Przywileje szlachty za panowania Kazimierza Jagiellończyka

Kazimierz Jagiellończyk został obwołany królem już w 1445 roku na zjeździe w Sieradzu. Możnowładztwo liczyło, że wstępujący na tron królewicz okupi się nowymi przywilejami i dokona faktycznego przyłączenia Litwy na zasadach wypracowanych w czasach Jagiełły.

Kazimierz Jagiellończyk został obwołany królem już w 1445 roku na zjeździe w Sieradzu. Możnowładztwo liczyło, że wstępujący na tron królewicz okupi się nowymi przywilejami i dokona faktycznego przyłączenia Litwy na zasadach wypracowanych w czasach Jagiełły.

Kazimierz przyjął koronę z rąk posłów polskich, ale nie przyjął zaproszenia na zjazd do Piotrkowa celem omówienia dalszych warunków panowania w Polsce. Poseł Kazimierza, kniaź Wasyl Drucki, oświadczył: "książę Kazimierz wstąpił na stolicę litewską nie jako rządca od królestwa polskiego chwilowo i zastępczo zesłany, którego by  wedle upodobania do rządów tego królestwa odwoływać można, ale jako prawy i przyrodzony księstwa litewskiego dziedzic".

Była to jednoznaczna odmowa przyłączenia Litwy do Polski. Poseł Kazimierza nie omieszkał też dodać, że "panowie polscy koronni baczyć powinni przezornie, ażeby ze zbytecznego pośpiechu nie narodziły się wojny niebezpieczne, zwłaszcza że książę Kazimierz nie tylko nie byłby na to obojętny  obojętny, ale owszem, wielce czułby się obrażonym, gdyby bez jego rady i zezwolenia tron ojczysty i rządy królestwa polskiego kto inny miał opanować".

Reklama

Stało się jasne, że królewicz traktuje tron polski jako własny - dziedziczny i nie pozwoli na oddanie go w obce ręce. Nie ustąpił także pod wpływem pomysłów elekcyjnych Oleśnickiego, który zgłosił kandydaturę Fryderyka Hohenzollerna. Większego skutku nie odniosły także groźby szlacheckie powołaniu na tron Bolesława IV, księcia mazowieckiego. Wynegocjowany z trudem kompromis był faktycznym zwycięstwem Kazimierza i oznaczał przełamanie starej oligarchii magnackiej.

Szlachta wychodziła ze sporu z pustymi rękami, na nowe przywileje musiała jeszcze poczekać kilka lat. Sukces Kazimierza nie osłabił jego przeciwników politycznych. Zbigniew Oleśnicki nie zamierzał rezygnować ze swoich wpływów i wykorzystywał każdy nadarzający się moment do podważania pozycji króla i realizacji własnych planów. Po uzyskaniu godności kardynalskiej Oleśnicki zażądał dla siebie pierwszego miejsca w radzie królewskiej. Wywołało to oburzenie Wielkopolan, których poparł król potwierdzając osobiście pierwszeństwo w radzie prymasa i uzależniając na przyszłość nominacje kardynalskie od własnej zgody.

Na przekór Oleśnickiemu, hołdującemu idei koncyliaryzmu w Kościele, Kazimierz wysłał w 1447 roku uroczyste poselstwo z obediencją do nowego papieża Mikołaja V, które przyniosło królowi realne korzyści w postaci prawa do obsady części beneficjów kościelnych. Niejako w odpowiedzi kardynał zaczął popierać separatyzm litewski i domagał się od króla oddania tronu litewskiego kniaziowi Michałuszce.

Przemówienie wygłoszone do króla w Nowym Korczynie (1451) nie przyniosło oczekiwanego rezultatu, a odpowiedź królewska: "Żadna rada nie zdoła mnie do tego nakłonić, abym uczynił, o co mnie napominasz" - świadczyła o silnej pozycji monarchy. Opozycja możnowładcza stanowiła jednak realne zagrożenie i podejmowała w latach 1452 - 53 próby detronizacji Kazimierza. Dopiero śmierć kardynała w 1455 roku rozproszyła jego zwolenników. Nieliczni pogrobowcy Oleśnickiego na specjalnym sejmie w Piotrkowie w 1459 roku chcieli poddać króla specjalnym "rekolekcjom", ale była to ostatnia próba zagrożenia pozycji władcy.

Kazimierz uzyskał kontrolę nad możnowładztwem duchownym, którą dawało mu prawo do obsady niektórych beneficjów kościelnych. Król był zdania, że nikt bez jego wiedzy nie może wejść do rady królewskiej (czyli uzyskać godności biskupiej). Walka z możnowładztwem wymagała posiadania pewnego sojusznika. Takiego, niestety, król polski nie miał. Mieszczaństwo okazało się za słabe i niezdolne do odegrania większej roli politycznej. Pozostała jedynie średnia szlachta, sojusznik wielce niewygodny, która w swoich planach politycznych przeciwna była wzmocnieniu władzy królewskiej.

Król odwołał się do szlachty wielkopolskiej, odsuwanej w czasach przewagi Oleśnickiego od wpływów na rządy państwem. Za poparcie planów królewskich szlachta zażądała wkrótce nowych przywilejów. Zebrana pod Cerekwicą szlachta wielkopolska, szykująca się do walki z zakonem krzyżackim, uzależniła wypełnienie swojego rycerskiego obowiązku od ustępstw ze strony króla. Spełniły się w ten sposób przewidywania kardynała Oleśnickiego, który ostrzegał króla przed zwołaniem pospolitego ruszenia i radził nie wyruszać w pole bez starego i doświadczonego rycerstwa.

Jako bystry obserwator i polityk Oleśnicki był przekonany, że szlachta zażąda nowych przywilejów, ograniczających kruchą w tym czasie pozycję możnowładztwa i może to być krokiem w kierunku odrodzenia ruchu szlacheckiego stłumionego krwawo pod Grotnikami.

Przywileje wydane przez króla w 1454 roku w Cerekwicy i Nieszawie, a później potwierdzone dla szlachty kresowej w Radzyniu, przenosiły ciężar rządów państwem na sejmiki ziemskie. Od zgody sejmików uzależnione zostało zwołanie pospolitego ruszenia i obsada wakujących sądowych urzędów ziemskich. Przywileje, zwane potocznie cerekwicko-nieszawskimi, stanowiły poważny krok na drodze do kształtowania się demokracji szlacheckiej i faktycznie stanowiły jej fundament. 

Dotychczas szlachta dążyła do zabezpieczenia się przed samowolą panującego. Teraz zaś stała się głównym decydentem w sprawach najważniejszych: wojny i pokoju oraz w kwestii wszelkich zmian ustrojowych. Sejmiki ziemskie stały się przeciwwagą rady królewskiej. Wcześniej najważniejsze decyzje w sprawach państwowych zapadały na zjeździe generalnym, zdominowanym przez "panów radę", czyli najwyższych dostojników koronnych i ziemskich (radę królewską).

Podjęte w tym gronie decyzje były jedynie zatwierdzane lub odrzucane przez zebrane rycerstwo (w tym wczesnym sejmie - zwanym walnym - nie było obieranej reprezentacji poselskiej).

Wspomniane statuty z 1454 roku wprowadziły na arenę polityczną całą "powszechność" szlachecką poprzez przeniesienie uprawnień "sejmu walnego" na sejmiki ziemskie. Zapis ten jednak okazał się niemożliwy do zrealizowania w praktyce życia politycznego. Uniemożliwiał podejmowanie pilnych decyzji, nie uwzględniał przeszkód w szybkim komunikowaniu się na odległość oraz konieczności uzgadniania wspólnego stanowiska. Prowadziło to w konsekwencji do przekształcenia sejmu walnego w instytucję systematycznie obradującą i podejmującą decyzje ogólnopolskie.

Jednocześnie uprawnienia sejmików ziemskich do decydowania w sprawach pierwszorzędnej wagi państwowej sprawiły, że doraźna obecność reprezentantów ziem na sejmie walnym musiała zostać zastąpiona przez stałą ich reprezentację, złożoną z delegatów sejmików. Z biegiem czasu wyodrębnili się oni w izbę poselską. Sejm walny praktycznie od końca XIV w. stał się normalnym składnikiem ustroju państwa. Uczestniczyć w nim mogła właściwie cała szlachta, początkowo także przedstawiciele miast i kapituł katedralnych oraz niżsi urzędnicy państwowi. Nie brali oni jednak czynnego udziału w obradach, ich rola ograniczała się do zatwierdzenia (lub odrzucenia) uchwał rady królewskiej. Możnowładztwo zmuszone jednak było liczyć się z nastrojami wśród szlachty, coraz liczniej przybywającej na sejmy.

Zdając sobie sprawę z własnej siły politycznej, szlachta zaczęła dążyć do wyodrębnienia własnej reprezentacji w sejmie, co w konsekwencji doprowadziło do wykształcenia polskiego parlamentu. Posłowie ziemscy pierwszy raz wzięli udział w sejmie elekcyjnym po śmierci Jagiełły. Prawdopodobnie pierwszy raz posłów na sejm walny wybrano na zjeździe wiślickim w 1424 roku. Jednym z postulatów konfederacji z 1439 roku było równouprawnienie przedstawicieli szlachty z radą królewską i dopuszczenie ich do udziału w sądzie sejmowym.

Na sejmie walnym 1453 roku doszło po raz pierwszy do oddzielnych obrad rady królewskiej i przedstawicieli szlachty i mieszczaństwa. Podział ten jednak nie przyjął się na trwałe. Natomiast dalsze zabiegi szlachty w kierunku uzyskania własnej reprezentacji sejmowej doprowadziły do wyodrębnienia się izby poselskiej i senatu, złożonego z dawnych doradców królewskich. 



Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 2000


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy