Uniwersytet Latający

Niezwykłe to zjawisko oświatowe, zwane Uniwersytetem Latającym, działało w Warszawie w latach 1885 – 1905. Było czymś więcej niż tajnymi kompletami czy tajnymi kółkami samokształceniowymi, chociaż opierało się na tych doświadczeniach. Wiązało się silnie z dwoma zjawiskami charakterystycznymi dla sytuacji w Królestwie w tamtym czasie: ograniczeniami wolności nauki i ograniczeniami szans edukacyjnych kobiet. To pierwsze wynikało z polityki rusyfikacyjnej w dobie po Powstaniu Styczniowym, szczególnie nasilonej po objęciu tronu przez Aleksandra III (w r. 1881), a symbolami tego twardego kursu wobec polskości byli generał-gubernator Józef Hurko i kurator warszawskiego okręgu szkolnego Aleksander Apuchtin. Gdy zaś chodzi o edukację kobiet, to kończyła się ona na prywatnych pensjach, będących odpowiednikiem szkoły średniej – wstępu na studia wyższe dla kobiet nie było.

W roku akademickim 1885/86 Jadwiga Szczawińska, nauczycielka i słuchaczka jednego z kółek samokształceniowych, organizuje w oparciu o kółka cykl tajnych wykładów dla kobiet. Cykl jest pomyślany jako cały system kształcenia na poziomie uniwersyteckim, prowadzony przez specjalistów (często nie dopuszczonych do wykładów na Uniwersytecie Warszawskim), rozpisany na 5 albo 6 lat studiów, centralnie zarządzany. Początkowo przyjmowano tylko kobiety, stąd potoczna nazwa "uniwersytet babski". W latach dziewięćdziesiątych pojawili się studenci-mężczyźni, ale do końca wśród studentów dominowały kobiety. Prowadzono cztery wydziały: wydział nauk społecznych, wydział nauk filologiczno-historycznych, wydział pedagogiki i wydział nauk matematyczno-przyrodniczych. Dla ukazania tej oferty edukacyjnej, oto lista przedmiotów wykładanych w ramach wydziału nauk społecznych: logika z teorią poznania, psychologia, etyka, historia filozofii, encyklopedia prawa, historia doktryn ekonomicznych, ekonomia polityczną, estetyka i socjologia.  

Reklama

Wśród kadry nauczającej nie brakowało najwybitniejszych uczonych. Historię literatury wykładali: Bronisław Chlebowski, Ignacy Chrzanowski, Piotr Chmielowski; filozofię: Adam Mahrburg; historię: Tadeusz Korzon i Władysław Smoleński; pedagogikę: Jan Władysław Dawid; geografię: Wacław Nałkowski; socjologię: Ludwik Krzywicki.  

Uniwersytet Latający ukończyło ok. 5 tysięcy absolwentek. Wśród najsłynniejszych były, znane później z dokonań naukowych i pedagogicznych: Maria Skłodowska-Curie, Zofia Poznańska-Golińska, Maria Dydyńska, Wanda Szczawińska, Zofia Grabska-Kiedroniowa, Julia Unszlicht-Bersteinowa i Aniela Szycówna.

Gdyby spojrzeć na Uniwersytet Latający od strony jego profilu edukacyjnego, trzeba byłoby wspomnieć szczególne znaczenie pedagogiki. Wynikało to i ze specyficznych trudności polskiego szkolnictwa pod zaborem rosyjskim, i z ducha epoki. Pozytywizm, oparty na racjonalistyczno-oświeceniowej filozofii, zakładał prometejską rolę nauki i oświaty, a postępowo-socjalistyczna ideologia, którą w większości wyznawali organizatorzy i wykładowcy UL, kładła wielki nacisk na "niesienie kaganka oświaty w lud". W tym dziele szkoła była niezastąpiona, ale aby mogła dobrze wykonać swoją misję, musiała mieć zapewnione fachowe kadry nauczycielskie.  

Po rewolucji 1905 r. nastąpiły w Królestwie reformy liberalizujące system. Korzystając z nich Uniwersytet Latający przekształca się w legalnie działające Towarzystwo Kursów Naukowych. Po odzyskaniu niepodległości TKN zostaje (w r. 1920) przekształcone w Wolną Wszechnicę Polską, działającą do końca II Rzeczypospolitej.

Znaczenie Uniwersytetu Latającego w polskich dziejach oddaje ta opinia Bohdana Cywińskiego: "Wydaje się [...], że ocena konspiracyjnej inicjatywy oświatowej na miarę Latającego Uniwersytetu musi być bardzo wysoka nawet wtedy, gdy dokonywać jej będziemy z maksymalnym chłodem i ostrożnością. Stanowi o tym zarówno sytuacja polityczna nauki polskiej w momencie powoływania do życia tajnej uczelni, jak i sytuacja społeczno-kulturalna kobiety-inteligentki w tamtej epoce. Dwie niezwykle trudne kwestie społeczne znalazły w tym Uniwersytecie najlepsze z możliwych w tamtych warunkach rozwiązanie". 

Roman Graczyk

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy