Rotmistrz Zbigniew Dunin-Wąsowicz. Szarża pod Rokitną
La noblesse oblige. Szlachectwo zobowiązuje. Z takimi genami Zbigniew Dunin-Wąsowicz musiał zostać kawalerzystą.
Głośną była sława Krzysztofa Wąsowicza, który jako jeden z nielicznych wytrwał podczas potopu szwedzkiego przy prawowitym królu Janie Kazimierzu i przyłożył rękę do stworzenia konfederacji tyszowieckiej. Najbardziej wsławił się nad Pilicą, szarżując ze swymi dragonami na most broniony szwedzkimi armatami.
Zbigniew to także prawnuk Mikołaja Dunin-Wąsowicza, rannego w szarży pod Somosierrą w roku 1808 oraz syn Bolesława, oficera Cesarskiej i Królewskiej Armii, szambelana dworu cesarskiego. Był też starszym bratem Bolesława, z którym wspólnie szarżował pod Rokitną. Bolesław Dunin-Wąsowicz został później dowódca szwadronu i adiutantem 2. pułku ułanów Legionów Polskich. Poległ w roku 1919, w szeregach 9. pułku piechoty Legionów, broniąc rodzinnych Brzeżan.
Zbigniew Dunin-Wąsowicz urodził się w roku 1882 w Brzeżanach. Ukończył Korpus Kadetów w krakowskim Łobzowie. Oficerem c. i k. armii został dopiero w roku 1910, by już trzy lata później zostać przeniesionym do rezerwy.
Jak dotąd nie wygląda to na błyskotliwą karierę. Szczególnie, że wkrótce potem zasila armię austriackich urzędników, zostając kierownikiem rzeszowskiego oddziału tzw. Biura Emigracyjnego.
Jednak gdy w sierpniu 1914 roku wybucha Wielka Wojna i zaczyna się formować Legion Wschodni, niezwłocznie przystępuje do organizowania przy nim oddziału jazdy. Legion Wschodni jednak - w wyniku działalności endecji i "podolaków" - rozpada się. Nieliczni, wśród nich nasz bohater, jadą do Krakowa. Tam zostaje on dowódcą 2. szwadronu, a następnie 2. dywizjonu ułanów przy II Brygadzie Legionów.
To wtedy ujawnia się jego żołnierski genotyp. W październiku zostaje rotmistrzem w uznaniu bohaterskiego ataku na Nadwórną, podczas którego ze swoimi siedemdziesięcioma ułanami pokonał osiem sotni kozackich, sam mając wtedy tylko dwóch rannych...
Wiódł swoich ułanów zawiłym, karpackim szlakiem. Świetne karty ostatnich miesięcy jego życia to walki pod Cucyłowem, Mołotkowem, Pasieczną, Csueską, Zieloną, Schinevarem/Sineverem, Berhomethem, Śniatyniem, Tłumaczem czy Jezupolem. Zmuszony do ciągłej gonitwy po bezdrożnych szlakach Karpat, wyrobił szczególny typ "kawalerii górskiej", umiejącej doskonale przemykać się ścieżynami górskimi i nagle spadać na wroga.
W czerwcu 1915 roku II Brygada i jej ułani znaleźli się na pograniczu bukowińsko-besarabskim. 13 czerwca piechota otoczyła liczny oddział Rosjan w Rarańczy, biorąc go w całości do niewoli i zdobywając znaczne zapasy prowiantu i amunicji.
W tym samym czasie rotmistrz Zbigniew Dunin-Wąsowicz wykonał słynną szarżę na poczwórną linię rosyjskich okopów pod Rokitną. Niejasne są okoliczności, w jakich się ona rozpoczęła. Nie ma pewności, czy był to rozkaz dowództwa brygady, czy też własna inicjatywa rotmistrza. Pewną wskazówką może być rozmowa rotmistrza z szefem sztabu II Brygady, kapitanem Vargasem, która miała miejsce tuż przed szarżą.
Niezaprzeczalnym wszakże jest fakt, że na cztery linie umocnionych betonem okopów rosyjskich ruszyła szarża 72 ułanów 2. szwadronu (po przekroczeniu rzeczki Rokitnianki, rotmistrz nakazał 3. szwadronowi pozostanie w rezerwie). Ośmiu jeźdźców zostało wysłanych na patrol w celu zbadania możliwości obejścia rokitniańskiej pozycji. Pozostałych 64 zaszarżowało rosyjskie okopy.
Zaskoczeni Rosjanie w popłochu opuścili pierwsze trzy linie. Jednak z czwartej linii transzei i spoza niej odezwł się gwałtowny ogień karabinów maszynowych i armat. Jako pierwsi padają prowadzący szarżę:
- rotmistrz Zbigniew-Dunin Wąsowicz, dowódca 2. dywizjonu;
- porucznik Jerzy Topór-Kisielnicki, dowódca 2. szwadronu, absolwent Politechniki Lwowskiej, budowniczy wodociągów i dróg wodnych m.in. w Ameryce;
- porucznik Roman Prawdzic-Włodek, zastępca dowódcy dywizjonu, sędzia ze Lwowa;
- wachmistrz szwadronowy Tadeusz Adamski z Baligrodu w Bieszczadach, absolwent prawa Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie;
- wachmistrz służbowy Władysław Nowakowski, urzędnik w cukrowni w Szreniawie...
Ginie też 11 ułanów, kolejnych dwóch umiera z ran w niewoli.
Na 64 jeźdźców biorących udział w szarży, całych i zdrowych powraca zaledwie dwudziestu. Pod kilkoma z nich padły konie.
Raport bojowy donosił: "Drugi szwadron pod Rokitną okrył się nieśmiertelną sławą, gdyż takiej szarży nie było dotychczas na pewno w całej kampanii. Wszystko to odbywało się na oczach wojska".
Niestety, z powodu braku należytego współdziałania piechoty, szarża - wbrew utartym opiniom - nie została wykorzystana...
Pogrzeb poległych ułanów odbył się dwa dni później na cmentarzu w Rarańczy.
W roku 1923 prochy ułanów ekshumowano i przeniesiono do specjalnej kwatery na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, gdzie spoczywają do dziś.
Tomasz Basarabowicz