Spektakularne odkrycie w Świętokrzyskiem. Tysiącletni skarb ukryty pod placem zabaw

Archeolodzy z Uniwersytetu Jagiellońskiego mówią o “spektakularnym odkryciu”, którego dokonali w Kazimierzy Wielkiej w województwie świętokrzyskim. W centrum miasta, pod placem zabaw tysiące lat spędził artefakt, który może wnieść wiele do wiedzy o rzemiośle Imperium Rzymskiego. Odkryto też tajemnicze groby, nietypowe dla dominującej tutaj kultury przeworskiej.

Odkrycie w Kazimierzy Wielkiej. Standardowa procedura i setki artefaktów

Zaczęło się niepozornie. W 2022 roku firma archeologiczna prowadzona przez Marcina Przybyłę otrzymała zlecenie zbadania gruntu pod budową budynku mieszkalnego w centrum miasta. Badania musiały zostać wykonane, gdyż nieopodal znajduje się kurhan pradziejowy. Archeolog we współpracy z pracownikami z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego zbadali teren:

"Nie mieliśmy nadziei, że znajdziemy tam coś ciekawego, gdyż jest to środek miasta, natomiast okazało się, że jest to bardzo bogate stanowisko" — mówi Interii, dr Joanna Zagórska-Telega.

Stanowisko, które nie budziło wielkich nadziei, okazało się skarbnicą artefaktów i ciekawych odkryć, toteż archeolodzy w kolejnym sezonie postanowili przeprowadzić wykopaliska na sąsiednich działkach. Teren, na którym prowadzą badania krakowscy naukowcy, jest mocno zabudowany, w tym roku konieczne było rozebranie placu zabaw, pod którym odkryto archeologiczny skarb.

Reklama

Zobacz również: Niezwykłe odkrycia w „polskich Mykenach”. Będzie je można zwiedzić

Skarb z Imperium Rzymskiego

Podczas trwających trzy sezony wykopalisk archeolodzy odkryli 160 obiektów związanych z osadnictwem neolitycznym i wczesną epoką brązu. Jednak największe emocje wzbudziło naczynie wykonane ze stopów miedzi (situli) z ozdobnymi uchwytami w kształcie delfinów. Kunsztowny artefakt pochodzi z Imperium Rzymskiego — dla archeologów jest prawdziwym skarbem.

"Mówimy o spektakularnym odkryciu, bo jest to jedno z nielicznych znalezisk tego typu w Polsce. Według mojej wiedzy ostatnie takie odkrycie ma już kilkadziesiąt lat. Dziś metody prowadzenia badań są znacznie lepsze, dlatego będziemy mogli przeprowadzić specjalistyczne analizy, które nie były możliwe wcześniej. Istotne, że możemy wykorzystać nowoczesne metody badań jeszcze przed konserwacją zabytku" - mówi dr Joanna Zagórska-Telega z Instytutu Archeologii UJ.

Nowoczesne metody archeologiczne, czyli coraz mniej tajemnic dawnego rzemiosła

Jakie nieznane dotąd informacje mogą pozyskać archeolodzy, dzięki nowoczesnym metodom badawczym? Dr Zagórska-Telega mówi o rozwikłaniu zagadek starożytnego rzemiosła:

"Do tej pory nie wiadomo, w jaki sposób mocowane były atasze (mocowania kabłąka w kształcie delfinów), jak przymocowywano nóżki (naczynie ma je trzy). Uważa się, że były to luty ołowiane — jednak ołów utlenia się i po tysiącach lat, gdy odnajdujemy takie naczynia, nie ma po nim już śladu. Ale nowoczesne metody pozwolą na takie analizy. Uważa się też, że naczynia były robione z blachy, a góra i dno naczynia były później łączone — dzięki skanowaniu takiego naczynia możemy ustalić, w jaki sposób je łączono".

Zobacz również: Sławomir Koper: Pomniki nie są zdolne do miłości, zwłaszcza martwi bohaterowie

Rzymskie naczynie jako popielnica

Do czego posłużyło ludziom zamieszkującym dzisiejszą Kazimierzę Wielką naczynie, które w ich czasach z pewnością postrzegano jako towar luksusowy? Przedstawiciele kultury przeworskiej zrobili z niego popielnicę, czyli naczynie do przechowywania prochów.  W urnie spoczęły prochy najprawdopodobniej mężczyzny — wojownika, świadczą o tym inne znalezione w grobie artefakty: miecz, umbo (środkowe okucie tarczy) i dwa groty. Wszystkie te przedmioty są bardzo silnie rytualnie pogięte. Na obecnym etapie badań trudno określić, z jakiego okresu pochodzi naczynie — jednak musiało się ono znaleźć na ziemiach polskich między I w.p.n.e., a I w.n.e. Doktor Joanna Zagórska-Telega skłania się ku tej pierwszej opcji.

Kultura przeworska — co to?

Kultura przeworska to określenie kultury archeologicznej z epoki żelaza, która rozwijała się na obszarze dzisiejszej Polski, Galicji i Zakarpacia od III w. p.n.e. do V w. n.e. Jej nazwa pochodzi od cmentarzyska, które odkryli archeolodzy w okolicach Przeworska na Podkarpaciu.

Gdy Imperium Rzymskie oparło swoje granice na Renie i Dunaju, upadło znaczenie i potęga Celtów. W tym czasie ożywiły się kontakty Rzymian z ludami Europy Środkowej. Przez Polskę biegły wówczas ważne szlaki handlowe — między innymi słynny bursztynowy szlak. To właśnie na okres wpływów rzymskich przypada największy rozkwit kultury przeworskiej. A jedno z istotnych centrów handlu i rzemiosła mieściło się w oddalonej kilka kilometrów od Kazimierzy Wielkiej osadzie Jakuszowice, gdzie przez lata prowadzili badania krakowscy archeolodzy.

Naczynie z Imperium Rzymskiego jest dowodem na kontakty handlowe pomiędzy osadnikami kultury przeworskiej a Rzymianami. Jeśli naczynie pochodzi z I w.p.n.e istnieje duże prawdopodobieństwo, że trafiło na te tereny za pośrednictwem Celtów, jednak przedmioty z późniejszych wieków, były już efektem bezpośredniej wymiany handlowej z prowincjami rzymskimi.

Celtowie i uśmiercanie broni

Choć z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że w okolicach Kazimierzy Wielkiej i Jakuszowic biegł szlak bursztynowy (archeolodzy odnaleźli we wsi warsztaty i narzędzia służące do obróbki “złota Bałtyku"), to kultura przeworska, była przede wszystkim kulturą wojowników. Wśród charakterystycznych jej cech był między innymi rytuał pogrzebowy. Ciała wojowników spalano — stąd na cmentarzyskach tej kultury spotykane są przede wszystkim urny z prochami. W grobach wojowników, oprócz ozdób i metalowych elementów stroju, archeolodzy odnajdują wygięte, zgniecione i zniszczone uzbrojenie: miecze, groty włóczni, elementy tarczy. Wiązało się to z wiarą, że tylko broń, którą zniszczono w tym życiu, może posłużyć wojownikowi w zaświatach. Jak zauważa dr Joanna Zagórska - Telega:

"To jest cecha charakterystyczna dla ludności Europy Środkowej, tak zwanego środkowoeuropejskiego Barbaricum, wydaje się, że ta tradycja ma jeszcze wcześniejsze pochodzenie. U Celtów także występuje zwyczaj rytualnego niszczenia zwłaszcza broni. Ludność kultury przeworskiej przejęła tę tradycję prawdopodobnie od Celtów. Wydaje nam się, że miały to być zwyczaje, które pozwały na przeniesienie broni w zaświaty. Tylko broń uśmiercona, zniszczona, mogła być używana przez zmarłego w późniejszym życiu pozagrobowym".

Zagadkowe pochówki

Ciałopalenie to jedna z cech charakterystycznych kultury przeworskiej, jednak archeolodzy odkryli na cmentarzysku również groby szkieletowe, które są dla niej nietypowe. Łącznie odnaleziono 23 pochówki, w większości, jak się wydaje, kobiece, o czym świadczą zachowane ozdoby i części stroju. W żadnym z grobów nie ma też broni. Wszystkie pochówki zorientowane są na osi północ-południe z głowami zwróconymi zazwyczaj na południe. Ciała zmarłych złożone zostały w pozycji podkurczonej na boku. Na podstawie zawartości grobów, archeolodzy ocenili, że pochówki pochodzą z okresu rzymskiego (I - II w.n.e.) Co ciekawe w niektórych grobach brakuje kości górnych części ciała lub są one przemieszczone, co wskazuje na rytualne otwieranie grobów i wyciąganie części kości. Nie znamy do końca przyczyn takich praktyk, ale spotykane są one między innymi na cmentarzyskach ludności kultury wielbarskiej z północnej i wschodniej Polski.

"Przypuszczamy, że pochówki te należą do obcej ludności, która przywędrowała na te tereny. Prowadzimy specjalistyczne badania, które pozwolą nam określić kierunki tej migracji. Natomiast na poziomie archeologicznym możemy określić, że zabytki, które odkrywamy w grobach szkieletowych, wskazują na powiązania z tak zwaną wschodnią strefą kultury przeworskiej, czyli terenami dzisiejszego Mazowsza i kultury wielbarskiej z Pomorza. Czekamy na wyniki analiz kości, które pozwalają na prześledzenie kierunków migracji" - mówi Interii dr Zagórska - Telega

Co dalej z wykopaliskami w Kazimierzy Wielkiej?

Praca archeologów w centrum miasta z reguły jest bardzo trudna. Budynki, które ograniczają stanowiska, instalacje biegnące pod ziemią, które niszczą zabytki. Rozwój miast, wznoszenie budynków i eksploatacja ziemi sprawiają, że prowadzenie wykopalisk jest bardzo trudne, nie inaczej jest w przypadku Kazimierzy Wielkiej.

"To stanowisko jest bardzo zniszczone, przede wszystkim powierzchnia stanowiska jest bardzo zniszczona. Świadczyć o tym może choćby mała liczba grobów całopalnych [odnaleziono ich 4 - przyp. red.], bo one z reguły są dość płytko umieszczane, w przeciwieństwie do grobów szkieletowych, które są zdecydowanie głębiej wykopywane. Mamy tam też mnóstwo wkopów nowożytnych: pod budynki, pod kanalizację. Nawet ten obiekt z naczyniem brązowym znajdował się jedynie dwadzieścia centymetrów od wykopu pod kanalizację, więc to ogromne szczęście, że nie został zniszczony".

Ze względu na ograniczenia terenu wykopalisk przez okoliczne budynki, prawdopodobnie teren stanowiska nie zostanie w przyszłości powiększony. Archeolodzy czekają na wyniki analiz i pracują nad obszerną publikacją poświęconą odkryciom w Kazimierzy Wielkiej.

Zobacz również: Odkrycie archeologów na Pomorzu. Mapę Polski z X w. trzeba będzie zmienić

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: odkrycia archeologiczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy