Szukają ciał ofiar obławy augustowskiej
Czy zamordowani podczas obławy augustowskiej zostali pochowani w pasie granicznym pomiędzy Polską, Białorusią i Litwą? Jak informuje "Rzeczpospolita", sprawdzają to śledczy.
Przypomnijmy, że obława augustowska, nazywana przez historyków małym Katyniem, to największa niewyjaśniona zbrodnia na Polakach po II wojnie światowej.
Od 10 do 25 lipca 1945 r. na terenie Suwalszczyzny wojska NKWD oraz 1. Pułku Praskiego WP zorganizowały zakrojoną na wielką skalę obławę przeciwko żołnierzom podziemia. W nieznanym kierunku wywieziono ok. 600 osób (mieszkańców okolic Augustowa). Z materiałów IPN wynika, że zostali oni zamordowani.
Pod koniec listopada br. prokuratorzy z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku dokonają rekonesansu miejsca, gdzie mogą spoczywać ofiary obławy augustowskiej - czytamy w "Rzeczpospolitej".
"Sprawdzimy, czy przy drodze z Gib do granicy z Białorusią znajdują się jamy czy rowy, w których mogą być złożone szczątki. W skład zespołu wejdzie też archeolog" - mówi "Rzeczpospolitej" Janusz Romańczuk, szef pionu śledczego w białostockim IPN.
W ten sposób sprawdzona zostanie hipoteza, według której część osób aresztowanych i zabitych przez sowieckie służby specjalne została pochowana w pobliżu lub w pasie granicznym polsko-białoruskim, nieopodal granicy z Litwą.
Na fakt, że miejsce egzekucji może znajdować się niedaleko Gib wskazują zeznania świadków z lat 40. Zatrzymani w obławie augustowskiej byli wywożeni ze znajdującego się tam obozu filtracyjnego w nieznanym kierunku. Puste samochody miały wracać nawet po 45 minutach, czasami po dwóch godzinach.
Partyzanci, którzy walczyli z Sowietami nad jeziorem Brożane zeznali, że widzieli rozjeżdżoną ciężarówkami drogę prowadzącą właśnie do Kalet. Z Gib do Kalet jest ok. 20 km, to tereny leśne.
Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że pracownicy Instytutu przeprowadzili już rekonesans tego terenu od strony białoruskiej. Nie natrafili jednak na ślady potwierdzające dokonanie tam zbrodni.
Wkrótce zajmą się analizą zdjęć lotniczych okolic Augustowa, które znajdowały się w zasobach Centralnego Archiwum Wojskowego w Rembertowie. To fotografie z lat 60. i 80. minionego stulecia, które być może wskażą miejsca masowego pochówku.
W śledztwie nie pomagają Rosja i Białoruś. Strona rosyjska stwierdziła, że pomoc prawna w tej sprawie "nie wydaje się możliwa". Białoruś odpowiedziała, że taka pomoc byłaby sprzeczna z prawem białoruskim - informuje "Rzeczpospolita".