Wyjątkowe odkrycie sprzed 1300 lat. Ślady prowadzą do potężnej królowej
Archeolodzy pracujący w Peru odkryli salę tronową sprzed 1300 lat. Wszystko wskazuje na to, że zasiadała w niej potężna królowa z kultury Mochika. Dlaczego to odkrycie jest wyjątkowe? Kim byli ludzie, którzy wznieśli najwyższą piramidę obu Ameryk?
Imperium Inków - któż z nas o nim nie słyszał? Powstało w XII wieku, a w szczycie rozwoju swoim zasięgiem obejmowało niemal całe wybrzeże Pacyfiku wzdłuż Andów oraz dzisiejsze Peru i Boliwię. Inkowie jawią się nam jako potężna prekolumbijska cywilizacja, jednak wiele z jej zdobyczy to tak naprawdę spuścizna ludów i kultur istniejących tu, nim powstały Machu Picchu i Cuzco. Znamy Inków, bo stworzyli potężne imperium i zostali podbici przez konkwistadorów, ale największa piramida w obu Amerykach wcale nie jest ich dziełem. Nie jest nim też najbardziej imponujące malowidło na tych kontynentach. Te i wiele innych budzących podziw osiągnięć cywilizacyjnych stworzyli mistrzowie z kultury Mochika.
Kultura Mochika - zwana też kulturą Moche - rozwijała się w Peru między I a VIII wiekiem, wśród jej licznych osiągnięć cywilizacyjnych nie znalazło się jednak pismo. Dlatego malowidła mistrzów Mochika to bezcenne źródło wiedzy o ich kulturze. Są jak dziurka od klucza, przez którą możemy podglądać niewielki fragment życia, jakie toczyło się tu w pierwszych wiekach naszej ery. Ograniczone pole widzenia rodzi jednak pewne problemy z interpretacją tego, co widzimy. Nie inaczej jest w przypadku odkrycia na stanowisku Pañamarca w dolinie rzeki Nepeña - gdzie kultura Mochika była obecna między 350 a 850 rokiem.
Archeolodzy odnaleźli tam bogato zdobione malowidłami pomieszczenie, które nazwali "Salą Obrazów Moche". Liczne sceny z tutejszych malowideł przedstawiają tę samą kobietę. Na jednym z nich występuje w koronie, na innym dzierży berło i grzechotkę węża. Przedstawiono ją także podczas rozmowy ze stworzeniem o ciele człowieka i głowie ptaka oraz przewodzącą procesji poddanych niosących tekstylia. Takie przedstawienia kobiety doprowadziło archeologów do przekonania, że w VII wieku ludem Mochika władała potężna królowa, a pomieszczenie, które odnaleźli, służyło jej jako sala tronowa. Nie byłoby to nic wyjątkowego, bo znane są przypadki, kiedy to kobiety przewodziły prekolumbijskim kulturom, jednak znalezisko jest wyjątkowe, bo nigdy i nigdzie wcześniej nie odnaleziono sali tronowej takiej władczyni.
Choć taka interpretacja malowideł z "Sali Obrazów Moche" wydaje się być niezwykle trafna, to nie wszyscy naukowcy się z nią zgadzają. Istnieje też inny sposób odczytania malowideł z Pañamarca. Część naukowców uważa, że przedstawiona na nich kobieta nie była faktycznie istniejącą osobą, a jest raczej postacią symboliczno-mityczną, wyobrażeniem kapłanki lub bogini. Za poparciem tej tezy może przemawiać fakt, że na malowidłach znalazły się też inne sceny - mężczyzny z pajęczymi odnóżami, który niesie kielich, czy kobiet przędących i tkających. W dodatku archeolodzy jak do tej pory nie odkryli szkieletu, który mógłby należeć do potężnej władczyni.
Zespół, który odnalazł salę tronową, na czele z Jessicą Ortiz Zevallos broni jednak swojej teorii o potężnej władczyni. Ich tezę popierają ślady, które wskazują, że w sali rzeczywiście znajdował się tron. W dodatku odnaleziono też zielony koralik, cienkie nici i ludzkie włosy - wszystkie te rzeczy wskazują, że pomieszczenie zajmowała żywa osoba.
Cywilizacja Mochika rozwijała się nad brzegami rzeki Chima i Moche - stąd używana jest też nazwa kultury Moche. Pierwsze ślady jej istnienia odkrył niemiecki archeolog Max Uhle w 1899 roku. Od tej pory liczne badania archeologiczne doprowadziły do odkrycia między innymi dwóch piramid schodkowych, wykonanych z suszonej cegły - adobe. Piramidy służyły jako mieszkania, centrum administracyjne i wojskowe, obserwatorium astronomiczne oraz - a może raczej przede wszystkim - jako miejsce kultu. Huaca del Sol, gdzie oddawano część Słońcu, mierzy 41 metrów i jest największą piramidą w obu Amerykach. Huaca de la Luna jest wysoka na 21 metrów i była poświęcona bóstwu Księżyca - a przynajmniej tak sądzono do I połowy XX wieku, kiedy pojawił się Rafael Larco Hoyle.
Zobacz również: Spektakularne odkrycie w Świętokrzyskiem. Tysiącletni skarb ukryty pod placem zabaw
Peruwiański badacz starożytnych cywilizacji wysnuł teorię, że malowidło z twarzą brodatego, pokrytego zmarszczkami mężczyzny w sile wieku, z ustami rozciągniętymi w grymasie niezadowolenia, który uwidacznia dwie pary ostrych, wystających kłów to w istocie przedstawienie boga Aiapeca (też Ai Apæc - zbieżność imion z postacią z komiksów Marvela nieprzypadkowa), którego czczono w tej świątyni. Hoyle uważał, że wygląd Aiapeca dowodzi, iż przodkowie Moche czcili kota jako najwyższe bóstwo, jednak z czasem zwierzęciu zaczęto nadawać coraz więcej cech ludzkich, aż w końcu bóg przeobraził się w człowieka, w którym zostało jedynie kilka kocich cech.
Zdaniem peruwiańskiego archeologa Aiapec był najwyższym bóstwem Moche - stwórcą, obrońcą, dawcą wody, jedzenia i militarnych triumfów, bogiem gór. Ai Apæc, przedstawiany też jako sylwetka mężczyzny przepasanego wężem, miał być najbardziej wielbionym i wzbudzających strach bogiem Moche. Dziś naukowcy są zdania, że Aiapec nie był aż tak potężny, a Hoyle przypisał mu zbyt wiele obszarów działania. Obszarów, za które według najnowszych analiz odpowiadało kilka innych bóstw.
Kultura Moche słynie z wyrafinowanych budowli, okazałych grobowców (oczywiście dla najznamienitszych członków społeczności), zachwycającej ceramiki, której mistrzowie rzeźbili w glinie z taką wprawą, że zwierzęta, rośliny oraz ludzkie twarze i sylwetki wychodzące spod ich ręki zachwycają do dziś. Moche mieli w sobie też pierwiastek konstruktorski - stworzyli system akweduktów, dzięki którym nawet w pustynne miejsca docierała woda. Budowa, a później utrzymanie kanałów nawadniających, świadczy o wysokim stopniu zorganizowania społeczeństwa.
O buncie maszyn mówi się niemal zawsze, gdy nasza cywilizacja wkracza na kolejny poziom rozwoju technologicznego. Było o nim głośno, gdy wymyślono koncepcję pierwszego robota i całkiem niedawno, gdy zdaliśmy sobie sprawę z możliwości sztucznej inteligencji. Jednak jak się okazuje bunt nieożywionych przedmiotów to koncepcja o wiele starsza niż AI, roboty czy maszyna parowa. Inkowie i Majowie wierzyli w mit o buncie przedmiotów, a fryz z piramid Mochika udowodnił, że historia ta sięga początków naszej ery. W Moche istniała legenda o misach, garnkach i innych przedmiotach, które zbuntowały się kiedyś przeciwko ludziom (pierwotnie wykonanym z drewna) i doprowadziły do ich zagłady. Po buncie przedmiotów bogowie stworzyli człowieka na nowo, tym razem w cielesnej, doskonalszej formie.
Moche to fascynująca kultura preinkaska, która wciąż jest badana, a wyrywane dżungli i ziemi tajemnice pozwalają nam coraz lepiej ją poznawać.
Zobacz również: Makabryczne odkrycie w Peru. Masowy grób rytualnych ofiar