej obsadzie aktorskiej pt. "Kochajmy Syrenki". 

Tomasz Szczerbicki

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Syrena
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy