Wierni wybierają papieża. Rzym spływa krwią

Zamknięci i odcięci od świata kardynałowie wybierają nowego papieża. Zgromadzenie owiane tajemnicą od lat pobudza wyobraźnie ludzi na całym świecie, jest też wdzięcznym tematem dla popkultury. "Konklawe" według powieści Roberta Harrisa wziął na warsztat Edward Berger, co zakończyło się Złotym Globem, czterema nagrodami BAFTA i szansą na Oscara w ośmiu kategoriach. Film opowiada o mrocznych sekretach i politycznych intrygach, co wcale nie jest dalekie od prawdy. W ciągu 2 tysięcy lat historii chrześcijaństwa wybór papieża nieraz odbywał się wśród knowań i okupiony był krwią.

Zaczęło się za czasów pierwszych chrześcijan

Historia uczy, że intrygi podczas wyborów papieża były niegdyś na porządku dziennym, a skuteczność knowań decydowała o przejęciu godności biskupa Rzymu. Bywały też sytuacje, gdzie obsadzenie piotrowego tronu wiązało się z rozlewem krwi i mordem - dochodziło do nich zarówno za czasów konklawe, jak i przed jego ustanowieniem. Krwawe wybory papieża zaczęły się już za czasów pierwszych chrześcijan.

Zobacz również: Szwagierka papieża nie zapłaciła za pogrzeb. Ciało leżało w zakrystii

Reklama

Biskup Rzymu i nic więcej

W 366 roku papieżem został Damazy I. Nie było to wówczas jeszcze tak prestiżowe stanowisko jak dziś, bo biskup Rzymu nie sprawował władzy nad całym zachodnim światem chrześcijańskim, a jedynie zarządzał lokalną gminą wyznawców Chrystusa. Było to może nieco bardziej prestiżowe stanowisko niż na przykład biskup Rawenny, bo jak by na to nie patrzeć, Rzym był w czasach cesarstwa stolicą świata (choć w tym okresie musiał się już dzielić tym tytułem z Konstantynopolem). Daleko było antycznemu przywódcy Kościoła do potężnego władcy i duchowego lidera z wieków średnich, a mimo to już wówczas krew lała się strumieniami podczas papieskich wyborów. 

Jak wybierano papieża w IV wieku?

Zasady wyboru papieża w pierwszych wiekach owiane są dziś tajemnicą. Nie dlatego, że odbywały się za zamkniętymi drzwiami bez kontaktu ze światem, lecz dlatego, że ówcześni autorzy nie poświęcili im wiele uwagi w swoich tekstach, a jeśli byli tacy, którzy je opisywali, to pech chciał, że ich dzieła nie zachowały się dla potomnych (lub po prostu jeszcze ich nie odnaleźliśmy). Tak czy siak, w efekcie znamy jedynie generalną zasadę, która głosiła, że biskupa Rzymu wybierają "lud i duchowieństwo".

Dwóch papieży w Rzymie

W 365 roku Rzymem władało dwóch papieży: Liberiusz i Feliks II, a stało się tak z rozkazu najwyższego kapłana wszystkich religii - cesarza, w tym przypadku mowa o Konstancjuszu II. Trzeba przyznać, że Liberiusz nie bez oporów przyjął zasady narzucane mu przez cezara - arianina. W 365 roku umiera antypapież Feliks II, a w rok później z tego świata odchodzi papież. Tym samym pojawia się wakat na stanowisku biskupa Rzymu. Zwolennicy antypapieża, którzy w tym czasie stanowili większość w Rzymie, zebrali się w kościele San Lorenzo "in Lucina", gdzie wybrali na papieża Damazego I. Tymczasem mniejszość opowiedziała się za diakonem Liberiusza - Ursynem.

Cezar umywa ręce

Doszło więc do sytuacji, gdy w Rzymie po raz kolejny miałoby być dwóch papieży (czy będąc ścisłym papież i antypapież). Na cesarskim tronie zasiadał wówczas Walentynian I, który w przeciwieństwie do swojego poprzednika unikał ingerowania w spory religijne. Dwa zaciekłe stronnictwa i cezar umywający ręce - jak to się mogło skończyć? Wybuchły zamieszki, a krew polała się strumieniami. Tego Walentynian zignorować nie mógł, wysłano więc żołnierzy, aby przywrócili porządek w mieście. Po ochroną prefekta Rzymu — Viventiusa i przy wsparciu cezara Damazy został konsekrowany na papieża. 

Śmierć setki

Fanatyzm religijny chyba nigdy w historii nie skończył się dobrze - tym razem nie było inaczej. Choć na tronie piotrowym zasiadł Damazy, jego zwolennicy najwyraźniej uznali, że to za mało. Wdarli się więc do bazyliki Liberiusza (dziś Bazylika Matki Bożej Większej) i zaatakowali zgromadzonych tam ursynian. Według relacji Ammiana Marcellina w walkach o tron biskupa Rzymu w 366 roku zginęło 137 osób. W efekcie antypapież Ursynian i jego ocalali zwolennicy zostali wygnani z miasta. Jednak już rok później Walentynian I pozwolił na ich powrót.

Zobacz również: Papież Franciszek I: Przez dziesięć lat zerwał z niejedną tysiącletnią tradycją

Intrygom nie ma końca

Śmierć ponad setki osób nie zakończyła jednak przepychanek między papieżem i antypapieżem oraz ich zwolennikami. W kilka miesięcy po powrocie do Rzymu Ursynian został zmuszony do osiedlenia się w Galii. Duża odległość od Rzymu nie przeszkodziła mu w snuciu dalszych intryg, co ułatwiali stronnicy pozostali w Rzymie. W 370 roku papież Damazy został oskarżony o morderstwo tych 137 ursynian, którzy zginęli w bazylice. Papież uniknął kary, dzięki znaczącym koneksjom. Jego zwolennicy będący blisko cesarza, szepnęli Walentynianowi kilka przychylnych słówek o Damazym.

Święty papież

W 378 rok synod oficjalnie potwierdził prawa Damazego do tytułu papieża, co wiązało się z ustąpieniem Ursyna. Ten jednak nie zaprzestał swoich działań. Wkrótce Damazy został oskarżony o cudzołóstwo. Według oficjalnych informacji było to kłamstwo, które miał zaszkodzić papieżowi i jednocześnie przechyliło szalę goryczy. Doniesienia o niemoralnym prowadzeniu się uznano za pomówienia, Ursyna zesłano do Kolonii, a jego zwolennicy mieli zakaz zbliżania się do Rzymu na mniej niż 100 mil. Ursyn przeżył Damazego i po jego śmierci wysunął swoją kandydaturę na papieża - bezskutecznie. Damazy I zmarł w 384 roku i został uznany za świętego.

Ociekający krwią wybór papieża, walki między zwolennikami Ursyna i Damazego oraz ciągłe intrygi negatywnie wpłynęły na reputację Kościoła i papieża.

Zobacz również: W Polsce kult świętej jest bardzo silny. Kościół skreślił ją ze swojej listy

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Historia kościoła | historia powszechna | starożytność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy